Ras Luta, Gooral i Łąki Łan w Atlanticu
2 min read,,Co to za uczucie co za stan, gdy wokoło żyzny pała łan?” – o tym przekonali się ci, którzy w sobotni wieczór (13. 12) wybrali się na koncert w ramach Awantour do gdyńskiego klubu Atlantic. Wierzcie, uczucie nieporównywalne z żadnym innym!
Ras Luta, Gooral i Łąki Łan postanowili połączyć swe siły i w kilku miastach w Polsce rozpętać prawdziwą muzyczną awanturę! Jak się okazało, mieszkańcy Trójmiasta, rządni muzycznych doznań, tłumnie przybyli w samo jej hipocentrum. Jeszcze przed wejściem do klubu można było zauważyć, że nadchodzi prawdziwy konkret. W końcu niecodziennie widzi się ludzi z kolorowymi cylindrami i ogromnymi kwiatami na głowach. Świecących okularów również nie brakowało.
Jako pierwszy wystąpił Ras Luta, a reggae i ska zapanowały umysłami i duszami publiczności. Od pierwszych dźwięków publika dała się ponieść. Luta wraz ze swoim zespołem wprowadzili wszystkich w świetny nastrój. Przesłanie wzajemnego szacunku i miłości płynęło z każdym kolejnym dźwiękiem. Pojawiły się między innymi ,,To nie zbrodnia”, ,,Miłość w każdym domu” oraz ,,Znowu nie mam hajsu”, tak dobrze rozumiane przez wszystkich studentów. Premierowo usłyszeliśmy też fragmenty nowego materiału, który ma zostać wydany na początku przyszłego roku. Warto czekać!
Przyszła kolej na Goorala. No i się zaczęło… Tłum dosłownie oszalał! Chłopaki jak jasny gwint rozkręcili niezłą imprezę! Jak widać czy to góry czy to morze, zbójnickiego znają wszyscy i wszędzie. A gdy dołączy się do tego dźwięki electro, nikt spokojnie nie wystoi! ,,Karczmareczka” porwała nawet tych najbardziej opornych. Piknie chopy groli!
Na zakończenie wieczoru zagrał Łąki Łan. W skrócie? Kosmos totalny! Konewki, maskotki, balony, szaleństwo! ,,Nieważne skąd przybywasz, ważne że zaśpiewa wam dziś trio – ojciec, wuj i stryjo” – po tych słowach nie można się było nie poczuć jak wśród wielkiej, koncertowej rodziny. Absolutnie nikt się już nie oszczędzał, a ci najodważniejsi skakali w tłum ze sceny. ,,Lovelock”, ,,Jammin”, ,,Łan for me”, ,,Bzyk” wprowadziły wszystkich w muzyczny trans. Podejrzewam, że mało kto jest dziś w stanie bezboleśnie się poruszać lub nie ma zdartego głosu. A na koniec był ,,Łan Pała”. Oj zapałał…
I niech pała dalej, do następnego takiego koncertu!
Fot. Paweł Wroniak