O miłości zakazanej – „Zbrodnie Grindelwalda”
4 min readNewt Scamader po swojej misji w Nowym Jorku wraca do rodzinnej Anglii. Tam wspominając swoją przygodę, mierzy się z problemami natury… prawnej. W tym samym czasie groźny czarodziej Gellert Grindelwald kontynuuje swój plan uwolnienia czarodziejów spod surowych restrykcji światowych Ministerstw Magii.
Najnowsze „Fantastyczne Zwierzęta” rozpoczynają się kilka miesięcy po zakończeniu pierwszej części sagi. Potężny Grindelwald (Johny Deep) podczas przenosin do więzienia w Europie, ucieka z magicznego konwoju i kontynuuje poszukiwania Credenca (Ezra Miller). Na Newta Scamadera (Eddie Redmayne) po destrukcyjnym pobycie w Nowym Jorku, zostaje nałożony zakaz opuszczania kraju. Jak Albus Dumbledore namówił naukowca do złamania prawa i dlaczego osobiście nie wyruszył na walkę z Grindelwaldem?
„Fantastyczne Zwierzęta i Zbrodnie Grindelwalda” to zgoła odmienny film niż ten wyprodukowany w 2016 roku. W nowej odsłonie przygód czarodziejów, jeszcze sprzed czasów Pottera, dużo jest zakazanej miłości i o wiele mniej radykalnych poglądów. Zaczynając od Scamandera, o którego względy od młodości stara się narzeczona brata, Leta Lestrange (Zoë Kravitz) i opiekunka magicznych zwierząt, Bunty (Victoria Yeates). Newt jednak wciąż wzdycha do niedostępnej Tiny Goldstein (Katherine Waterston). Dalej mamy Queenie Goldstein (Alison Sudol), której Ministerstwo grozi więzieniem, gdy zwiąże się z mugolem Jacobem Kowalskim (Dan Fogler). Następnie Nagini (Claudia Kim), na której ciąży klątwa krwi i miłości do Credence’a Barebone (Ezra Miller). Na końcu jedna z tajemnic utrzymywana przez lata, czyli zakazana miłość Albusa Dumbledora (Jude Law) z… (ten wątek został już zdradzony wiele miesięcy przed premierą, jednak może znalazł się ktoś, kto o tym nie słyszał, więc nie dokończę zdania). Wszystkie te przypadki są bardzo wyeksponowane, co odróżnia nową część filmu od poprzedniej.
Jeśli chodzi o poglądy – każdy fan twórczości Rowling zna Voldemorta. I szczerze powiedziawszy, to co planuje zrobić Grindelwald, to nic w porównaniu z poglądami „tego, którego imienia nie wolno wymawiać”. Jednak tu nie chodzi o to, kto jest groźniejszy, ale o to, kto bardziej postępowy. Walka toczona między „złym” czarodziejem, a „dobrym” Ministerstwem Magii to wojna jednostki z surowym i nieznoszącym sprzeciwu rządem. Po głębszym zastanowieniu nie do końca wiemy, kto jest gorszy. Czy chcący znieść granice między mugolami a czarodziejami Grindelwald czy Ministerstwo Magii, które stawia wyraźną kreskę między dwoma gatunkami, odmawiając tym samym np. miłości osób niemagicznych z magami (przykład Jacoba i Queenie). Z filmów o Potterze, dobrze wiemy, że Ministerstwo cieszyło się złą sławą, a sama Hermiona jest owocem miłości czarodzieja z osobą niemagiczną. Czy poglądy i czyny Grindelwalda okazały się powodem do zmiany decyzji Ministerstwa?
Jeśli chodzi sam film, to niestety (lub stety) w kilkuczęściowych produkcjach zawsze musi być jakiś „przegadany” epizod, który ustawi fundamenty pod kolejny. Tak było np. z „Władcą Pierścieni: Dwie Wieże”. Wiele trzeba wyjaśnić i wskazać, aby w finale nikt nie miał pretensji, że czyiś pogląd został spłycony i przemilczany. Podobnie było w „Zbrodniach Grindelwalda”. Tempo filmu względem poprzedniej części opadło, co pozwoliło na wyjaśnienie kilku spraw i budowanie podwalin pod jego kolejne odsłony. Ogromnym plusem i możliwością dla scenarzystki było wymyślenie tytułowych fantastycznych zwierząt. Te, które pojawiły się w części pierwszej i drugiej, były bardzo pomysłowe i świetnie wykonane. Zabawka „kotka” z Chin wywołała na całej sali salwę śmiechu. To jedna z mocniejszych stron produkcji i z pewnością najciekawsza w tworzeniu. Umieramy z ciekawości, co Rowling jeszcze wymyśli, a wiemy doskonale, że jej kreatywność nie zna granic.
Uniwersum zbudowane przez autorkę sagi o młodym czarodzieju zebrało miliony oddanych fanów, którzy z niecierpliwością wyczekują kolejnych wieści ze świata magii i czarodziejstwa. Po informacji o rozpoczęciu prac nad serią filmów „Fantastyczne zwierzęta” lawina radości zasypała portale internetowe. Teraz, po kilku latach okazuje się, że euforia była przedwczesna, a przygody Newta Scamandera nie porywają tak jak historia „chłopca, który przeżył”. Jednak to dopiero druga część filmu z planowanych pięciu i być może scenarzystka, jak i reżyserzy bardzo miło nas zaskoczą. Krążą plotki, że kolejne części mają być nagrywane także w Polsce. Zniszczenie Warszawy przez żądnych rewolucji czarodziejów lub Polskie Ministerstwo Magii na Wawelu? To byłoby coś.
Film mogliśmy obejrzeć dzięki uprzejmości kina Helios!