Emocje rodem z Islandii
2 min readChoć urodził i wychował się w Stanach Zjednoczonych, marzył o podróży do Islandii. W niedługim czasie spełnił swoje marzenie i wylądował w krainie gejzerów. Pokochał to miejsce tak mocno, że został tam na stałe. Na Islandii mieszka i tworzy muzykę. Ryan Karazija, bo o nim mowa, w ostatni poniedziałek (3 marca) wystąpił ze swoim projektem Low Roar w sopockiej Mewie Towarzyskiej dając pełen emocji koncert.
Na scenie Ryanowi towarzyszyli perkusista oraz klawiszowiec, odpowiadający także za elektronikę. Rozpoczęli od „Breathe In”, który zwiastuje nową, zaplanowaną na kwiecień tego roku płytę. Nad klipem do tego utworu pracowała polska ekipa. Za reżyserię odpowiadają Krzysztof Grajper oraz Justyna Chowaniak z projektu Domowe Melodie.
Tego wieczoru Mewa Towarzyska wypełniona była ludźmi. Usytuowanie sceny w klubie sprawiło, że publiczność mogła niemalże namacalnie czuć muzykę Low Roar. Muzykę, która niesie ze sobą całą paletę emocji. Od tęsknoty za młodzieńczymi latami w „Friends Make Garbage (Good Friends Take It Out)” przez walkę z własnymi słabościami w „Give Up” po próbę wyjścia z nałogu w „Just A Habit”.
Niezwykle emocjonalna muzyka połączona z wrażliwym, ciepłym głosem Ryana sprawia, że publiczności nie pozostaje nic innego, jak tylko w skupieniu kontemplować każdy pojedynczy dźwięk. Zgromadzeni tego wieczoru ludzie, wsłuchani w twórczość Low Roar, podświadomie przenieśli się pewnie w rejony Islandii. Była to niewątpliwie piękna muzyczna podróż.
Trwała ona aż do części bisowej, w której muzycy wykonali między innymi „I’ll Keep Coming”, który ukaże się na nowej płycie. Gdy wybrzmiał ostatni dźwięk, emocje udzieliły się publiczności. Głośnymi brawami i okrzykami podziękowali oni Low Roar za magiczny wieczór, który zniwelował nieco odległość dzielącą Islandię od Sopotu.