Kto okaże się lepszym ojcem? – „Tata kontra tata”
2 min readOd 18 marca w kinach możemy oglądać film w reżyserii Seana Andersa. „Tata kontra tata”, czyli wrażliwy pan, kontra przebojowy macho i ich dwa zupełnie inne spojrzenia na rodzicielstwo. Między sobą walczą o względy dwójki kilkuletnich dzieci. Wszystko to jak w krzywym zwierciadle.
Dusty (Mark Wahlberg) jest biolgicznym ojcem Megan i Dylana, mało zaangażowanym w ich wychowanie. Brad (Will Ferrell), jako że ożenił się z ich matką, stara się wczuć w rolę rodzica. Opiekuje się nimi i otacza miłością. Sam nigdy nie mógł mieć własnego potomstwa, dlatego chce żeby dzieci jego partnerki pokochały go i traktowały jak rodzica. Zawzięcie czyta poradniki dla przybranych ojców i postępuje według wszystkich porad. Początkowo przychodzi mu to z trudem, jednak z czasem widzi jak dzieci przekonują się do niego.
Po długiej podróży, do miasta wraca Dusty, by odwiedzić rodzinę. Brad, który dowiaduje się o jego powrocie, wyczuwa zagrożenie i czuje, że wszystko może się skomplikować. Kiedy dochodzi do konfrontacji tych dwóch mężczyzn, budzi się w nich duch walki. Rywalizują o względy dzieci i o to, który z nich lepiej sprawdza się w roli rodzica. Aby tego dowieść posługują się jak najbardziej wyszukanymi metodami.
Te dwie postaci zostały zestawione ze sobą na zasadzie kontrastu. Ojczym to miły, wrażliwy oraz trochę niezdarny człowiek. Ma ciepłą posadkę w rozgłośni radniowej i wiedzie spokojne życie. Co dzień przygotowuje dzieciom śniadanie i odwozi je do szkoły. Drugi to przebojowy macho. Jeździ na motocyklu w skórzanej kurtce i obcisłych spodniach. Jest zręczny, potrafi zbudować w jeden dzień domek na drzewie, a na dobranoc opowiada dzieciom fascynujące bajki.
„Tata kontra tata” to film komediowy. Jak na produkcję z tego gatunku przystało, ma przedstawiać komiczne postaci i przede wszystkim bawić. W tym przypadku bohaterowie są przerysowani, a sceny nie w pełni realistyczne. Co więcej, twórcy zastosowali niezbyt wyszukany humor. Mało tu momentów, które rzeczywiście bawią. Will Ferrel i Mark Wahlberg, grający główne postacie, przez dosyć przeciętny scenariusz nie mieli szansy na wykorzystanie swojego komediowego potencjału. W szczególności ten pierszwy, którego mogliśmy oglądać w wielu bardziej udanych komediach, jak choćby „Ostrza chwały” czy „Przypadek Harolda Cricka”. Oprócz rozrywki, twórcy oferują nam pewne przesłania, jednak dość oczywiste. Film pokazuje trud bycia ojcem oraz to, że nie wystarczą geny, by móc nazywać siebie „tatą”.