„Młyny Boże”, bolesne potwierdzenie domysłów
3 min readNiepodważalne jest to, że duchowni mieli swój wkład przy ratowaniu Żydów w trakcie zagłady. Czy jednak wszyscy oni byli zdania, że Holokaust należy zatrzymać? Na to oraz wiele innych pytań odpowiada książka profesora Jacka Leociaka, „Młyny Boże”.
O książce profesora Jacka Leociaka usłyszałam pierwszy raz na instagramie Joli Szymańskiej, youtuberki, która swoją twórczość internetową skupia wokół literatury i psychoterapii. Kiedy przeczytałam opis, wiedziałam, że muszę ją przeczytać.
Prof. Dr. Hab. Jacek Leociak jest kierownikiem Zakładu Badań nad Literaturą Zagłady w Instytucie Badań Literackich PAN. Na swoim koncie ma kilka wyjątkowo znaczących publikacji dotyczących zagłady Żydów, do jednej z nich należą właśnie „Młyny Boże”.
Książka ta ujawnia często skrzętnie zatajane informacje dotyczące Holokaustu oraz tego, w jaki sposób odnosił się do niego Kościół katolicki. Wydarzenia przywoływane w „Młynach Bożych” rzucają cień na decyzje podejmowane w sprawie zagłady przez hierarchów Kościoła. Przedstawione informacje ujawniają często absolutną obojętność, jaką Kościół przejawiał względem prześladowanych Żydów. Nie chodzi jednak tylko o obojętność. Profesor Leociak opisuje historię tego, jak przez lata przedstawiciele Kościoła podżegali swoich wiernych do obrony Polski przed Żydami. Zachęcali do prześladowań i wykluczania. Ukazuje straszny sposób traktowania Żydów przez obrońców ewangelii, która mówi przecież o miłości do bliźniego.
Profesor Leociak nie neguje wkładu, jaki niektórzy księża włożyli w pomoc Żydom w czasie zagłady. Zgadza się z tym, że wielu z nich było ludźmi miłosiernymi, empatycznymi, wrażliwymi na cierpienie innych. Ukazuje on jednak mniej znaną część historii, mniej przyjemną, mniej upublicznianą, ale jak najbardziej prawdziwą i bolesną. Krok po kroku wprowadza czytelnika w coraz ciemniejsze zakamarki historii relacji Kościoła katolickiego i wyznawców judaizmu na ziemiach polskich.
Po przeczytaniu „Młynów Bożych” nie do końca wiedziałam, co myśleć. Przed lekturą miałam świadomość, że oczywiście historia tego, jak Kościół reagował na Holokaust, nie jest wyłącznie czarna czy biała. Zdawałam sobie sprawę z tego, że… no właśnie. Zdawałam sobie sprawę z tego, że nie wszyscy z hierarchów Kościoła byli po stronie represjonowanych Żydów. Wydaje mi się, że ta książka była dla mnie bardzo bolesnym potwierdzeniem myśli, które już od dawna towarzyszyły mi podczas analizowania postaw duchownych, zajmowanych w różnych kwestiach. Każda kolejna sytuacja wyrażająca obojętność papieża, księży, sióstr zakonnych, biskupów etc. sprawiała, że moje domysły zmieniały się w przekonania, a wraz z przekonaniami przyszedł smutek i rozczarowanie.
Książka ta otwiera oczy, a tych, którzy mają przeczucie, że coś było i jest nie tak – utwierdza w tym przekonaniu. Moim zdaniem jest to obowiązkowa pozycja zarówno dla wierzących, jak i niewierzących. Dla ludzi, którzy czują, że w polskiej debacie publicznej na temat Kościoła katolickiego, głos mówiący o jego ciemnej stronie, nadal wybrzmiewa niewystarczająco głośno.