Crippled Black Phoenix: supergrupa jakich mało
3 min readDwa lata temu zespół Crippled Black Phoenix wypełnił sopocki klub Sfinks700 po brzegi. W sobotę (10 maja) powrócił do Trójmiasta i dał pełen energii koncert w B90. Występ odbył się w ramach trasy promującej szóstą studyjną płytę grupy, zatytułowaną „White Light Generator”.
Wcześniej jednak swoje pięć minut miał support. Holendrzy z A Liquid Landscape towarzyszą Crippled Black Phoenix na tym tourze. Poruszają się w stylistyce prog rockowej. Słychać u nich między innymi inspiracje Porcupine Tree, co niewątpliwie działa na plus zespołu. Ważne jest bowiem to, by wzorować się na najlepszych. To nie oznacza jednak, że A Liquid Landscape nie potrafi tworzyć dobrej, własnej muzyki. Próbkę swoich możliwości Holendrzy dali w sobotni wieczór prezentując w głównej mierze materiał z nadchodzącej płyty „The Largest Fire Known To Man”. Słowa uznania należą się wokaliście grupy – Fonsowi Herderowi za niepowtarzalny styl, który idealnie komponuje się z brzmieniem instrumentów. Zespół został bardzo ciepło przyjęty przez trójmiejską publiczność, która tym razem dość tłumnie zjawiła się już na samym supporcie. To cieszy. A Liquid Landscape zakończył swój występ przepiękną balladą „Secret Isle” z płyty „Nightingale Express”. Jak się żegnać z fanami, to tylko w taki sposób.
Cisza w B90 nie trwała jednak długo. Chwilę po tym jak scenę opuścił A Liquid Landscape, pojawił się na niej zespół niezwykły, które słusznie nazywany jest supergrupą. Crippled Black Phoenix bowiem zaprasza do udziału wielu uznanych muzyków. Ostatnią, wydaną w tym roku płytę „White Light Generator” zespół nagrał z nowym wokalistą – Danielem Änghede. Ten bardzo dobrze poradził sobie ze starszym repertuarem. Już od pierwszych dźwięków „Rise Up And Fight” publiczność poderwała się do nieco żywszego obcowania z muzyką grupy. Jakość Crippled Black Phoenix najlepiej docenić właśnie podczas koncertów. Wtedy to widać jak muzyków rozpiera energia i cieszą się oni z możliwości zagrania dla takiej publiczności. Pewnie dlatego ludzie pod sceną nie żałowali swoich gardeł i burzy oklasków. Warto było krzyczeć, a przede wszystkim, warto było pojawić się w ten sobotni wieczór w B90. Można bowiem było usłyszeć szlagiery z „Troublemakerem”, „We Forgotten Who We Are” i „Burntem Reynoldsem” na czele. Szczególnie ten ostatni sprawił, że publiczność mogła się wykazać. Głośnym okrzykiem „Oooo!” prowadziła ona utwór od początku do końca. Okrzyk ten został też wykorzystany do tego, by wywołać zespół na bis. Podczas niego Crippled Black Phoenix wykonał utwór „Bella Ciao”, który swoim żywiołowym tempem wprawił zgromadzonych pod sceną ludzi w doskonały nastrój i uruchomił drzemiące w nich pokłady energii. Nastał jednak koniec szalonych harców w tą sobotnią noc.
Tuż po zakończeniu koncertu muzycy obu zespołów pojawili się przy stanowisku z merchem. Członkowie Crippled Black Phoenix byli rozchwytywani przez fanów. Każdy chciał choć chwilę porozmawiać, podziękować za występ i wziąć autograf. Jak wspomniał mój kolega: „Cieszę się, że moim ulubionym zespołem jest kapela, która co jakiś czas odwiedza Trójmiasto i nie gra na przykład trasy tylko po Ameryce”. On był zadowolony, a zewsząd słychać było głosy, że w sobotni wieczór miał tu miejsce rewelacyjny koncert. Obyśmy na kolejny przyjazd Crippled Black Phoenix do Trójmiasta nie musieli czekać zbyt długo, bo jest to zespół, z którego twórczością chce się obcować na żywo. Udowodnił to podczas występu w B90. Udowodni też i dziś koncertując razem z A Liquid Landscape w warszawskiej Progresji. Będzie to drugi i zarazem ostatni koncert w ramach trasy promującej „White Light Generator” w Polsce.
fot. Paweł Wroniak