Koniec pewnej epoki. Pierwsze zimowe wejście na K2 stało się faktem!
3 min readNie Polacy, nie Rosjanie, ani żadne inne nacje znane wśród laików. Pierwsze w historii zimowe wejście na K2 jest dziełem 10 Szerpów. Sukces przedstawicieli ludu zamieszkującego Himalaje jest szeroko komentowany. Nie zawsze pozytywnie…
40 lat temu zimowe zdobywanie 8-tysięczników rozpoczęli Polacy. W 1980 roku, jako pierwsi na świecie, na Mount Everest stanęli Krzysztof Wielicki i Leszek Cichy. Aż na 10 szczytów z Korony Himalajów weszły zespoły z naszymi rodakami w składzie.
Ostatnim ośmiotysięcznikiem do zdobycia było K2. Niepokonana dotychczas góra jest drugą co do wysokości po Mount Evereście. Jej wysokość wynosi 8611 m n.p.m. Eksperci twierdzą jednomyślnie, że zimą najtrudniej jest wejść właśnie na K2. Polacy próbowali dokonać tej sztuki trzykrotnie (w sezonie 1987/1988, 2002/2003 oraz 2017/2018). Ciekawostką jest, że we wszystkich próbach brał udział (w różnych rolach) Krzysztof Wielicki.
K2 pozostawało niezdobyte również po ekspedycjach rosyjskich, czy tak znanych himalaistów jak Bask — Alex Txikon. Wstępem do historycznej chwili była wyprawa z sezonu 2019/2020. Wówczas Nepalczyk Mingma Gyalje Sherpa zorganizował kolejną, znów bezskuteczną próbę wejścia na szczyt K2.
Sukces miejscowych
Doświadczenie zaowocowało w tym roku. Na nieokiełznaną przez wiele lat górę weszła grupa 10 Szerpów. To lud zamieszkujący tereny Himalajów. Szerpowie mają te góry we krwi. Wiele razy pomagali w wejściach na ośmiotysięczniki, lecz zawsze pozostawali anonimowi. Nepalczycy mają też wkład w komercyjne wyprawy, gdzie nie biorą udziału zawodowi sportowcy, a ochotnicy. Ochotnicy potrafiący wyłożyć znaczną sumę. Wspinają się pod górę łatwymi szlakami. Jednak każdy z nich ma „do opieki” po 3, czy więcej Szerpów.
Jedynym wyjątkiem od tej „anonimowości” jest Tenzing Norgay. 29 maja 1953 w parze z Nowozelandczykiem Edmundem Hillarym dokonał pierwszego w historii wejścia na Mount Everest.
Do Norgay’a w panteonie sław himalaizmu dołączyli: Nirmal Purja, Gelje Sherpa, Mingma David Sherpa, Mingma Gyalje Sherpa, Sona Sherpa, Mingma Tenzi Sherpa, Pem Chhiri Sherpa, Dawa Temba Sherpa, Kili Pemba Sherpa i Dawa Tenjing Sherpa. Podobno, Nepalczycy zameldowali się na szczycie K2 śpiewając wspólnie hymn państwowy. Aby cała 10 mogła uczestniczyć w tej wzniosłej chwili, czołowi wspinacze zatrzymali się 10 metrów przed szczytem tak, by cały zespół mógł do nich dołączyć.
Podzielone opinie
Nepalczycy w trakcie wspinaczki korzystali z butli z tlenem, co w oczywisty sposób wspomaga ciężką fizycznie pracę. Środowisko polskich himalaistów podzieliło się. Pierwsza uznaje w 100% historyczny wyczyn Szerpów, natomiast druga podkreśla ich tlenowy „doping”. Jej spojrzenie najlepiej oddaje twitterowy wpis Adama Bieleckiego:
Gratulacje dla całej ekipy Nepalczyków na K2❄. Oby teraz bezpiecznie do bazy. Uprzedzając wszystkie pytania. Gra trwa nadal. Wiadomo było, że na K2 zimą da się wejść z tlenem. Dla mnie prawdziwe pytanie brzmi: Czy? Kiedy i komu uda się wejść na ten szczyt bez dopingu?
— Adam Bielecki (@AdamTheClimber) January 16, 2021
Dyskusja rozgorzała na tyle, że pojawiły się pytania o interwencję Światowej Agencji Antydopingowej (WADA).
— Wstępnie nie podpada to pod listę substancji i metod zabronionych. Może to wynikać z wewnętrznych przepisów alpinistycznych — mówił dla polsatsport.pl Michał Rynkowski, szef polskiej agencji antydopingowej. — Nie jest to doping w rozumieniu przepisów WADA. Nie wiem, jak to regulują przepisy alpinistyczne, ale najpewniej obie opcje wejście: z tlenem i bez są traktowane jako zaliczone.
— Może lepiej iść na K2 z tlenem i przeżyć, niż bez tlenu i zginąć? Stawiam to pytanie jako człowiek, który chodzi w góry bez tlenu. […] A może to my się mylimy i narażamy w górach na zbyt duże ryzyko? Może to Nepalczycy zachowują się bardziej racjonalnie? […] — zastanawiał się w rozmowie z Interią Andrzej Bargiel.
Co dalej?
Abstrahując od różnych opinii, skończyła się pewna epoka dla himalaizmu. Dla jednych zakończona zdobyciem ostatniego ośmiotysięcznika. Dla drugich rozpowszechnieniem wspinaczki z tlenowym wspomaganiem. To oznacza zwiększoną popularyzację komercyjnych wypraw, bo ludzie widzą, że teraz wejście na najwyższe szczyty jest łatwiejsze (ale nie łatwe). Romantycy narzekają, ale czy naprawdę do tego dojdzie? Zobaczymy już za jakiś czas.