ZTM-em do B90. Taco Hemingway w Gdańsku
3 min readPonad dwie godziny oczekiwania na wejście do klubu i chwytliwe teksty dopasowane do trójmiejskiej publiczności. To tylko niektóre z atrakcji, które towarzyszyły uczestnikom koncertu Taco Hemingwaya w Gdańsku. B90 gościło „Polaka, co wygląda niby Portoriko” przez dwa dni.
Kiedy mówi, że mnie nie chce, nie rozumiem, czego ona może chcieć. Kiedy słyszę siebie w Esce, wiem, że ciężej będzie o sekret, nim się o nim dowie sieć – rozbrzmiało w okolicy gdańskiej stoczni, zarówno w czwartkowy, jak i piątkowy wieczór. Pierwotnie, Taco Hemingway miał spędzić w Trójmieście tylko jedną noc. Jednak kilka godzin od rozpoczęcia sprzedaży biletów, na facebookowym wydarzeniu pojawił się napis SOLD OUT. To skłoniło artystę i organizatorów do zorganizowania w klubie B90 jeszcze jednego koncertu.
Przystanek SKM Gdańsk Stocznia, wieczorem zazwyczaj opustoszały, był wyjątkowo oblegany. Wśród fanów rapera dominowały osoby młode – przede wszystkim uczniowie szkół średnich i studenci. O 20:00 obsługa klubu otworzyła bramki i pozwoliła na zapełnienie sali. Kilka minut po 21:00, za sceną, wyświetlono napis „BORUCCI”. Borucci to pseudonim artystyczny producenta muzycznego od lat związanego z Taco Hemingwayem. Współpracował z nim m.in. przy produkcji „Wosku” i najnowszych utworów. Do 22:00 na żywo miksował muzykę i umilał czas oczekiwania na głównego bohatera wieczoru.
Pierwszym kawałkiem, który zagrał Taco była „Cafe Belga”. Na scenie towarzyszył mu kolejny z jego producentów – Rumak. Po każdym utworze sugerował, by nagrodzić Rumaka, Borucciego i Borisa gromkimi brawami – za świetnie stworzony beat. W ramach Café Belga Tour, raper skupił się na utworach z najnowszej płyty i mini-albumu pt. „Flagey”. Na scenie nie zabrakło również energetycznych utworów ze „Szprycera”.
Teraz zobaczymy, czy pamiętacie starsze kawałki. Przed wami trzy egzaminy. Rumak dawaj! – rzucił Taco, po czym publiczność wpadła w euforię. – Jarzyna miał urodziny, pojechałem na Młociny. Rano kac dopiero przyszedł, gdy mijałem Wawrzyszew – rapowali fani razem z Hemingwayem. Po „Następnej Stacji” przyszedł czas na „Wszystko jedno” i „Deszcz na Betonie”. W obu kawałkach trudno było usłyszeć głos Taco – utwory dźwięcznie wykonywała publiczność. – Zdaliście egzamin na piątkę. Dziękuję za to, co tu robicie. To jest najlepszy koncert – mówił raper. Widać, że na scenie czuł się świetnie.
Poza sylabizowaniem kolejnych wersów robił świetne show – skakał, bawił się mikrofonem i aktywizował fanów. Doskonale radził sobie z dostosowaniem kawałków do trójmiejskiej publiki. Gdzie tylko mógł zmieniał słowa utworów na „Gdańsk”, czy „Trójmiasto”. – Pozdrawiam Kubę i Natalię. To są naprawdę świetni ludzie. Brawa dla nich – rzucił Taco po „2031” rapowanym w nieco zmienionej wersji – Nie wiem skąd wezmę forsę. Kuba śpiewa ze Szroeder. Będzie na nowe Porsche, diament ma w pre orderze.
Taco, wraz z Rumakiem, podziękowali fanom kilka minut przed północą. Jednak po głośnych okrzykach Jeszcze jeden, zdecydował się wrócić na scenę. Jeszcze raz ukłonił się fanom i dodał – Przez was to będzie najdłuższy koncert na trasie! – po czym zagrał trzy kawałki, w tym rzadko słyszane na koncertach „4 AM in Girona”. Kolejna próba opuszczenia fanów ponownie okazała się klęską. Tym razem, Taco przyjechał zza kulis na hulajnodze. W ręce trzymał koszulkę Dele Alliego, którą rzucił w publiczność. Następnie, zaczął znane wszystkim z albumu „Szprycer” – Znowu po tych klubach żonglerka jak Dele Alli. Kilka minut później stanął na środku sceny z Rumakiem i Boruccim. Opuścili ją w rytmie braw i okrzyków: Dziękujemy!
Koncerty w Gdańsku to czwarty przystanek najnowszej trasy Taco Hemingwaya. Cafe Belga Tour zakończy się występem w Łodzi 14 grudnia.