Undergroundowa impreza z Rasmentalism
4 min readRas i Ment XXL przybyli do Sopotu w celu promocji ich najnowszego krążka zatytułowanego „1985”. Mimo małej frekwencji, publiczność zrobiła wiele hałasu, a muzycy zgodnie wyrazili szacunek za pojawienie się na koncercie w niedzielę (17 kwietnia). Idealny był także dobór miejsca, który stworzył niesamowity klimat undergroundowej imprezy.
– Cieszymy się, że wspólnie możemy dzień świętych święcić – tak przywitał wszystkich zgromadzonych na koncercie Ras. Wielokrotnie dziękował za przybycie na niedzielny wieczór, po którym, jak wiadomo, następuje pracowity poniedziałek. Jednak każdy szanujący się fan duetu Rasmentalism nie mógł odpuścić sobie tego wydarzenia. Nawet jeśli miałoby ono się odbyć w Boże Narodzenie czy w Wielkanoc. Okazją do spotkania w sopockim Sfinksie była premiera najnowszego albumu zatytułowanego „1985”, który światło dzienne ujrzał 8 kwietnia.
Publiczność, która zebrała się w klubie wiedziała po co przyszła. Po pierwsze – dobra zabawa, a taką Rasmentalism zapewnia za każdym razem oraz czarny humor i cięte dowcipy między utworami, wywołujące wielki uśmiech na twarzy. Po drugie – dobra muzyka, którą tworzy Ment XXL z pomocą Gepetta, ale do tego wrócimy jeszcze później. Po trzecie – niesamowity klimat, który nadał sopocki lokal. Niski sufit, ciemność, widoczne pustaki i niedbale pomalowane ściany. Wielu z nas było w Sfikns 700, ale za każdym razem miejsce to przybiera inną formę. W niedzielny wieczór można się było poczuć jak na imprezie w piwnicy, rodem z finałowej sceny filmu „8 mila”. Po czwarte – odsłuch nowej płyty i ulubionych piosenek. „1985” to z pewnością krążek, który zapisze się w TOP 10 najlepszych płyt tego roku. „Czarne koty”, „Wszyscy kłamią”, „Jeszcze jeden kieliszek” i wiele innych kawałków, które porwały publiczność. Artyści kilka razy pozwolili także widowni wybrać następny numer. Dzięki temu usłyszeliśmy kultowe „Gdzie jest M.?” i „Między nami spoko”.
Energia, jaką przekazał słuchaczom Ras, porównywalna była do tej, która potrzebna jest do oderwania od ziemi promu kosmicznego. Odczuliśmy to przy okazji numeru „OFF”, kiedy przez podniesienie ręki rapera, publiczność „unosiła się”, wspólnie śpiewając refren. Można śmiało powiedzieć, że kilkadziesiąt osób będących na koncercie zupełnie uległo duetowi. Każde wezwanie: „ręce w górę!” z ich strony, równało się z podniesieniem obu rąk, czapek, koszulek i samych uczestników. Jednak muzyczne 9 stopni w skali Richtera uderzyło, kiedy za mikrofon złapał Ment, przy okazji wspomnianego „Gdzie jest M.?” oraz pożegnalnego kawałka „Jeszcze jeden kieliszek”. Widać, że obaj panowie „Między sobą spoko”, a z publicznością jeszcze bardziej.
Co jeszcze decyduje o magii nowej płyty i koncertów Rasmentalism? Nie trzeba być fanem hip hopu, aby dobrze bawić się przy ich muzyce. Stoi za tym producent – Ment XXL, który oprócz działalności z Rasem, współtworzy duet Flirtini. Jedynak i Ment są już w Polsce bardzo znani, a ich styl muzyczny kochają miliony. I właśnie bardzo dużo tego stylu słyszymy na „1985”. Nietrudno pokusić się o stwierdzenie, że formę niektórych kawałków można określić mianem Rasmentini – połączeniem słowa Ras i muzyki Flirtini.
Trójmiasto już od jakiegoś czasu przestaje być atrakcyjnym miejscem do organizowania różnego rodzaju imprez. Oczywiście mnóstwo wydarzeń wciąż cieszy się dużym zainteresowaniem, jednak mimo rzeszy studentów zamieszkujących Gdańsk, Sopot i Gdynię zauważyć można, że na wielu eventach, na których spodziewano się dużej frekwencji, kluby najczęściej świeciły pustkami. Podobnie było i tym razem. Spodziewaliśmy się ogromnej kolejki przy wejściu, a okazało się, że nawet w czasie trwania koncertu każdy miał wokół siebie jeszcze sporo miejsca. Ale ma to też swoje dobre strony. Relacja artysta – uczestnik była niezakłócona. W chwili wytchnienia, gdy panowała cisza, można było bez podnoszenia głosu zapytać „Ras, co u Ciebie?”. Po widowisku uczestnicy mogli podejść, przybić piątkę i dać płytę do podpisania muzykom.
Koncert oceniamy jako bardzo udany. Nie było utworów, których tłum nie wykrzyczał. Nowości z płyty, którą mogliśmy już od niemal tygodnia słuchać na własnych odtwarzaczach, na żywo brzmiały sto razy lepiej. Znane i lubiane kawałki z poprzednich albumów przypomniały nam, że Rasmentalism to ekipa ponadczasowa i jak napisał jeden z fanów na Facebooku: Panowie, jesteście całe lata świetlne przed całą polską rap sceną, nokautujecie tych śmieszków bez kiwnięcia palcem. Kurz po koncercie jeszcze nie opadł, a my czekamy na kolejny, który, miejmy nadzieję, już niedługo odbędzie się w Trójmieście.