Wibrujący Mulatu Astatke w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim
3 min readOjciec Ethio-jazzu porwał publiczność Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego grając na wibrafonie w minioną niedzielę, 24 stycznia. Wraz z barwnym zespołem przeniósł słuchaczy do odległej Afryki, do swoich korzeni.
Niewielu znanych artystów tworzy muzykę podobną do tej, którą komponuje Mulatu Astatke. W minioną niedzielę dał popis swojego bogatego warsztatu muzycznego przed liczną publicznością. Wraz z multikulturowym zespołem zawładnął widownią, wprowadzając ją w trans.
Mulatu Astatke jest twórcą Ethio-jazzu, czyli połączenia jazzu, muzyki latynoskiej i tradycyjnej etiopskiej. Studiował na prestiżowej amerykańskiej uczelni Berklee College of Music. Jest multiinstrumentalistą, o czym można było się przekonać na koncercie. Wprawia w wibracje nie tylko wibrafonem, ale i perkusją.
Już pierwsze wpadające w ucho dźwięki poruszyły słuchaczy. Dosłownie i w przenośni. Na niesamowity etniczny klimat składali się sami muzycy, to co grali i ich nietypowe instrumenty. Ciepłe, delikatne dźwięki wibrafonu miały kojący wpływ. Nieco mocniejszy akcent nadawały wszelkiego rodzaju instrumenty perkusyjne. Bębny i przeróżne przeszkadzajki perkusyjne, w wykonaniu Toma Skinnera i Richarda Bakera dopełniały egzotyczną atmosferę panującą na scenie. Nie zabrakło charakterystycznego dla jazzu saksofonu (James Arben) oraz trąbki (Byron Wallen). Skład zespołu dopełniali Nick Ramm na fortepianie, Danny Keane na wiolonczeli oraz Neil Charles na kontrabasie.
Jazz nie jest muzyką dla każdego. A już zwłaszcza Ethio-jazz. Ten specyficzny gatunek przyciągnął na koncert również wielu miłośników reggae. Jest coś pociągającego w tych nieco pierwotnych brzmieniach bębnów, w których rytm kołysała się masa ludzi. Niezwykle pozytywna energia emanowała od muzyków ze sceny. Miało się wrażenie, że ich występ jest czystą improwizacją i to, co się za chwilę wydarzy jest wielką niewiadomą.
Muzyka skomponowana przez Mulatu Astatke wprawiała ludzi w egzotyczny klimat. Większość osób, wprowadzone w nastrój odżywczego pobudzenia, kiwało się, a już później wykonywało wyraźne, dzikie ruchy. Szczególnym zachwytem cieszył się utwór napisany do filmu „Broken Flowers”. Wielu fanów jazzmana odkryło jego twórczość właśnie dzięki temu obrazowi. Nie było piosenki, do której widownia nie tańczyła. Nawet z początku nostalgiczne „Motherland” przechodzi w późniejszych taktach w tradycyjne etiopskie rytmy, przy których bawiła się publiczność.
Na wzmiankę zasługuje zachowanie samych muzyków podczas występu. Nie tylko publiczność biła brawa po każdej solówce, lecz również instrumentaliści oklaskiwali siebie nawzajem oraz widownię. Ta niesamowita interakcja ze słuchaczami zaowocowała wyjątkowym poczuciem wspólnoty.
Nie obyło się bez bisu, na którym Mulatu Astatke, siadając za fortepianem, zagrał utwór pod wszystko mówiącym tytułem „Mulatu”. Piosenka oddawała istotę artysty swoimi latynoskimi, etiopskimi i jazzowymi brzmieniami. Zachwycona publiczność nie miała dość tego zdecydowanie niecodziennego występu. Rzadkością jest, by osoby, na co dzień pracujące za biurkiem, mogły zupełnie oddać się dźwiękom i pozwolić wciągnąć się w ich wir.
Ludzie szukają nowości, podążają za ciągle zmieniającą się modą. Rynek muzyczny pełny jest nowych stylów takich jak: techno, trans, dance, funk, hip-hop. Dokąd zmierza dziś muzyka? Nie wiadomo. Ale z pewnością warto znać korzenie sięgające aż po Afrykę, Nowy Orlean i inne, odległe zakątki świata.