Święta konsumpcji
4 min readNa sklepowych półkach co roku, nierzadko już zaraz po święcie zmarłych, pojawiają się świąteczne ozdoby i armie czekoladowych mikołajów. Czy studentów drażni konsumpcyjne podejście ludzi do Bożego Narodzenia? A może płyną z prądem i przestało im to przeszkadzać?
Świąteczny chwyt marketingowy
Święta Bożego Narodzenia to dla wielu z nas okres odpoczynku od codziennych obowiązków. Często wiążemy to ze wspólnymi, rodzinnymi spotkaniami przy wigilijnym stole, ubieraniem choinki, a także chwilą refleksji nad swoim życiem. Ale zazwyczaj w okresie 24-26 grudnia. Co roku wzrasta materialistyczne podejście do Bożego Narodzenia. Wracając w nowym roku na uczelnię, chwalimy się nowymi ciuchami, błyskotkami, smartfonami, laptopami i innymi ajpadami, które dostaliśmy pod choinkę.
Ale czy to jest aż takie dziwne? Zgodnie z badaniami firmy Deloitte, Polacy w tym roku wydadzą na świąteczne zakupy średnio około 1126 złotych. W porównaniu z zeszłym rokiem planują zwiększyć swój budżet o 5%. Marketingowa machina świąteczna zazwyczaj rusza już na przełomie października i listopada. W dyskontach masowo pojawiają się kalendarze adwentowe i mikołaje z czekolady za jedyne 4,99. Centra handlowe zmieniają „szatę graficzną” na tę bożonarodzeniową. Całość dopełnia radio, z którego słyszymy nieśmiertelne „Last Christmas”, w wykonaniu zespołu Wham!. Wtedy zaczynamy być „atakowani” atmosferą świąt, praktycznie z każdej strony. Nie wszystkim się to jednak podoba.
Ania, studentka I roku pedagogiki opiekuńczo-wychowawczej, sądzi, że pojawienie się tych wszystkich rzeczy w tak szybkim tempie odbiera magię świąt – Przesadą jest to, że bombki i inne ozdoby świąteczne można zobaczyć w niektórych sklepach już w październiku. Święta kojarzą mi się ze śniegiem i grudniem, a nie z deszczem i październikiem. Zapewne wiąże się to z tym, że producenci chcą zarobić na ludziach, którzy są zabiegani.
Podobnego zdania był również jeden ze studentów filologii polskiej – Według mnie, dawne tradycje i wierzenia zostały zastąpione masowym pędem ku konsumpcji. To jest jedna wielka zmasowana akcja. Idą na to grube miliony. Zdecydowanie jest to dla mnie zjawisko negatywne, ponieważ jestem osobą wrażliwą, a dla mnie liczy się coś więcej niż kolekcjonowanie rzeczy materialnych. W obecnych czasach ludzie nie mają potrzeb duchowych i to na pewno nie jest dobre.
Przypominacz świąt
To oczywiste, że jedni wolą obchodzić święta w sposób tradycyjny, bez tej całej sztucznej otoczki, jaką serwują nam dzisiaj galerie handlowe i współczesne media. A co się dzieje wtedy, gdy nie mamy zbyt dużo czasu na podjęcie decyzji o kupnie prezentów dla najbliższych? Bo na przykład pracujemy? Wtedy takie działania marketingowe mogą okazać się bardzo pomocne.
W aspekcie ekonomicznym jest to zjawisko pozytywne. Napędza to polską gospodarkę. Wzrasta sprzedaż nie tylko świątecznych akcesoriów, ale także ubrań czy sprzętu RTV. Szczególnie pomocne są wówczas przedświąteczne wyprzedaże, które oferują produkty swojej marki po niższej cenie.
Ania, Studentka I roku MSU Gospodarki Przestrzennej, stwierdziła, że gdyby nie działania marketingowe, byłaby zupełnie nieprzygotowana do świąt – Ponieważ pracuję na pełen etat, widząc świąteczne dekoracje, mam wtedy dużo więcej czasu na zorientowanie się, jakie produkty można kupić wcześniej. Można dzięki temu rozłożyć wszystkie koszty w czasie. Gdyby tego nie było, po prostu nie zwróciłabym na to uwagi. A tak w pewnym momencie zapala się jakaś czerwona lampka, że zaraz będą święta i trzeba się sprężać.
Również w aspekcie społeczno-psychologicznym komercyjne podejście do świąt ma swoje plusy. Tak uważa jeden ze studentów geografii – To zjawisko wbrew pozorom mnie nie denerwuje. Wszelkie iluminacje, które pojawiają się przed świętami, powodują, że nie jest tak ciemno na ulicach. Ludzie zaczynają pozytywnie się nastrajać i stają się wobec siebie bardziej życzliwi i milsi.
Skazani na konsumpcję?
Komercjalizacja świąt to nadal złożone zjawisko. Przestajemy widzieć wyraźne granice między jednymi a drugimi świętami. Gdyby nie Wszystkich Świętych, tak naprawdę moglibyśmy zaobserwować początek sklepowego Bożego Narodzenia już po wakacjach. Pytanie tylko, czy przez to nie stajemy się bardziej ubodzy duchowo?
Można też stwierdzić, że jest to silny bodziec dla naszej gospodarki. Szczególnie teraz, kiedy otworzono granicę z Obwodem Kaliningradzkim i wielu Rosjan skorzysta z naszych świątecznych ofert w centrach handlowych.
Trzeba jednak pamiętać, że każdy z nas bierze udział w tym przedsięwzięciu. Co roku przed świętami. Ale róbmy to z umiarem. Przecież i tak część z nas kupi jakiś upominek dla rodziny, dziewczyny lub chłopaka na kilka dni przed Wigilią.