Kamp! wystąpił z nową płytą w Teatrze Szekspirowskim
3 min readPo niecałym roku, 14 listopada (sobota), Kamp! powrócił do Trójmiasta… i to w niebanalnym stylu. Po nagraniu drugiej studyjnej płyty – „Orneta”, zespół zagrał w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim.
Jako pierwsi na scenie pojawili się Oxford Drama, grupa dała świetny koncert na rozgrzewkę przed Blondes. Mimo, że większość zgromadzonej publiczności oczekiwała na kolejny zespół, nie było nikogo kto ustałby w miejscu podczas energetycznego występu gości z USA – To było spore zaskoczenie, przyszłam na Kamp!, ale zachwycili mnie Blondes – mówiła jedna z uczestniczek koncertu. Nie sposób się nie zgodzić – chłopaki naładowali widownie porządną dawką elektroniki na najwyższym poziomie.
Po dwóch koncertach przyszła kolej na Kamp!. Artyści zagrali utwory zarówno z debiutanckiej jak i drugiej płyty – jak zwykle zaproponowali swoje najbardziej popularne hity w nowej aranżacji. Widać było jednak, że większość zgromadzonej publiczności znała materiał tylko z płyty „Kamp!”. Może było to spowodowane celowym zabiegiem muzyków – To było zamierzone działanie, specjalnie nie wypuszczaliśmy singli, nie promowaliśmy płyty, żeby stworzyć element zaskoczenia i od razu ruszyć w trasę – komentował Michał Słodowy, jeden z członków zespołu. Jak zwykle największe poruszenie wywołały kawałki „Melt”, „Cairo” czy „Baltimore”, które publiczność śpiewała równo z wokalistą. „No need to be kind”, „Dorian” czy „Arsene Wenger” – nowe utwory – również wzbudziły spore zainteresowanie. Po godzinnym koncercie Kamp! wrócił na scenę by zagrać parę utworów na bis. Niektórzy byli rozczarowani tym, że zabrakło starszych utworów, takich jak – „Breaking the ghost’s heart” i „Distance of the modern hearts”, ale każdy i tak znalazł coś dla siebie. Nagłośnienie w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim nie zawiodło, jednak w przerwie między piosenkami nie było słychać komentarzy artystów – co mogło dawać wrażenie słabego kontaktu z publicznością. Nic bardziej mylnego. Muzycy cały czas starali się zarazić fanów niesamowitą energią, która biła ze sceny.
Na uwagę zasługuje też samo miejsce, w którym odbywał się koncert. Gdański Teatr Szekspirowski spodobał się gościom – Niesamowite miejsce! Naprawdę robi wrażenie – komentowała jedna z uczestniczek. Tak samo zachwyceni byli artyści – Jesteśmy niesamowicie zadowoleni z tego, że mogliśmy zagrać w takim miejscu. To było fajne doświadczenie, jednak przez wielkość sali, można było odnieść wrażenie, że przyszło mało osób – mówił Michał. To było mylne wrażenie – w GTS-ie tego wieczoru zgromadziła się naprawdę spora publiczność – w końcu Kamp! wrócił do Trójmiasta z nową płytą po jedenastu miesiącach.
Po koncercie, fani mieli okazję porozmawiać z muzykami, zrobić sobie zdjęcie czy zdobyć autograf od członków zespołu. Nam udało się porozmawiać z Michałem Słodowym, który zdradził, że po całym zamieszaniu związanym z płytą zamierzają ponownie pojawić się w Trójmieście. Gdzie i kiedy? Pozostawimy to w tajemnicy. Tymczasem udajemy się do sklepów po nowy album zespołu i nie możemy się doczekać następnego koncertu!
fot. Hanna Jakóbczyk