Świąteczne filmy – fenomen kulturowy
6 min czytania
autor: katemangostar
Każdego grudnia, kiedy Boże Narodzenie zaczyna się do nas zbliżać, obserwujemy to samo zjawisko na całym świecie. Miliony osób poprzez świąteczne filmy przenoszą się w świat pełen śniegu, światełek i szczęśliwych zakończeń. Świąteczne filmy to już nie tylko rozrywka, stały się one nieodłącznym elementem bożonarodzeniowej tradycji, którą powtarzamy co roku. Ale co takiego sprawia, że właśnie w okresie świąt tak często szukamy tych konkretnych, często przewidywalnych filmów?
Psychologia magii – świąteczna emocjonalność
Magia świąt to również pewnego rodzaju psychologiczne zagadnienie. Psycholodzy często podkreślają, że oglądanie świątecznych filmów jest dla naszego mózgu tym, czym ciepła czekolada podczas zimowego dnia. Odpalają w nas nostalgię czy tęsknotę do wyidealizowanych świąt. Następnie aktywują układ nagrody w naszym mózgu, a równocześnie obniżają poziom kortyzolu – hormonu stresu. Przy natłoku życiowych stresów i negatywnych emocji, a już zwłaszcza w okresie zimowych, krótkich dni, filmy te oferują nam to, co jest najbardziej potrzebne: ciepły i przyjemny „uścisk”.
To jednak nie wszystko. Przewidywalność jest równie ważna. To co w tzw. „normalnych” czasach nas nudzi, w święta jest najważniejsze. Kiedy oglądamy po raz kolejny świąteczny film, wiemy co się w nim wydarzy. Bez zaskakujących zwrotów akcji, czy dramatycznych tragedii bo wszystko toczy się według schematu, który daje nam spokój. A właśnie tego chcemy w święta. Nie przesadnie emocjonalnych wydarzeń, a jedynie troszeczkę szczęścia i uśmiechu.
Filmy oglądane podczas świąt Bożego Narodzenia mają także ogromną rolę społeczną. Wspólne seansy z rodziną lub przyjaciółmi potrafią zacieśniać nasze więzi. Są też wzruszającą gwarancją uczuć społecznych, miłości. A to również pragniemy poczuć oglądając tego typu produkcje.
Polskie tradycje kinowe – co oglądamy w święta?
Niektóre filmy są już nieodłącznie związane ze świętami. Kevin sam w domu (1990) to klasyk, który od lat jest oglądany w czasie świąt Bożego Narodzenia. To historia o ośmioletnim chłopcu, który przypadkiem zostaje sam w domu w wigilijny wieczór. Bohater musi sobie poradzić ze złodziejami, co w rezultacie staje się historią pełną przygód i ciepła. Film nie tylko bawi, ale też przypomina, że nawet w trudnych chwilach możemy odnaleźć magię świąt. Łączy slapstickowy, „kreskówkowy” humor z bardzo ciepłym rdzeniem fabularnym. Dodatkowo wzmacnia go świąteczna oprawa – choinki, kolędy, zimowe miasto i znakomita, nastrojowa muzyka Johna Williamsa. Film doczekał się również dobrze znanego sequelu – Kevin sam w Nowym Jorku (1992).
Fenomen „Kevina” w Polsce jest tak bardzo zaskakujący, ponieważ budzi w ludziach ogromne poczucie nostalgii. Na amerykańskiej wersji Wikipedii możemy znaleźć cały akapit związany z polską tendencją do corocznego oglądania „Kevina”. Dodatkowo opisuje niesamowite zjawisko mające miejsce w 2010 roku. Polsat postanowił wyeliminować „Kevina samego w domu” z ramówki świątecznej. Po raz pierwszy od lat film miał nie być emitowany w Wigilię. To było ogromne uderzenie dla polskich widzów. Na Facebooku powstała akcja protestacyjna pod hasłem „Polsat zabił Święta 2010 – w tym roku Kevina nie będzie!”. Pojawiły się petycje, głośne hasła – jednym słowem – nastał wielki bunt. Polsat się poddał. Rada programowa stacji uległa masywnej presji społecznej i przywróciła „Kevina” do grudniowej ramówki.
Home Alone remains a highly popular Christmas movie in Poland, when it is played on Polsat every Christmas Eve. In 2010, Polsat did not play Home Alone, which caused over 90,000 people to protest on Facebook. In 2016, over 4.44 million Poles tuned in to Polsat to watch Home Alone. Since the 2010s, its TV trailers even include a tagline that acknowledges this popularity: „Christmas without him? It’s absolutely impossible!”. – Amerykańska Wikipedia o fenomenie „Kevina” w Polsce
Polskie kino świąteczne też ma co pokazywać. Listy do M to bezkonkurencyjny krajowy klasyk, na który co roku czekamy przed świętami. Na ten moment seria filmów doczekała się sześciu części. Każda z nich dotyka przeróżnych tematów, które mają na celu złapać za serce i w pewien sposób wyperswadować silne emocje u widza. Moim zdaniem humor w Listach do M nie należy do tego najgorszego – jest luźny, często slapstickowy ale bywa również inteligentny. Warto też wspomnieć o znanych na polskiej scenie filmowej aktorach, którzy występują w filmach. Wymienić można między innymi: Macieja Stuhra, Tomasza Karolaka, Piotra Adamczyka, Agnieszkę Dygant, Małgorzatę Kożuchowską, Andrzeja Grabowskiego czy też Borysa Szyca.
Fenomen w czasach streamingu

Świąteczne kino poszło tak daleko, że w 2022 roku produkcję miały aż 164 amerykańskie filmy świąteczne. Konkurencja między platformami streamingowymi sprawiła, że każda chce mieć w ofercie własne świąteczne hity. Przykładowo Netflix i jego świąteczne produkcje zawsze lądują w Top 10, nawet już w listopadzie. To pokazuje, że fenomen świątecznych filmów nie jest już tylko domową tradycją przed telewizorem, ale globalną sytuacją popkulturową, która potrafi tworzyć na nowo sposób, w jaki przeżywamy święta.
Co roku pojawiają się kolejne tytuły. Od animacji (Klaus) przez familijne produkcje (The Christmas Chronicles) po lekkie rom‑comy tak, aby widz mógł zrobić sobie świąteczny maraton bez wychodzenia poza jedną platformę. W ten sposób platformy streamingowe tworzą sobie swoje własne świąteczne uniwersa, które gdy tylko przychodzi okres bożonarodzeniowy, zmieniają się w żyłę złota. To zdecydowanie dowodzi wagi fenomenu dzisiejszych czasów filmowych.
Jeżeli bożonarodzeniowe filmy są gatunkiem, to Hallmark Channel jest jego fabryką, a może nawet imperium. Ten kanał, który w 2023 roku wypuścił aż 40 nowych filmów świątecznych, praktycznie zawłaszczył Boże Narodzenie w popkulturze.
Co wyróżnia ,,hallmarkowe” produkcje? Przede wszystkim estetyka oraz ogólna konwencja. Każdy film to urok, sentymentalizm i ogromna dawka przewidywalności. Nie ma w nich wulgaryzmów, cynizmu, seksu. Pary całują się zwykle dopiero na koniec filmu, a bohaterowie zawsze znajdują miłość swojego życia. Wszystko dzieje się w malowniczych małych miasteczkach, obowiązkowo z atrakcyjnymi ludźmi. Przede wszystkim miejsce ma wspólne ubieranie choinki, no i oczywiście sypie się mnóstwo śniegu.

Romantyzm, idealna rzeczywistość i magia świąt – podsumowanie
Filmy na święta to genialnie przemyślane produkcje. To efekt tego, że twórcy filmowi wiedzą czego w tym okresie potrzebujemy. Czasem wydają się przewidywalne, straszne kiczowate, wręcz przesłodzone. Ale właśnie o to w tym chodzi. My właśnie tego chcemy. Bo zdarza się, że myślimy w coraz mniej magiczny a bardziej racjonalny sposób. Jeśli chcielibyśmy scharakteryzować filmy świąteczne trzema słowami, byłyby to: romantyzowanie, lukrowanie i patos. Nie ukazują nam prawdziwych świąt pełnych zamieszania, stresu i niesfornych rodzin, ponieważ koncentrują się na obrazkowej świątecznej bajce. W okresie, gdy wszystkie nasze emocje ulegają wyolbrzymieniu, te filmowe wizje idealności dostarczają nam komfortu i pewnego rodzaju poczucie spełnienia.
Wydaje mi się również, że warto spojrzeć na te filmy z lekkim dystansem. Wszystkie te produkcje ukazują czas świąt Bożego Narodzenia w sposób niezwykle idealny. Mam wrażenie, że bardzo łatwo jest w to uwierzyć. Koniec końców rzeczywistość nie zawsze tak wygląda. Dążenie do świąt niczym „z filmu” potrafi wywołać w nas niepotrzebne napięcie czy stres. Zamiast próbować naśladować aspekty, które przedstawiają nam te filmy, można się do nich po prostu odnieść i spróbować stworzyć własne tradycje. Może będą one mniej efektowne, ale bardziej prawdziwe i adekwatne do naszych możliwości, relacji, nastrojów. W takim ujęciu kino świąteczne nie staje się punktem zapalnym coraz większej frustracji, lecz cichutkim światełkiem w tle realnego życia, w którym jest miejsce i na chaos, i na zmęczenie, ale również na miłość i wspólnie spędzony czas.
