Politechnika w rytmie rocka – Technikalia 2016
4 min readCztery zespoły, sześć godzin muzyki, tysiące studentów i cała masa emocji – tak w skrócie można podsumować tegoroczny finał Juwenaliów Politechniki Gdańskiej, który tym razem odbył się na Placu Zebrań Ludowych. Zmiana miejsca i koncepcji wydarzenia miały być kluczem do nowej jakości Technikaliów, ale czy faktycznie teoria przerodziła się w coś namacalnie dobrego?
Ponoć to właśnie absolwenci uczelni technicznych, czyli inżynierzy, są ekspertami od rzeczy niedziałających z niewiadomych przyczyn. Jeśli przyjąć taki tok rozumowania, to faktycznie – organizatorzy są na dobrej drodze po swoje wykształcenie. Przede wszystkim zarzuty te tyczą się toalet, punktów gastronomicznych i stoisk piwnych. Całą sytuację można bowiem opisać jednym słowem: kolejki. Wiadomo, że czekać trzeba i jest to nieuniknione, ale sytuacja, w której np. na Przystanku Woodstock ciągnęłyby się godzinne kolejki do wyżej wymienionych miejsc, byłaby nie do pomyślenia. I bynajmniej nie jest to wymysł kilku osób – wszyscy oczekujący podzielali to zdanie.
W parze ze wspomnianymi wyżej uchybieniami szło natomiast kolejne – brak możliwości opuszczenia terenu imprezy. System papierowych opasek sprawdził się już niejednokrotnie i co najmniej niezrozumiałym jest brak wdrożenia go w przypadku juwenaliów. Oczywiście – wymagałoby to większych nakładów służb mundurowych i ochrony, ale zezwolenie na wyjście zdejmowałoby parę problemów z głowy (chociażby gastronomię czy przeładowane ogródki piwne).
Abstrahując jednak od tych niuansów, warto spojrzeć na wydarzenie pod kątem atrakcyjności koncertowej. A tutaj sprawa miała się naprawdę dobrze, bo każdy z czterech zespołów zaproszonych na główną scenę Technikaliów prezentował swój określony profesjonalizm. Sama zabawa podczas poszczególnych widowisk to kwestia gustów, ale obiektywnie patrząc największy szał wśród publiczności wywołał koncert Michała Jelonka. Pomimo że opiera on wszystkie swoje występy na jednym schemacie, to wciąż jest to na tyle sprawdzona metodyka działania, że za każdym razem muzyk jest w stanie porwać tłumy.
Pozostała trójka co prawda nie trzymała tak dobrego kontaktu z publiką, lecz były to na tyle porywające muzycznie widowiska, że w pełni rehabilitowały one mniej skuteczną wodzirejkę. Żywiołowy koncert Łąki Łan był genialnym preludium w tym zestawieniu, a później było już tylko lepiej. Gdy na scenie pojawił się happysad, wiele osób oczekujących na cokolwiek w kolejkach, porzuciło tę czynność i ochoczo ruszyło ku scenie. W odwrotną stronę widownia udawała się natomiast podczas występu T.Love, ale jest to w pełni zrozumiałe biorąc pod uwagę czas trwania eventu i późną godzinę zakończenia. Nie zmienia to jednak faktu, że także podczas ostatniego koncertu sporo się działo i rzesza fanów do ostatniego akordu wiernie spijała słowa z ust Muńka Staszczyka.
Ciężko przy tym określić który zespół przyciągnął największą widownię, bo ów rozkład pod sceną dążył do zbliżonej liczby, a jednocześnie znaczna część słuchaczy wolała spędzić czas z tyłu placu – na trawniku. Łącznie była mowa o nawet kilku tysiącach sprzedanych biletów, co przy sporej rotacji tłumu wydaje się wynikiem bliskim prawdy. Przy tej okazji warto również pogratulować organizatorom osiągnięcia tak niskich cen wejściówek, ponieważ w normalnych warunkach plenerowego festiwalu byłoby to nieosiągalne.
A co do powiedzenia mieli sami odbiorcy? Głosy bywały różne. Część osób zmieniłaby kolejność występu, bo np. happysad o 19:30 w ich mniemaniu był kpiną. Wiele osób było zaskoczonych fantastycznym i energicznym koncertem T.Love, a jeszcze inni nie powiedzieli nic, bo po otwierającym koncercie Jelonka zabrakło im sił na dalsze wojaże. W tej kwestii trzeba było pójść na pewne kompromisy i za cenę świetnych artystów należało zapłacić taką, a nie inną kolejnością ich występów.
Technikalia 2016 przeszły do historii. Czy ich finał okazał się godny juwenaliów największej uczelni technicznej na Pomorzu? Jak najbardziej, chociaż parę niedociągnięć dość znacząco wpłynęło na całokształt wydarzenia. Od strony technicznej wszystko wypadło jak należy, gdyż brzmienie i jego jakość były mocną stroną imprezy, a do tego chwali się zaproszenie Yankesa (Radio ESKA) do jej prowadzenia. Oby organizatorzy podążyli tym tropem w trakcie przygotowań do przyszłorocznej edycji, wyciągając jednocześnie odpowiednie wnioski. W końcu inżynieria to sztuka odpowiedniego projektowania, konstruowania i modyfikowania.