Jak wniknąć w umysł zabójcy? Refleksja nad „Zbrodnią i karą”
4 min readLektury szkolne zwykle nie kojarzą się zbyt dobrze – to książki, które obowiązkowo trzeba przeczytać, jeśli chce się uniknąć jedynki z polskiego. Dlatego niektórzy uczniowie podchodzą do literatury z niechęcią i rzadko kiedy z własnej woli sięgają po jakiś egzemplarz. Są jednak lektury, które potrafią na długo zostać w pamięci, zmusić do przemyśleń i w pewnym sensie zmienić pogląd na świat. W moim przypadku była to „Zbrodnia i kara” Fiodora Dostojewskiego.
Pamiętam, że od początku liceum czekałam na tę pozycję. Niejeden raz słyszałam od starszych kolegów, czy siostry, że to zdecydowanie jedna z najciekawszych książek, jakie dane jest mi przeczytać i omówić w szkole. Kiedy nadszedł ten czas, a mianowicie gdy nauczycielka poprosiła o przeczytanie tej lektury, bardzo się podekscytowałam. Pamiętam, że czasu nie mieliśmy zbyt wiele, a dzieło Dostojewskiego do lekkich i cienkich nie należy, więc musiałam się mocno sprężyć, aby nie musieć skończyć z przeczytanym jedynie streszczeniem – a bardzo mi na tym zależało.
Postać Raskolnikova od razu przypadła mi do gustu. W zasadzie od pierwszych zdań książki poczułam, że na pewno nie będę się nudzić, a główny bohater coraz bardziej mnie intrygował. Klimat XIX–wiecznej Rosji wpasował się idealnie w fabułę i wydarzenia. Poprzez ukazanie panujących wtedy patologii społecznych (na przykład prostytucja, kradzieże, morderstwa czy alkoholizm) i umiejscowienie akcji w upalnym Petersburgu, czujemy się, jakbyśmy się przenieśli do tamtych czasów. Rodion Raskolnikov, młody mężczyzna, mieszkający w maleńkiej izdebce, popełnia zbrodnię – zabija lichwiarkę i jej siostrę. Tak naprawdę dopiero po przeczytaniu książki i jej przeanalizowaniu można snuć domysły, dlaczego dopuścił się tego czynu. Chodziło o pieniądze? Czy o sprawdzenie własnej teorii o ludziach zwykłych i niezwykłych? A może Raskolnikov chciał wyświadczyć przysługę mieszkańcom Petersburga? Odpowiedzi jest wiele.
Dostojewski w fenomenalny sposób wnika w psychikę bohatera, dzięki czemu czytelnik czuje z nim silną więź i potrafi go w pewnym sensie zrozumieć. Mimo popełnionego morderstwa, przez późniejsze wydarzenia czytelnik wręcz zaczyna mu współczuć. Rodiona nękają silne wyrzuty sumienia, wpada w szaleństwo, nawiedzają go koszmary, widzi rzeczy, których nie ma, a nawet próbuje popełnić samobójstwo. Jednak jest coś, co pomaga mu przeżyć. A raczej ktoś – młoda dziewczyna, do której główny bohater zaczyna żywić uczucia. Ona także nie ma w życiu łatwo – poświęcała własne ciało dla pieniędzy, których potrzebowała jej rodzina, aby móc przeżyć. Relacja Sonii i Raskolnikova nie jest oczywista – ich znajomość rozwija się przez całą książkę, aż w końcu stają się sobie bliżsi niż kiedykolwiek. Dziewczyna uwalnia go z koszmaru, w którym żył przez tygodnie. To dzięki niej przyznał się do winy i otrzymał karę, na jaką zasłużył. Jednak najciekawszą kwestią powieści Fiodora Dostojewskiego jest to, że w końcu zdajemy sobie sprawę, iż z karą Raskolnikova mamy do czynienia przez całą powieść. Ból psychiczny, który zaznał, był czymś, czego całkowicie się nie spodziewał. Myślał, że jest zabójcą doskonałym, który nie popełni żadnego błędu oraz którego nie będzie można znaleźć ani złapać. Sądził, że ci, którym się to nie udaje, są słabi. Tymczasem obłęd, w który wpadł, uświadomił mu, że się mylił. I to była jego kara. Pobyt na Syberii dla Rodiona to odkupienie win. Paradoksalnie – będąc skutym w łańcuchy, czuł się wolny. Dodatkowo pojechała za nim Sonia, miłość jego życia, dzięki której zaznał spokoju.
W „Zbrodni i karze” pojawia się także wiele pobocznych postaci, które mają znaczący wpływ na rozwój wydarzeń w książce. Mamy do czynienia z matką Raskolnikova, która kocha go nad życie oraz z jego siostrą Dunią, gotową do poświęcenia własnego szczęścia, by móc poprawić sytuację rodziny. Poznajemy również Razumichina, oddanego przyjaciela głównego bohatera powieści. Jego postawa wobec Rodiona, opiekowanie się nim i zajmowanie, gdy ten wpadł w obłęd, szczególnie mnie ujęła. Każda z tych osób ma swoją własną historię i drogę, którą musi przejść, by móc zaznać szczęścia.
Co podobało mi się najbardziej w „Zbrodni i karze?”. Zdecydowanie wnikanie do psychiki głównego bohatera. Dzięki tej książce odkryłam swój ulubiony rodzaj literatury, a mimo że czytałam tę książkę dwa lata temu, pamiętam ją do dziś, co do szczegółu. I właśnie tak powinna na nas wpływać książka. Utkwić w pamięci. A co najważniejsze, zmuszać do przemyśleń i refleksji.