Senne życie wampirów
3 min readTemat wałkowany w ostatnich latach do granic możliwości. Wampiry pojawiły się już w niemal każdej konwencji. Jak się okazuje, wciąż są tacy reżyserzy, którzy krwiopijców mogą jeszcze wypchnąć poza oklepane formy. Wyzbądźcie się uprzedzeń i zanurzcie się w onirycznym świecie Jima Jarmuscha.
„Tylko kochankowie przeżyją” jest ponadczasową i niebanalną historią. Adam i Eve, tytułowi kochankowie, to specyficzna para. Żyją na świecie już kilkaset lat i choć kochają się na zabój, to każde z nich mieszka w innym końcu świata. Adam (Tom Hiddleston) to ucieleśnienie egzystencjalnego bólu. Zaszył się w opuszczonych przedmieściach Detroit, a jedyny kontakt ze światem ma w postaci zafascynowanego nim Iana (Anton Yelchin). Eve (Tilda Swinton), żyje w Marrakeszu. Wciąż cieszą ją ludzie, ubiera się na biało, co podkreśla także intensywnie blond dredami i w przeciwieństwie do swojej miłości, ani myśli opuszczać tego świata. Melancholijne życie Adama szybko się zmienia, gdy Eve postanawia opuścić ukochane miasto i wrócić do niego. Spokojne życie zakochanych nie trwa jednak długo, bo wkrótce dołącza do nich nieobliczalna siostra Eve – Ava (Mia Wasikowska).
Jarmusch bawi się z nami w kotka i myszkę, wciąż podsuwając kulturowe smaczki, które uważny widz z przyjemnością powinien wyłapać. Adam i Ewa, czarne i białe, klasyka i undergroundowe brzmienie kolekcjonerskich gitar. Tworzy świat, który wciąga już w pierwszej minucie. Świat pełen ludzkich zombie, którzy zniszczyli to co mieli najlepsze: naukę, środowisko, muzykę… Pesymizm Adama, który w dzisiejszych poczynaniach ludzkości upatruje rychłej zagłady, przepełniony jest nie tylko ironią, ale i subtelną nutką komizmu.
Świat gnijący od środka nie jest przyjazny wampirom. Widzieliśmy już krwiopijców-małoletnich romantyków z przypadku (saga Zmierzch), wojująco-rozbrykanych amatorów electro-grunge’u (seria Blade), krwiste charaktery od Draculi i w końcu trafiają się nam wampiry z „Tylko kochankowie przeżyją”. Ich największym problemem jest… pożywienie. Stronią od szyj śmiertelników, gdyż ta krew jest skażona. Celebrują każdą kroplę czystej krwi, która funduje im niemal seksualne uniesienie.
Film nie byłby tak dobry gdyby nie grający w nim aktorzy. Hiddleston i Swinton to wybuchowa mieszanka urody, talentu i osobowości, których nie można zastąpić. Jako kochankowie są magnetyczni, a ich związek jest przepełniony romantyzmem z czasów, gdy zdjęcie rękawiczek było odważnym flirtem. Brawurowa Mia Wasikowska dopełnia ten oniryczny obrazek niekończącą się energią. Nie brakuje również ulubieńca Jarmuscha – Johna Hurta. Jego Marlowe jest pisarzem, który stworzył wszystkie dzieła Szekspira, a teraz szkoli swojego następcę.
Przepełnione „muzyką końca świata” najnowsze dzieło Jarmuscha to pozycja nie tylko dla wielbicieli wampirów. Połączenie horroru i romansu, z dodatkiem krwistych dialogów, dźwięków starych winyli i undergroundowych brzmień – obowiązkowy film na weekendowe poszukiwanie nowych wrażeń.