Zależało nam na tym, żeby tam były nasze odciski palców
5 min readInspirują mnie ludzie, zderzenie z nimi – mówi Misia Furtak, wokalistka zespołu Très.B. – Jeśli nie wiesz co zrobić, zrób to, czego najbardziej sie boisz. W rozmowie z CDN o płycie „40 Winks of Courage”, odwadze, dojrzewaniu do dorosłości, sukcesie i planach na przyszłość.
Zagraliście po raz trzeci w gdańskim Żaku, publiczność była wyraźnie oczarowana. Jakie wrażenia po koncercie?
To bardzo miłe, że gdańska publiczność w skupieniu słucha naszej muzyki. Pamiętam pierwszy koncert w tym miejscu, wtedy to my byliśmy oczarowani. Przyjechaliśmy bez akustyka i tour managera. Można powiedzieć, że zostaliśmy wypuszczeni na głęboką, nadmorską wodę. Kiedy dotarliśmy do klubu, okazało się, że miejsce jest wspaniałe, a ludzie którzy przyszli na koncert, chcą słuchać naszej muzyki i kupować płyty. Jest to jedno z moich najmilszych wspomnieć z trasy, więc bardzo się cieszę, że mogliśmy zagrać tutaj po raz kolejny.
Jakie koncerty są bardziej interesujące? Klubowe, gdzie jest bezpośredni kontakt z publicznością, czy festiwalowe?
Każdy koncert ma swoją specyfikę. Klubowe występy to rzeczywiście bliższy kontakt z publicznością. Osoby, które przyszły na koncert, mogą z nami porozmawiać, jest znacznie większa bliskość. Podczas występu festiwalowego taki kontakt jest ograniczony, ale jednocześnie tłum, który przychodzi na nasz występ tworzy niesamowitą energię.
Très.B to utytułowany zespół. W 2011 roku otrzymaliście Fryderyka, w tym roku przyznano wam Paszport Polityki. Jakie znaczenie dla artysty ma tego rodzaju nagroda?
Otrzymanie Fryderyka było dla nas bardzo ważne, oznaczało akceptację dla naszej muzyki ze strony środowiska muzycznego. Przyjeżdżając do Polski, byliśmy zespołem znikąd. Fakt, że otrzymaliśmy tę nagrodę, pozwolił nam dalej pracować i rozwijać się muzycznie. Z kolei Paszport Polityki był dla mnie wielkim zaskoczeniem, sama nominacja wydawała się dużym wyróżnieniem i nobilitacją. Kiedy otrzymaliśmy tę nagrodę, radość była podwójna, bo co prawda nominację ustalała kapituła, ale głosowali słuchacze. To bardzo ważne, żeby mieć wsparcie fanów. Pochodzę z Zielonej Góry, niedawno otrzymaliśmy lokalną nagrodę, gdzie również głosowali ludzie. Muzyka to rozmowa, więc wspaniale jeśli po drugiej stronie ktoś słucha, co masz do powiedzenia.
Czy można tworzyć bezkompromisową muzykę, osiągając przy tym komercyjny sukces?
To pokaże przyszłość. Płyta „40 Winks of Courage” została stworzona według naszego pomysłu, nie wchodziliśmy w żadne układy. Zależało nam na tym, żeby tam były nasze odciski palców, żeby ta płyta była wspólna, ale także każdego z osobna. Myślę, że tak się stało, mam nadzieję, że nie zmieni się to w przyszłości.
Stacje radiowe skupiają się na zwycięzcach programów typu talent show, mało jest muzyki alternatywnej.
To prawda, ale wydaje mi się, że wszystko zweryfikuje czas. Muzyka, którą słyszymy w popularnych stacjach radiowych kończy się razem z promocją płyty, później nikt o niej nie pamięta. Jeśli ludzie przywiązują się do muzyki, odczuwają emocje w związku z jakąś piosenką, to później do niej wracają. Zostaje ta muzyka, która wywodzi się z prawdziwych emocji.
Co jest największym problemem dla artysty w Polsce? Dużą popularnością cieszy się akcja „Nie bądź dźwiękoszczelny”, choć dzisiejszy koncert pokazał, że zespół Très. B nie ma problemu z frekwencją na koncertach.
Oczywiście popieram tę akcję, ale rzeczywiście akurat do nas na koncerty ludzie przychodzą. Uważam, że ludzie powinni chodzić na koncerty, ja sama bardzo to lubię. Ale rozumiem, że pytasz nie tylko o koncerty. Wydaje mi się, że głównym problemem w Polsce jest brak rozwiązań systemowych. Tego problemu nie można rozwiązać ad hoc. Warto wprowadzić rozwiązania związane z edukacją, już od najmłodszych lat. Młody człowiek chce po prostu grać, ważne żeby ułatwić mu rozwój i od początku go wspierać. Trzeba promować ciekawych artystów zagranicą. Nie ze względu na pochodzenie, ale ze względu na to, co mają do powiedzenia.
Polski rynek muzyczny w ostatnich latach zdominowały kobiety. To chwilowa moda, czy wokalistki na dobre zawładnęły sceną?
Wydaje mi się, że jest to trend ogólny. Już od kilku lat na zachodniej scenie pojawiają się kolejne wokalistki, teraz ta moda dotarła do Polski. Obecnie w krajach zachodnich znowu do głosu zaczęły dochodzić zespoły, więc możemy się spodziewać, że w następnych latach taka sytuacja powtórzy się w Polsce. Wspaniale, jeśli utalentowana osoba trafi na swój czas. Mela Koteluk jest tego najlepszym przykładem. Tworzy trochę inną muzykę od naszej, ale bardzo ją lubię.
Napisałaś większość tekstów na ostatnią płytę. Skąd czerpiesz inspiracje?
Przychodzi taki moment w życiu człowieka, zazwyczaj po studiach, kiedy nie wie, czy poszedł właściwą drogą. Powinien być poważną osobą , mieć pracę i ułożone życie, jednak często okazuję się, że nic nie wiadomo. Następuje zderzenie z dorosłością. Wiedziałam, że ta płyta będzie dla mnie o właśnie takim zmaganiu się z dorosłością i tego dotyczą teksty na płycie. Bardzo często było tak, że formy piosenek na ostatni album były skończone, ale nie było jeszcze tekstu. Wiedziałam o czym to ma być, ale nie wiedziałam jeszcze jak to powiedzieć. Dobrze działają na mnie podróże. Pamiętam, że „Longing” pisałam w samolocie, inny utwór w pociągu. Inspirują mnie ludzie, zderzenie z nimi. Jeśli nie wiesz co zrobić, podejmij wyzwanie. Zrób to, czego się boisz. Ta płyta była dla mnie właśnie takim wyzwaniem.
Usłyszymy Très.B z polskimi tekstami?
Raczej nie. Très.B to trzy osoby i jest to nasza wspólna wypowiedź. Wszyscy chcemy móc się do tego odnieść i poczuć, że jest to nasze. Nawet jeśli to ja piszę tekst, chcę żeby Tom i Olivier wiedzieli o czym jest dany utwór. Każdy z nas, oprócz działalności w Très.B, zaangażował się także w inne projekty, Tom gra z Minor Sounds, Olivier z Anthony Chorale. Być może w przyszłości nagram solowe utwory, które będą w języku polskim i wtedy będzie to moja własna, autentyczna wypowiedź.
Niebawem zostaną ogłoszone nominacje do Fryderyków. Spodziewasz się wyróżnienia?
Poprzedni rok był bardzo dobrym czasem dla polskiej muzyki, pojawiło się wielu zdolnych muzyków, więc jest kogo wyróżnić. Paszport Polityki który ostatnio dostaliśmy jest ogromnym wyróżnieniem, ale oczywiście gdyby teraz zdarzyła się nominacja do Fryderyka, byłoby nam bardzo miło.
Plany na 2013 rok?
Przede wszystkim koncerty. Zagramy na Off Festivalu, niedawno zostaliśmy potwierdzeni na The Great Escape w Brighton. W marcu zagramy również w Holandii, miesiąc później w Tallinie. Poza tym mamy wiele koncertów w Polsce, więc teraz skupiamy się przede wszystkim na promowaniu swojego materiału.
Czego życzyć Misi Furtak?
Odwagi!