Końce świata, które przeżył każdy student
4 min readDokładnie 25 listopada 2015 roku cała ludzkość na Ziemi powinna wyginąć. To najświeższa, 150. data końca świata. Jakby tego było mało, to niedawno upłynęły trzy lata od pamiętnego roku 2012, w którym skończył się kalendarz cywilizacji Majów. Co więcej, mija 17 lat od kiedy ogromna asteroida zniszczyła Ziemię. Nawet teraz, młodzi studenci stoją w obliczu „końca świata” pisząc kolejne egzaminy podczas sesji. Z tej okazji, ku pokrzepieniu serc, przygotowaliśmy zestawienie siedmiu końców świata, które przeżył każdy student.
Bardzo wiele przepowiedni dotyczących końca świata dotyczyło września 1999. Najciekawsza okazała się ta rosyjskiego geologa – Vladimira Soboleva. Dwa lata wcześniej naukowiec, po przeanalizowaniu przepowiedni Nostradamusa, stwierdził, że Ziemia w ciągu dwudziestu czterech miesięcy przechyli się o 30 stopni. Konsekwencją miało być zatopienie Skandynawii i krajów nadbałtyckich. Doprowadziłoby to do zagłady większości populacji w Europie wschodniej.
Inną wersję końca świata przepowiedział amerykański kompozytor Stephen Paulus. Według niego we wrześniu 1999 na Ziemię miał spaść meteoroid. Spowodowałby on trwałe uszkodzenie planety, czego konsekwencją byłyby trzęsienia ziemi i huragany. Ponadto, zapowiadał, że muzułmański dyktator zaatakuje Zachód, co w efekcie wywołałoby III Wojnę Światową.
Rok 2000 to jedna z najbardziej znanych dat końca świata. Już kilka lat wcześniej media straszyły ludzi potencjalnymi konsekwencjami wejścia w nowe milenium. Co dziwne, najbardziej obawiano się awarii systemów komputerowych. W oprogramowaniach stworzonych przed rokiem 2000, datę zapisywano sześcioma cyframi. Stąd też dzień 01.01.1900 był tak samo kodowany jak 01.01.2000. Komputery 1 stycznia miały oszaleć, a nawet przestać działać. Na szczęście nie odnotowano znaczącej ilości takich przypadków.
Odchodząc od technologicznych obaw, Michael Drosnin odnalazł w Biblii ukryty kod, który zapowiadał III Wojnę Światową. Miała ona wybuchnąć właśnie na początku drugiego tysiąclecia, a swoje apogeum osiągnąć sześć lat później. Ludzkość wyniszczyłaby się wzajemnie na skutek wojny nuklearnej.
Do najbardziej twórczych proroków naszych czasów należy Harold Camping, amerykański biznesmen. Znany już z kilku nieudanych przepowiedni, zaproponował kolejną. Tym razem miała to być data 21 maja 2011 roku. Wtedy na Ziemię miał zstąpić Jezus Chrystus, który osądziłby wszystkich ludzi. Na kampanię promocyjną biblijnej apokalipsy, Harold Camping przeznaczył blisko 100 milionów dolarów. Ciekawostką jest, że finanse czerpał z dotacji za spełnione wróżby.
Kto nie słyszał o słynnym końcu świata, który miał nadejść 21 grudnia 2012? Niektórzy ludzie faktycznie uwierzyli w tę apokalipsę. Jedni wydawali oszczędności, brali kredyty, a inni budowali schrony. Wszystko miało związek z kalendarzem Majów, który skończył się wraz ze sławetną datą. Według tego indiańskiego ludu, świat istniał już trzy razy i za każdym razem kończył się jakimś globalnym kataklizmem. Majowie przepowiadali apokalipsę jako serię katastrof naturalnych. Zaczynając od trzęsień ziemi, kończąc na wybuchach wulkanów. Ponadto Ziemia miała zderzyć się z innym obiektem latającym, co skutkowałoby licznymi powodziami i zalaniem kontynentów. Niektóre zapiski starożytnej cywilizacji wskazują nawet na inwazję kosmitów. Na szczęście, Majowie się pomylili.
Rosyjski mistyk Grigorij Jefimowicz Rasputin, znany z wielu trafnych przepowiedni, przewidział koniec świata na 23 sierpnia 2013 roku. Według niego świat skończyłby się z powodu gwałtownego powiększenia słońca. W efekcie Ziemia zostałaby doszczętnie spalona przez czerwonego olbrzyma. Mistyk twierdził, że dzień apokalipsy potrwałby dokładnie 23 godziny i 56 minut, czyli jedną dobę gwiazdową.
Ragnarok to określenie na zagładę ziemi stosowane przez Wikingów. Jego datę przewidywano na 22 lutego 2014 roku. Wikingowie wierzyli, że zwiastunem końca są trzy lata ciągłej zimy. Badacze mitologii skandynawskiej uważają, że podczas Rangarok ludzie stają się niemoralni i zaczynają ze sobą walczyć. Grupa ekspertów wywnioskowała, że jest wystarczająco dużo przesłanek we współczesnym świecie, by ogłosić „Zmierzch Bogów”. Ziemię miałby pochłonąć mrok, a wody zatopić kontynenty. Po ośmiu latach agonii, wynurzyłyby się z głębin oceanów nowy, lepszy świat.
Według Nostradamusa, francuskiego lekarza, matematyka i okultysty, 25 listopada 2015 miał nastąpić oczekiwany koniec świata. Według zapisek z „Centurii” – książki wieszcza – pod wpływem specjalnego układu planet miało dojść do katastrofy, która rozpoczęłaby się w południowej części Europy. Tę przepowiednię wiązano z narastającym kryzysem migracyjnym i zamachami terrorystycznymi, które miały miejsce w tamtym czasie.
Jak wiadomo, ludzkość przeżyła znacznie więcej końców świata niż było wymienione powyżej. Ziemia nie została naruszona, nie spadł żaden meteoroid, kontynenty pozostały na swoim miejscu, a w oddali nie widać piekielnych zastępów. Tyle już razy udało się ludzkości, w tym studentom, przeżyć apokalipsę. Dlaczego by nie przeżyć sesji?