Legendarne TSA w Gdyni
3 min readSą koncerty na które każdy pójdzie z przyjemnością. Są koncerty, które są prawdziwym świętem muzyki. Są koncerty, które można zaliczyć do tych najważniejszych w życiu. Takim koncertem z pewnością był ten, który odbył się w ostatnią sobotę, 31 stycznia, w klubie Atlantic w Gdyni, kiedy to zagrało TSA, legenda polskiej muzyki rockowej.
Wydawać by się mogło, że zespół, który zadebiutował ponad 35 lat temu, a ostatni album wydał w 2004 roku, przyciągnie jedynie najwierniejszych i najzagorzalszych fanów. Jak bardzo można się pomylić! Atlantic pękał w szwach, a wśród publiczności byli i i nieco starsi, młodsi, a nawet dzieci. Wspaniała muzyka nie zna ograniczeń wiekowych.
Członkowie zespołu wyszli na scenę zza kulis po kolei, wśród wiwatów publiczności. Krzyki wzmogły początkowe problemy z mikrofonem – w tym momencie każdy, ile tylko miał sił, wykrzykiwał nazwę grupy. Kłopoty techniczne na szczęście nie trwały długo i publiczność mogła w końcu usłyszeć swoje ukochane kompozycje.
Jak Marek Piekarczyk sam stwierdził, nie byłby sobą, gdyby utwór ,,51” zagrano bez przemowy. ,,Wszyscy jesteśmy wyjątkowi i każdy z nas żyjąc tu, pracując, kochając, powinien liczyć na to, że kraj zaopiekuje się nim, gdy wydarzy się coś strasznego. Przestańmy milczeć i nie pozwalajmy, by nie mówiono o tym, co się tu dzieje! Chciałem też przypomnieć o człowieku, który niedawno od nas odszedł – Jan ,,Keks” Skrzek, nasz kochany przyjaciel, jeden z niewielu prawdziwych bluesman’ów w Europie. Pozdrów Hendrix’a przyjacielu…” . Po tych słowach panowie zagrali wcześniej wspomniane ,,51”, jeden z najważniejszych i najbardziej poruszających utworów w historii polskiego rocka. Jedni śpiewali, inni zamknęli oczy, delikatnie poruszając się w rytm płynących dźwięków, a jeszcze inni stali wpatrzeni, ze łzami w oczach, wsłuchując się w do bólu prawdziwy tekst.
Oczywiście wieczór nie składał się wyłącznie z samych wzruszeń. Znaczną większość koncertu wypełniły porywające ,,Proceder”, ,,Tratwa”, ,,Heavy metal świat” czy zadedykowany publiczności ,,Alien”. To co Andrzej Nowak wyczyniał na scenie ze swoją gitarą, przechodzi ludzkie pojęcie. Wirtuoz, prawdziwy wirtuoz gitary! Chapeau bas! Na ogromny szacunek zasługuje także wspomniany już Piekarczyk, który mimo problemów zdrowotnych, nie odwołał koncertu. Co więcej, jak sam przyznał, podczas całej swojej działalności na scenie, nigdy nie było sytuacji, która zmusiłaby go do odwołania występu.
Marek Piekarczyk, Andrzej Nowak, Marek Kapłon, Stefan Machel, Janusz Niekrasz – ci panowie nie są tylko zespołem. Każdy z nich jest muzyką. W najprostszej postaci. W najwspanialszej postaci. Nie ma tu fałszu, obłudy, są tylko czyste dźwięki i pasja, ogromna pasja, która trwa przez wiele lat. To nie tylko widać gołym okiem, ale i czuć całym sercem.
Klub Atlantic z koncertu na koncert udowadnia, że zasługuje na miano jednego z najlepszych klubów muzycznych w Trójmieście. I nie chodzi wyłącznie o rangę koncertów, które się tam odbywają ani o klasę zapraszanych artystów. Duża przestrzeń, świetna akustyka i mistrzowskie oświetlenie – wszystko to wpływa na komfort zarówno muzyków, jak i publiczności. Docenił to sam lider zespołu, który podziękował ze sceny właścicielowi miejsca za zaproszenie, a po koncercie przyznał, że będzie częstszym gościem w Trójmieście. Zapraszamy! Pana Marka wraz z zespołem do koncertowania nad morzem, a wszystkich fanów pierwszorzędnych koncertów, do klubu Atlantic.
Fot. Milena Śmiłek