Kękę „Nowe rzeczy” – recenzja
3 min readDrugi album KęKę „Nowe rzeczy” ukazał się 20 marca 2015 r. Debiutancki krążek radomskiego rapera potrzebował ponad roku, aby osiągnąć status złotej płyty. Nowemu wydawnictwu, kilkanaście dni po premierze, niewiele już brakuje.
Druga płyta KęKę była jedną z najbardziej oczekiwanych premier 2015 roku. Mimo, że jest dopiero kwiecień, krytycy muzyczni śmiało wrzucają ją do worka najlepszych albumów tego roku. Premiera przypadkowo zbiegła się z pewnym zjawiskiem meteorologicznym. Jak pisali fani rapera – Nowy album KęKę przyćmił nawet słońce. Radomski muzyk, jak sam nieskromnie komentuje, już debiutancką płytą nieźle namieszał w branży. Na tym właśnie krążku zaserwował słuchaczom kawałki przesiąknięte przede wszystkim wódką, miłością do ojczyzny i rodzinnego miasta. Teksty nierzadko bezpośrednie, zadziorne, napisane w burzliwym okresie artysty, zyskały wielu zwolenników.
„Nowe rzeczy” powstały półtora roku później, a od tego czasu wiele zmieniło się w życiu rapera. Jest to album bardziej przemyślany i dojrzały. Kękę bardziej świadomie rzuca tekstami. Najważniejsze tematy poruszane przez rapera to rodzina, ojczyzna i problem alkoholizmu, z którego udało mu się wyjść. Tematy patriotyczne są równie ważne, co na pierwszej płycie, jednak czuć już więcej dystansu. Bitów Kękiemu dostarczyli Sherlock, Uraz, Lanek, DonDe, Johnny Beats, Matheo, MillionBeats oraz Pawbeats . Niepowtarzalny styl i charakterystyczny wokal artysty z bitami wspomnianych producentów stanowi idealną kompozycję. Nie ma tu bowiem nic przypadkowego.
Album otwiera kawałek „Zmysły”, który jest dobrym rozpoczęciem nowej, dojrzałej płyty – Wyostrzone mam zmysły, całą siłę kieruje na siebie, chcesz ze mną iść w tym, zamknij oczy podnieś w górę ręce! – tak brzmią słowa refrenu, które perfekcyjnie pasują do całości i przygotowują odbiorcę na przesłuchanie dalszego materiału, który – można powiedzieć – jest historią rapera o zmianie, która dokonała się w jego życiu.
Drugi numer na płycie nosi tytuł „Młody Polak”, który wpada w ucho już od pierwszej chwili. Utwór ten ma wydźwięk historyczno-polityczny, ale w połączeniu z luźnym, oryginalnym bitem tworzy prawdziwie imprezowy kawałek – koncertowy pewniak. W podobnej tematyce, raper wypowiada się w „Niezrzeszonym” – kawałku utrzymanym w dosyć mrocznym klimacie. Tekst jest przede wszystkim o nieudolnych i skorumpowanych rządach w naszym państwie, czy też o stronniczości mediów. Sam artysta przyznał, że utwór ten miał mówić o prostocie tego, co robi. „To co mam” i „Nie bądź zły” – to numery o zazdrości i wszechobecnych hejterach. Singlem promującym płytę jest utwór „Wyjebane” – Pozdrawiam gości, zapomniałem, nie miałem żadnego, sam ozłociłem to solo – ponownie rapuje z zadziornością i charyzmą.
Raper twierdzi, że są kawałki na płycie, których nie był pewien. Jest to między innymi „Świadomość” produkcji DonDe – Ten numer nie ma flow. Bit jest kozacki i scratche są kozackie. Ja jestem średni. Mimo tego, zyskał wielu sympatyków, którzy uznają numer za jeden z lepszych. Najwymowniejszym utworem jest „W dół kieliszki”, w którym Kę z pozytywnym nastawieniem rozlicza się ze swojego nałogu. Przede wszystkim zaznacza, że ma do tego dystans – Teraz mówi Piotrek, a nie litry wódy za mną – nawija w numerze. KęKę nie uważa się za moralizatora, nie chce nikogo nawracać. Kawałek „Fajnie” niosąc ze sobą pozytywne treści udowadnia, że raper potrafi pisać nie tylko o problemach i przytłaczającej rzeczywistości. – Wiesz co jest najpiękniejsze? Że to jest moja płyta. I sobie wejdę kiedy chcę. Druga legal dzieciak. Udało się. Taki ktoś jak ja? A jak. Naprawdę, to jest naprawdę, wiesz jak to jest? Jest fajnie!
Album zdecydowanie na szóstkę!