Tęczowy Żak – 6.LGBT Film Festival
2 min readJuż jakiś czas temu informowaliśmy Was o wyjątkowym przeglądzie filmów o tematyce LGBT w gdańskim Klubie Żak, który trwał od 17 do 23 kwietnia. Przyszła teraz pora na jego podsumowanie, a w tym pomoże mi dwoje uczestników wydarzenia – Magda i Adrian.
Głównym kanałem informacji, skąd ludzie dowiadywali się o tym przeglądzie, był Internet, a dokładnie rzecz ujmując – Facebook i utworzone na nim wydarzenia. Chociaż bywało też inaczej: O festiwalu dowiedziałem się od koleżanki z roku, która szukała kogoś kto z nią pójdzie – przyznaje Adrian.
Największą popularnością cieszyły się bloki filmów krótkometrażowych. Szczególną uwagę widzów przykuła kreskówka „Happy & Gay”, która w zabawny sposób przedstawia bohaterów homoseksualnych. Bardzo ciekawą produkcją okazał się również poruszający dokument „Children 404”, dotykający problem dyskryminacji społeczeństwa LGBT w putinowskiej Rosji.
Poziom prezentowanych filmów był mocno zróżnicowany. Na krytykę zasługuje choćby żenująca komedia „Boys Like Us”, czy niektóre pozycje z pierwszego dnia produkcji krótkometrażowych (m.in. „Electric Indigo” czy „An Afternoon”), które dla Magdy były przewidywalne i przekazujące słabe wrażenia artystyczne. Według Adriana: Festiwal, w porównaniu do zeszłego roku, był gorszy. Puszczanofilmy, które niekoniecznie były ciekawe. Sama jednak tematyka była bardzo różnorodna: Każdy film wrzucony do worka LGBT poruszał tak naprawdę inny temat. I oprócz standardów (coming outów i AIDS) były też opowieści po prostu o ludzkich uczuciach czy relacjach – przyznaje moja rozmówczyni.
Biorąc pod uwagę całokształt, wielkim plusem jest już sama organizacja wyjątkowego spotkania o bardzo ciekawej tematyce. Organizatorzy zaprezentowali widzom materiały, które trudno jest obejrzeć gdziekolwiek indziej. Zadbano również o przystępne godziny seansów jak i ceny biletów.
To wszystko nie pomogło jednak w przyciągnięciu ludzi na ten przegląd. Frekwencja była niestety niska. W głównej mierze wynika to pewnie z niedostatecznej reklamy samego wydarzenia. Zabrakło również wykładów, dyskusji czy wydarzeń towarzyszących tym spotkaniom, które urozmaiciłyby repertuar, a uczestników zaktywizowały i poszerzyły ich wiedzę. Tylko w stolicy zadbano częściowo o te aspekty. Mam wrażenie, że jedynie w Warszawie przybiera on [festiwal – przyp. red.] ramy święta kina LGBT – przyznaje Magda.
Co do jednego, moi rozmówcy są zgodni – takie wydarzenie jest potrzebne. Spełnia ono bowiem bardzo ważną misję społeczną. Daje możliwość poznania kultury i ludzi powiązanych z mniejszościami seksualnymi. A co za tym idzie, dzięki niemu możemy nie tylko rozwinąć naszą wiedzę filmową, ale i nauczyć się tolerancji.