Mała Brytania
6 min readArchitektura miasta nie zachwyca. Oprócz umieszczanych w każdym folderze małp, nie znajdziemy tu nic ciekawego. Jednak jest w tym małym skrawku ziemi coś, co przyciąga rocznie miliony turystów. Na czym więc polega fenomen Gibraltaru?
Położenie i sytuacja polityczna Gibraltaru, podobnie jak opisywanej już przez nas Andory, raczej nie są powszechnie znane. Ze względu na swoje strategiczne położenie o Skale Gibraltarskiej było już „głośno” w świecie antycznym. Wszystko za sprawą mitycznych słupów Heraklesa, z których ten północny znajdował się właśnie tutaj (drugim z nich była najprawdopodobniej marokańska góra Jebel Musa lub szczyt Monte Hacho w hiszpańskiej Ceucie). Zamykające Morze Śródziemne słupy oznaczały dla starożytnych koniec znanego im świata.
Burzliwe losy Skały
Na początku VIII wieku tereny te podbili Arabowie, którzy rządzili tu aż do połowy XV wieku, czyli do ostatecznego wyparcia Maurów z Hiszpanii przez królów Kastylii. W 1704 roku Gibraltar znalazł się w rękach Anglików, którzy przekształcili go w strategiczną bazę wojskową drążąc w skałach kilometry tuneli. Przez całą II wojnę światową Brytyjczycy stali na straży Morza Śródziemnego, wzbraniając doń dostępu statkom III Rzeszy. Hiszpanom niezmiernie ciężko było pogodzić się z utratą tak kluczowej części swojego terytorium i od lat jest to drażliwa kwestia w stosunkach pomiędzy obydwoma państwami.
Dzisiaj jest to nadal zamorskie terytorium Wielkiej Brytanii (nie należy mylić tego statusu ze wspólnotą narodów, do której należy np. Kanada i Australia). Mieszkańcy tej ziemi potwierdzili utrzymanie takiego stanu rzeczy podczas wielu referendów. Gibraltar posiada swój parlament i rząd. Kompetencje Londynu ograniczają się do obronności, polityki zagranicznej i finansów. Oficjalnym językiem jest angielski, ale praktycznie większość mieszkańców biegle włada też hiszpańskim. Jednak na co dzień usłyszymy tu miks obu tych języków, czyli tzw. spanglish. Społeczność zamieszkująca ten jeden z najgęściej zaludnionych terytoriów świata (ok. 4800 osób na km2) to konglomerat Anglików, Hiszpanów, genueńczyków, Żydów, Maltańczyków i Marokańczyków.
Możliwe opcje dojazdu
Prawdopodobnie najtaniej będzie nam znaleźć lot do Malagi (np. bezpośrednie połączenia Ryanaira z Wrocławia i Krakowa) i stamtąd autobus do La Linea de la Concepcion, czyli przygranicznego miasta hiszpańskiego. Pamiętajmy, że bez dowodu osobistego nie przejdziemy kontroli granicznej. Wielka Brytania (a więc i Gibraltar) jest bowiem jednym z dwóch krajów (ten drugi to Irlandia), które tylko częściowo przystąpiły do strefy Schengen.
Ciekawostką samą w sobie jest gibraltarskie lotnisko, które zostało usypane w poprzek półwyspu i przecina jedyną drogę dojazdową do miasta. W ten sposób, na czas startu bądź lądowania samolotu, wstrzymywany jest ruch na tym fragmencie szosy. Oprócz ekskluzywnych linii lotniczych możemy dostać się tutaj bezpośrednio i za niewygórowaną cenę z Londynu Gatwick dzięki firmie EasyJet.
Gibraltar możemy też zawsze odwiedzić wynajętym autem będąc na wycieczce w Andaluzji (dobrym pomysłem będzie połączenie takiego wypadu z wizytą w opisywanym już przez nas Kadyksie). W tym miejscu warto wspomnieć, że terytorium to jest w całości strefą wolnocłową, więc dobrze tu chociażby zatankować do pełna bak i zaopatrzyć się w butelkę swojego ulubionego alkoholu. Zanim ogarnie nas szał zakupów pamiętajmy, że chociaż wszędzie przyjmą od nas euro, to lokalną walutą jest funt gibraltarski (funty brytyjskie też są akceptowane), w którego czasami bardziej opłaca zaopatrzyć się w jednym z kantorów.
Magoty i inne atrakcje
Głównym placem miasta jest Casemate Square. Znajdziemy tu informację turystyczną, gdzie, oprócz mapy, możemy pobrać ulotkę z informacjami o najważniejszych zabytkach. Przemierzając główny deptak natkniemy się na kilkanaście sklepów monopolowych, a każdy z nich będzie kusił nas przecenami i promocjami. Jednak wspomniane już wcześniej zakupy lepiej zostawić sobie na koniec. Większość sklepów otwarta jest do 19.00, także nie ma się po co spieszyć.
Idąc na południe Main Street przetniemy plac popularnie zwany Piazza (oficjalnie John Macintosh Square). Stoi tam charakterystyczny budynek parlamentu. Kawałek dalej wznosi się Katedra Saint Mary the Crowned, zbudowana na miejscu dawnego meczetu. Maszerując dalej główną arterią miasta, koniec końców, powinniśmy natknąć się na kolejkę linową, która kursuje na sam szczyt Skały (426 m n.p.m). Jednak jeśli wolimy zaoszczędzić 15 euro (tyle kosztuje podróż w górę i w dół), to kierujmy się od razu na urokliwy ogród botaniczny Alameda.
Z tego miejsca możemy rozpocząć naszą wspinaczkę. Zdecydowanie lepiej nie robić tego w japonkach. Za to dobrze wziąć ze sobą butelkę wody i krem z filtrem. Wejście do rezerwatu przyrody kosztuje 0,5 funta albo 1 euro. Jeśli chcemy zwiedzić wszystkie atrakcje leżące na jego terenie za bilet zapłacimy 10 funtów/16 euro. Głównym celem większości turystów jest zobaczenie małp, które swobodnie przemieszczają się po całym rezerwacie, dlatego pełna opcja wejściówki może okazać się zbędnym wydatkiem.
Magoty, bo to o nich tu mowa, to obecnie jedyne wolno żyjące małpy w Europie. Ten pozbawiony ogona gatunek z rodziny makakowatych zamieszkuje Algierię i Maroko (zresztą prawdopodobnie stamtąd przywieziono je tu w XVIII wieku). Legenda głosi, że kiedy małpy znikną z Gibraltaru, to Wielka Brytania straci swoją enklawę. Z tego względu władze dbają o zwierzęta, dokarmiają je, szczepią i znakują. Mimo, że małpki wyglądają momentami naprawdę pociesznie, należy mieć się na baczności, nie spuszczać z oka swoich rzeczy (torebki, szala, czapki, aparatu) i absolutnie nie wyciągać jedzenia. Często zdarza się bowiem, że magoty wyrywają turystom rzeczy i złośliwie zrzucają je ze skały lub nawet gryzą.
Na cała wycieczkę pieszą powinniśmy przeznaczyć sobie co najmniej trzy godziny. Oprócz spotkania z małpami, nagrodą będzie wspaniały widok na Afrykę, cały Gibraltar i okoliczne hiszpańskie miasta.
Epilog
Jest jeszcze jedna rzecz, z którą większość Polaków kojarzy Gibraltar. To właśnie stąd generał Władysław Sikorski 4 lipca 1943 roku wystartował w swój ostatni, tragiczny lot. Relatywnie blisko pasa startowego, ale nieco na uboczu, odnajdziemy pomnik upamiętniający polskiego premiera. Niepozorny obelisk w kształcie śmigła może nie wygląda zbyt imponująco, ale na pewno warto go odwiedzić.
Zapewne Gibraltar nie jest żadną perłą architektoniczną. Jednak jego unikatowość tkwi w niecodziennym połączeniu kultur zamkniętym na tak małej przestrzeni. To oddzielna waluta, osobliwy język i zaskakująca mieszkanka etniczna budzi ciekawość milionowych rzesz turystów. Mimo tak tradycyjnie angielskich symboli jak czerwona budka telefoniczna, policjant bobby czy sprzedawane wszędzie fish and chips, czuje się tutaj charakterystycznego hiszpańskiego ducha.
Do tego dochodzi opcja zrobienia sobie uroczej fotki z małpką i widokiem na Afrykę. Na koniec jeszcze wizyta w monopolowym i już uśmiechnięci od ucha do ucha możemy wracać do domu.