Dwugłos Trójmiejski #4 – Dwa remisy na dwie kolejki przed świętami
4 min readPrzedostatnia tegoroczna ligowa kolejka zakończyła się dla klubów z Trójmiasta podziałem punktów. Lechia bezbramkowo zremisowała w Legnicy z Miedzią, a Arka wywiozła punkt z Zabrza po pięknym golu Michała Nalepy. By przerwa zimowa była udana, zarówno biało-zieloni, jak i żółto-niebiescy, powinni wygrać teoretycznie nietrudne domowe starcia tuż przed świętami. Maciek Golec i Mateusz Hawrot zapraszają na kolejny Dwugłos Trójmiejski.
Maciek:
Wydawało się, że w dwóch ostatnich tegorocznych spotkaniach, Lechia ma bardzo dobrą okazję, by uciec rywalom na większy dystans punktowy. Wszak ani Miedź Legnica ani Górnik Zabrze nie są klubami przyprawiającymi przeciwników o ciarki na plecach. Jak się jednak okazało, pozory bywają mylące. Podopieczni Piotra Stokowca potknęli się już na pierwszej przeszkodzie, drugi raz z rzędu remisując bezbramkowo – tym razem z beniaminkiem LOTTO Ekstraklasy. Gra nie porywała, jednak nie można powiedzieć, że nie było sytuacji do strzelenia bramek. Po obu stronach brakowało precyzji i zimnej krwi, a Lechia – od początku sezonu imponująca skutecznością – nie mogła się wstrzelić w bramkę Antona Kanibołockiego.
Nie mogła, choć powinna, bowiem genialną sytuację w drugiej połowie zmarnował Lukas Haraslin, który z dwóch metrów posłał piłkę wysoko ponad bramką. Nie był to najlepszy mecz Słowaka w tym sezonie. Zresztą, podobnie możemy napisać o Rafale Wolskim, który, co prawda, kilka razy próbował zaskoczyć bramkarza Miedzi, ale robił to tak nieporadnie, że nie zasłużył na jakiekolwiek pochwały. Po nim z pewnością wszyscy spodziewają się czegoś więcej. Kto z kolei wyróżnił się w „Miedziance”? Standardowo – Petteri Forsell. Fin przez cały okres trwających rozgrywek pokazuje, że z dystansu potrafi przymierzyć doskonale. Dziś nie było inaczej – 28-latek dwukrotnie zafundował Dusanowi Kuciakowi sporą dawkę gimnastyki, jednak i to nie przyniosło korzyści w postaci bramki. Słowacki bramkarz ponownie udowodnił, że jest jednym z lepszych golkiperów w lidze.
Mimo straty dwóch punktów, Lechia ciągle przewodzi w tabeli. Przewaga nad drugą Legią stopniała już tylko do trzech „oczek”. Do pościgu rzucił się również Lech Poznań, który wygrał drugie spotkanie z rzędu i skutecznie naciska na będącą w słabszej dyspozycji Jagiellonię. Kwestia mistrzostwa jesieni ciągle jest nierozstrzygnięta, jednak to Lechia wciąż ma wszystko w swoich rękach – remis lub zwycięstwo w sobotę z Górnikiem pozwoli jej zagrzać fotel lidera aż do lutego.
Mateusz:
Po niewytłumaczalnym domowym blamażu z Cracovią, piłkarze Arki udali się do Zabrza, by poprawić nastroje w starciu z niżej notowanym Górnikiem. Nieźle weszli w spotkanie i mogli wyjść na szybkie prowadzenie, ale doskonałą okazję bramkową zmarnował Maciej Jankowski. Inicjatywę z czasem przejęli gospodarze, którym udało się otworzyć wynik spotkania jeszcze przed przerwą. Po raz kolejny w tym sezonie u arkowców zawiodła organizacja gry przy rzucie rożnym rywala, co bezlitośnie wykorzystał Dani Suarez. Można powiedzieć, że niemal każdy korner przeciwnika, niezależnie od tego, kto nim jest, sieje w bieżących rozgrywkach popłoch w szeregach Arki.
W drugiej połowie zespół Zbigniewa Smółki wciąż nie grał zachwycająco. Oblicze spotkania zmienił fenomenalny gol Michała Nalepy z rzutu wolnego. Filigranowy pomocnik trafił do siatki z około trzydziestu metrów, udowadniając, że w tej dziedzinie jest specjalistą. Przebieg spotkania był bardzo podobny do tego rozegranego w sierpniu w Gdyni. Arka wyrównała, a za sprawą rezerwowego Mateusza Młyńskiego, mogła mieć okazję do gola z rzutu karnego. Tak jak i kilka miesięcy temu, do akcji wkroczyła wideo weryfikacja. Sędzia cofnął decyzję o jedenastce, bo wcześniej dopatrzył się faulu jednego z arkowców. Swoich okazji na decydujące trafienie nie wykorzystał też Górnik (m.in. pudła Rafała Wolsztyńskiego).
Z perspektywy całego meczu, remis można uznać za sprawiedliwy. Jeśli jednak Arka na poważnie myśli o zakończeniu fazy zasadniczej w górnej połowie tabeli, takie spotkania powinna wygrywać. Kolejna okazja, by wygrać z słabszym w tym sezonie rywalem, pojawi się w najbliższy piątek. Do Gdyni przyjeżdża Wisła Płock. Trzy punkty pozwolą optymistycznie zakończyć tę nierówną, aczkolwiek mimo wszystko dość udaną, rundę.