David Bowie – barwny ptak popkultury
4 min readIkona popkultury, człowiek kameleon. Na scenie spędził ponad 40 lat swojego życia, podczas których zmienił oblicze współczesnej muzyki i wpłynął na twórczość wielu artystów. 8 stycznia 2016 roku premierę miał jego dwudziesty ósmy album „Blackstar”. Album, który był pożegnaniem z fanami po 18-miesięcznej walce z rakiem. Dzisiaj wspominamy jedynego w swoim rodzaju Davida Bowiego.
Wyjątkowość Davida Jonesa, nam znanego jako David Bowie można dostrzec już na pierwszy rzut oka. Ten niezdrowo szczupły mężczyzna o wydatnych rysach twarzy, ostrych zębach i wiecznie szerokiej źrenicy jednego oka, intrygował już samą urodą. W połączeniu z jego oryginalnym i momentami szokującym wizerunkiem scenicznym oraz nowatorską muzyką, powstał człowiek, którego pokochały miliony ludzi.
W rytmie bluesa
Dorastał w latach 60., kiedy muzyka bluesowa wiodła prym, a rock’n’roll prężnie się rozwijał. W dzieciństwie był oddany temu brzmieniu. Największy wpływ na kształtowanie jego muzycznej identyfikacji miał Little Richard, rockandrollowiec z południa Stanów Zjednoczonych. Zachwycił młodego chłopca swoją energetyczną i emocjonalną muzyką, która naznaczyła przyszłą karierę Bowiego.
Razem z Gorgem Underwoodem, kolegą ze szkolnej ławki tworzył pierwsze projekty. Ich zespoły „The Hooker Brothers”, „ The Kings Bees”, „The Mannish Boys” były brytyjską wersją modnego w tamtych czasach bluesa Delty. Po kilku latach grania w zespołach, młody David zaczął komponować muzykę i grać koncerty pod własnym nazwiskiem.
Sceniczne inkarnacje
Zawsze o krok przed innymi, odnajdywał nowe trendy w kulturze i z nimi eksperymentował. Nie sposób sklasyfikować jego muzyki do jednego gatunku. Jego twórczość oscyluje między rock’n’rollem, glam rockiem, elektroniką i popem. Każda płyta wyróżnia się czymś innym, a on sam wraz z nowymi premierami przechodził liczne metamorfozy. Na początku lat 70. wydał album „The Man Who Sold The World”, prezentując ciężką rockową muzykę, której towarzyszyło brzmienie elektrycznej gitary Micka Ronsona. Na okładce płyty widzimy długowłosego Bowiego, leżącego na kanapie w sukience, co silnie kontrastuje z jego wizerunkiem powstałym wraz z premierą kolejnej płyty „Hunky Dory”. Był to czas przemiany w Ziggiego Stardusta, którego w pełni możemy podziwiać na płycie „The Rise and Fall of Ziggy Sturdust and The Spiders From Mars”.
Rudowłosy, androgeniczny, emanujący seksem przybysz z innej planety, pochłonął Bowiego do reszty. Od tamtej pory na scenie przedstawiał się wyłacznie jako Ziggy, również w wywiadach wypowiadał się jedynie w jego imieniu. W lipcu 1973 artysta zabił Stardusta, podczas koncertu ogłaszajac, że jest to jego ostatni występ. Zafascynowany amerykańską muzyką, swój rockandrollowy wizerunek wyparł na płycie „Young Americans”, utrzymaną w stylistyce białego soulu. Kolejnym alter ego był Thin White Duke, który towarzyszył mu po wydaniu płyty „Station to Station”. Elegancko ubrany, wychudzony i zniszczony narkotykami Bowie, skomponował w tym czasie najbardziej dziwną i niezrozumiałą muzykę z wszytkich dotychczasowych kompozycji. Płyta „Low” była odzwierciedleniem jego kolejnej fascynacji, tym razem muzyką elektroniczną. Bowie nie dał swoim słuchaczom szansy, by się nim znudzili. Na każdym kroku zaskakiwał, pokazując coś nowatorskiego.
Najlepsze z najlepszych
Od roku 1967, kiedy to Bowie wydał swoją pierwszą płytę, powstały setki jego kompozycji. Wśród nich są te, które podbiły serca milionów słuchaczy. „Space Oditty” była pierwszym hitem, dzięki któremu młody, początkujący artysta zyskał rozgłos. „Heroes” znalazła się na 46. miejscu listy 500 najlepszych piosenek w historii muzyki, według „Rolling Stone’a”. Nagrany z Luterem Vandrossem „Right”, „Let’s Dance” i „China Girl”, z jego pierwszej popowej, komercyjnej płyty, „Life on Mars?” magiczny utwór o nietypowej strukturze akordów, czy „Starman” to jedne z najpopularniejszych utworów.
Przygoda z filmem
David Bowie był artystą w szeroko pojętym tego słowa znaczeniu. Oprócz muzyką, zajmował się także aktorstwem. Ma za sobą wiele udanych kreacji filmowych. Rozpoczynając w 1976 roku rolą Thomasa, kosmity, który dociera na Ziemię w poszukiwaniu wody, której na jego planecie zabrakło. 1988 roku zagrał Poncjusza Piłata w „Ostatnim Kuszeniu Chrystusa”, w reżyserii Martina Scorsese. W „Zagadce Nieśmiertelości” wcielił się w Johna Baylocka, kochanka wampirzycy. Pojawił się jako Jarteh, król goblinów w „Labiryncie” czy Nicola Tesla w „Prestiżu” Cristophera Nolana. Stworzył też świetną kreację Andyego Warhola w filmie biograficznym o malarzu Jeanie Michelu Basquiacie z 1996.
Ostatni rozdział
David Bowie od dawna walczył z ciężką chorobą i wiedział, że jego dni są policzone. Jego najnowsza płyta, która miała premierę tuż przed śmiercią artysty, jest wyraźnym pożegnaniem z życiem. Piosenkę „Lazarus” rozpoczyna się słowami Look up here, I’m in heaven. Wieść o śmierci Davida Bowiego wstrząsnęła światem. Odeszła najbarwniejsza postać światowej sceny muzycznej, a wielu artystów takich jaki The Cure, Joy Division, The Killers, Placebo, Moby, Madonna mówią o silnym wpływie jego muzyki na ich dotychczasową twórczość. Mimo, że odszedł już z tego świata, pamięć po nim prędko nie umrze.