Jak zwyciężać i nie zwariować
6 min readDepresja dotyka każdego. Piętnastolatka i pięćdziesięciolatka. Wysokiego i niskiego. Słabego i silnego. Zawodników, którzy w tym samym czasie zdobywają trofea i uśmiechają się przed kamerami.
Wydaje się, że Polska usłyszała o depresji dopiero po wyznaniu Justyny Kowalczyk. Czterokrotna zdobywczyni Pucharu Świata przyznała w wywiadzie z Pawłem Wilkowiczem, że w 2013 roku zdiagnozowano u niej stany depresyjne. Że straciła dziecko. Że walczy z lękami. Wśród kibiców zdumienie: jak to możliwe, że mając takie problemy udało jej się tyle osiągnąć? Zdobyć złoto olimpijskie? Z uśmiechem pozować na okładkach magazynów dla pań? Okazuje się, że można. I Justyna nie jest jedynym przypadkiem w historii sportu. Wielu sportowców walczyło z podobnymi chorobami, nie wszystkim udało się wygrać. Dlaczego sportowcy zamiast cieszyć się z wygranych, zamykają się w ciemnym pokoju i cierpią?
Syndrom wypalenia
– Odkąd profesjonalnie zacząłem grać w siatkówkę, prawie w ogóle nie widuję się ze swoją rodziną. Z tego powodu czuję się nieswojo i żyję w ciągłym stresie – wyjaśniał swoją decyzję zawieszenia kariery Matt Anderson, amerykański siatkarz. Po tym jak zdobył z Zenitem Kazań mistrzostwo Rosji, a z reprezentacją wygrał Ligę Światową, sportowiec zdecydował się na rozwiązanie kontraktu z klubem i powrót do kraju. Mierzący ponad dwa metry wzrostu mężczyzna przyznał, że wbrew wcześniejszym próbom, nie dał rady sam pokonać depresji. W oficjalnym oświadczeniu wyznał, że siatkówka go zmęczyła. Chciał być przede wszystkim dobrym człowiekiem, nie tylko sportowcem. Na jego szczęście już po trzech miesiącach udało mu się powrócić na boisko. W marcu 2015 wygrał z drużyną siatkarską Ligę Mistrzów. Dzięki swojej wspaniałej grze nadal będzie reprezentować barwy klubu z Kazania.
Nie tylko przy osobie Andersona pojawił się wątek tzw. syndromu wypalenia. To właśnie z tego powodu swoją karierę zawiesił, a w rezultacie zakończył jeden z najlepszych skoczków narciarskich w historii. Sven Hannawald w sezonie 2003/2004, który później okazał się jego ostatnim w karierze, zajął 24. miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Była to niemała niespodzianka dla jego kibiców, przyzwyczajonych do czołowych miejsc ich ulubieńca. Nic dziwnego, jeszcze rok temu zdobył Kryształową Kulę w lotach narciarskich, zajął drugie miejsce w Turnieju Czterech Skoczni i przywiózł dwa medale z Igrzysk Olimpijskich w Salt Lake City. Przed rozpoczęciem następnego sezonu, Hannawald podjął decyzję o zawieszeniu kariery. Tłumaczył się brakiem motywacji do skakania. – Kiedy już sam nie wiesz, po co tak naprawdę to wszystko robisz, zaczyna cię to wpędzać w depresję – przyznawał w wywiadach. Pokonały go nadmierne ambicje i presja, którą sam powodował. Nie obce były mu również anoreksja, bezsenność, myśli samobójcze. W 2005 roku oficjalnie zakończył karierę. Zajął się wyścigami samochodowymi. Dopiero po pięcioletniej terapii był w stanie wrócić pod skocznię w roli eksperta dla jednej z telewizji. Na podstawie swoich doświadczeń wydał książkę, która ma przestrzegać młodych sportowców przed podobnymi sytuacjami.
Problemy w życiu prywatnym
Kiedy w 2003 roku Yetunde Price została zastrzelona podczas wymiany ognia między gangami, jej młodsza siostra Serena Williams miała już za sobą wygrane w Austrialian Open, US Open i Wimbledonie. I choć załamanie nie przyszło od razu, to tenisistka uznaje rodzinną tragedię za początek swojej choroby. Jeszcze w 2005 roku zajmowała drugie miejsce w rankingu WTA, podczas gdy rok 2006 zakończyła w drugiej setce. Eksperci tenisa obawiali się, że już nie wróci do sportu. Tymczasem ona rok później wygrała Australian Open, a w 2008 roku ponownie powróciła na szczyt rankingu. Kiedy wydawało się, że najgorsze już minęło, w nieznanych do tej pory okolicznościach, zraniła stopę. Wywołało to kolejną przerwę, w czasie której Amerykanka przeszła kilka operacji. W tym czasie tenis zszedł dla niej na drugi plan i zaczęła bywać na czerwonych dywanach. Jednym z nich był ten rozwinięty w Beverly Hills podczas pooscarowej imprezy organizowanej przez „Vanity Fair”. Dzień po przyjęciu znalazła się w szpitalu z podejrzeniem zatoru płuc. Pojawiły się pytania, czy nadal może kontynuować profesjonalną karierę sportową. To załamało jedną z najbardziej utytułowanych zawodniczek. Każdej chwili jej życia towarzyszył płacz, nie była w stanie patrzeć na stojące w domu trofea sportowe. Na korty wróciła po jedenastu miesiącach przerwy, dzięki wsparciu m.in. swoich rywalek, które przy każdej okazji wspominały, że brakuje im Sereny. – Tak, tęsknię za nią. Bo to ona jest z nas najlepsza – przyznała któregoś razu Kim Clijsters, belgijska tenisistka. I choć początek powrotu wcale nie był łatwy, to dziś nadal bryluje na turniejach.
O sile wsparcia innych w momentach upadku wie również Lindsey Vonn, czterokrotna zdobywczyni Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim. W 2012 roku w magazynie „People” przyznała, że leczy się z depresji, którą stwierdzono u niej cztery lata wcześniej. – Miałam bardzo silną depresję. Czułam się jak zombie, pusta w środku, nic nie miało sensu – wyznała. W trakcie trwania choroby udało jej się zdobyć kolejną Kryształową Kulę, złoty medal na Igrzyskach Olimpijskich i dwa tytuły mistrzyni świata. Nie pomagała sytuacja w życiu prywatnym, rozstała się z mężem. Ratunek przyszedł wraz z nową miłością. Od 2013 roku jest związana z Tigerem Woodsem, znanym golfistą, którego nazwisko poznało szersze grono, gdy wyszły na jaw jego liczne romanse. Taki paradoks…
Nie wszystkim się udaje
10 listopada 2009 roku Robert Enke, niemieckim bramkarz rzucił się pod pociąg. Miał 32 lata. Parę miesięcy wcześniej został wybrany najlepszym bramkarzem Bundesligi. W pożegnalnym liście wyznał, że powodem samobójstwa była ukrywana depresja, spowodowana m.in. śmiercią dziecka. Od tego czasu był pod opieką terapeuty, mało tego, jego ojciec był psychologiem sportowym. Zostawił żonę i adoptowaną wspólnie córkę.
Rafał Kurmański nazywany był następcą Tomasza Golloba. Sezon 2004 był pierwszym w gronie seniorów. Przeskok z poziomu juniorskiego był na tyle duży, że początkowe sukcesy zaczęły zamieniać się w porażki. W mediach rozpoczęła się nagonka na jego osobę, a Rafał był wyjątkowo wrażliwy na krytykę. 30 maja 2004 roku powiesił się w pokoju zielonogórskiego hotelu. Mówiło się, że był pod wpływem alkoholu, kilka godzin wcześniej zatrzymała go drogówka. Bał się prasy, kolejnej krytyki. Ratunek widział tylko w dramatycznej decyzji.
Kibice nie są bez winy
Niech te wszystkie historie będzie przestrogą dla tych, którzy sądzą, że depresja przydarza się tylko słabszym, którzy nie radzą sobie z własnym życiem. – Tu decyduje czynnik ludzki, osobowościowy, nie ma znaczenia kto, jaki nam się wydaje w mediach. Kto jest celebrytą, a kto nim nie jest – mówi dla portalu natemat.pl dr Dariusz Parzelski, psycholog sportu, pracujący w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Warto pamiętać o tym, gdy będziemy ponownie chcieli krytykować swoich ulubieńców, których forma nagle się pogorszy. Bo jak pokazują powyższe przykłady, nie tylko prywatne tragedie i wypalenie mają wpływ na załamanie psychiczne gwiazd sportu. To również my, kibice i nasza krytyka odciskają piętno na ich psychice.
Zdjęcia pochodzą z www.flickr.com