Nieracjonalny mężczyzna, czyli Allen vs. Dostojewski
2 min readO nowym filmie Woody’ego Allena, który w miniony piątek (14.08) wszedł na ekrany naszych kin, media piszą w sposób zdecydowanie niepochlebny: kiepskie dialogi, mierny scenariusz, powolna akcja, brak ironii i błyskotliwych dowcipów językowych. Reżysera oskarża się o powielanie schematów i „duszenie się we własnym sosie”. Fakt, „Nieracjonalny mężczyzna” nie jest może szczytem formy Allena, jednak z całą pewnością obraz ten nie zasługuje na zepchnięcie w kinowy niebyt.
Tym razem mamy do czynienia z komedią, w formie przypominająca nieco allenowski thriller psychologiczny „Wszystko gra” – znów jesteśmy świadkami metaforycznego romansu reżysera z Dostojewskim, jednak w kompletnie innych realiach. Czy jest to odgrzewanie starego kotleta? Poniekąd…
W „Nieracjonalnym mężczyźnie” Woody Allen postawił na społeczność akademicko-studencką. Głównym bohaterem jest nadużywający alkoholu, znudzony życiem i cierpiący na depresję profesor filozofii Abe Lucas (w tej roli świetny Joaquin Phoenix znany m.in. z filmów „Spacer po linie” i „Ona”). Wykładowca budzi jednak powszechne zainteresowanie. Szczególne zaciekawienie, a nawet fascynację jego osobą wykazują dwie przedstawicielki płci pięknej – pełna wdzięku studentka Jill (Emma Stone – nowa muza reżysera, którą mogliśmy oglądać w zeszłorocznym obrazie Allena pt. „Magia w blasku księżyca”) oraz uniwersytecka koleżanka Abe’a, rozczarowana małżeństwem chemiczka Rita (Parker Posey). Obie są wyjątkowo zafrapowane kondycją psychiczną bohatera – każda z nich chce się do niego zbliżyć i ukoić jego egzystencjalny ból. W konsekwencji, przez zupełny przypadek Jill podsuwa profesorowi pomysł, którego zamiar realizacji przywraca mu chęć do życia. Dziewczyna długo nie zdaje sobie sprawy, jak tragiczne w skutki ziarno zasiała.
– Od mistrza można wymagać więcej – powiedzą niektórzy i zapewne będą mieli rację. Niemniej, nie każdy film Allena musi być przecież arcydziełem – tych w swoim dorobku amerykański reżyser ma przecież i tak wystarczająco dużo. Woody Allen przyzwyczaił nas do jednego filmu rocznie i być może tym właśnie „rozpuścił” zarówno widzów, jak i krytyków. Jego najnowsze dzieło jest poprawne – mamy tu interesujący wątek kryminalny, niespodziewany zwrot akcji, znakomitych aktorów i przyjemną jazzową muzykę w tle. Wszystko to sprawia, że konsumpcja „Nieracjonalnego mężczyzny” jest niewymagająca i lekka – czyli w sam raz na wakacyjny sierpniowy wieczór.