Real wygrywa 2:1 w Klasyku. To był najniższy wymiar kary dla Katalończyków!
5 min czytania
grafika: Canva, źródło obrazów: Unsplash
W pierwszym tegorocznym El Clasico lepsi okazali się” Królewscy”. Nie zabrakło wielkich emocji piłkarskich oraz, tradycyjnie, jak to w Hiszpanii bywa, po ostatnim gwizdku nie milkną echa kontrowersyjnych decyzji arbitra. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem Realu Madryt 2:1. Z przebiegu meczu wydaje się, jednak że podopieczni Xabiego Alonso mogli wygrać zdecydowanie wyżej.
El Clasico to mecz, który niezależnie od okoliczności wywołuje u kibiców niesamowite emocje. Mierzą się ze sobą dwa najbardziej utytułowane kluby piłkarskie na świecie: Real Madryt i FC Barcelona. Przed rozpoczęciem tego spotkania do roli faworytów wskazywano piłkarzy Realu Madryt. Zawodnicy prowadzeni przez Xabiego Alonso mogli się pochwalić passą czterech kolejnych zwycięstw z rzędu. Barcelona natomiast znalazła się w kryzysie. Podopieczni Hansiego Flicka wygrali co prawda swój ostatni mecz w Lidze Mistrzów, ale ich styl gry w ostatnich spotkaniach nie napawał optymizmem.
Dodatkowym problemem dla Hansiego Flicka był fakt, że Niemiec nie mógł w tym meczu przebywać na ławce trenerskiej. To efekt czerwonej kartki, jaką otrzymał w ostatnim meczu ligowym przeciwko Gironie. Jego miejsce zajął asystent, Marcus Sorg. Jeśli chodzi o składy obu zespołów, to nie było niespodzianek. Obaj szkoleniowcy zdecydowali się wysłać do boju wszystkich swoich najlepszych zawodników.
Przewaga „Królewskich”
Emocje towarzyszyły kibicom już od pierwszych minut spotkania. Bowiem już po upływie 120. sekund w polu karnym Barcelony po kontakcie z Yamalem padł Vinicius. Arbiter Soto Grado początkowo wskazał na” wapno”, ale po dłuższej konsultacji z sędziami VAR zmienił swoją decyzję i anulował rzut karny. Okazało się, że to Hiszpan został kopnięty przez Brazylijczyka. Ta decyzja wywołała niemałe kontrowersje.
Zawodnicy Xabiego Alonso nie zamierzali jednak na tym poprzestać. W 12. minucie meczu niefrasobliwość Fermina Lopeza wykorzystał Guler, błyskawicznie zagrywając do Mbappe. Francuz bez chwili namysłu uderzył w stronę bramki Wojciecha Szczęsnego. Piłka zatrzepotała w siatce, ale tym razem również „Królewscy” nie mogli cieszyć się z prowadzenia. Dlaczego? A no dlatego, że Kylian Mbappe był na minimalnym spalonym. W 21. minucie gospodarze w końcu dopięli swego. Fantastycznym prostopadłym podaniem popisał się Bellingham, a piłkę do siatki skierował Mbappe, zdobywając 11. bramkę w tym sezonie ligowym. Po upływie 30. minut gry do głosu doszła Barcelona. Świetną szansę miał Ferran Torres, wychowanek Valencii uderzył jednak zbyt lekko, aby zaskoczyć bramkarza Realu.
Stroną dominującą w dalszym ciągu byli gospodarze, którzy tworzyli sobie kolejne sytuacje do zdobycia bramki. Uderzali chociażby Vinicius czy Bellingham. Pomimo przewagi zespołu ze stolicy Hiszpanii, bramkę wyrównującą zdobyli gracze Barcelony. Akcję rozpoczął Pedri, odbierając piłkę Gulerowi. Następnie ta trafiła do Marcusa Rashforda, a Anglik odnalazł w polu karnym Fermina i dostarczył do niego piłkę tak, że ten nie miał problemów z umieszczeniem jej w siatce.
To nie był jednak koniec bramek w tej części spotkania. W ostatnich chwilach pierwszej połowy lewym skrzydłem ruszył Vinicius. Brazylijczyk ograł Kounde i wrzucił w pole karne. Piłka ostatecznie trafiła do Jude’a Bellinghama, który dopełnił formalności i ponownie wyprowadził Real na prowadzenie. W trakcie tej akcji zawodnicy Barcelony domagali się odgwizdania faulu na Pau Cubarsim, ale sędzia nie dopatrzył się tam przewinienia.

Sam Szczęsny nie wystarczy
Po zmianie stron pierwszą groźną sytuację mieli zawodnicy Barcelony. Z okolic 18. metra uderzył Fermin Lopez, ale uderzenie młodego pomocnika nie sprawiło najmniejszych problemów Courtois. Chwilę później zawodnicy Realu protestowali, domagając się rzutu karnego za zagranie ręką w polu karnym Erica Garcii. Istotnie, ręka defensora Barcelony zmierzała w stronę piłki, więc sędzia po rozmowach z arbitrami VAR zdecydował się podyktować rzut karny. Naprzeciw Wojciecha Szczęsnego stanął Kylian Mbappe, dotychczas bezbłędny egzekutor jedenastek w tym sezonie. Każda passa kiedyś się jednak kończy, Polak świetnie wyczuł intencje strzelającego i odbił piłkę. Były reprezentant Polski może się więc pochwalić obroną rzutów karnych takich gwiazd jak Lionel Messi, Neymar, czy teraz Kylian Mbappe.
W 68. minucie do siatki po raz kolejny trafili zawodnicy Realu, ale znów jeden z nich znajdował się na spalonym. Potem kilkukrotnie próbował jeszcze Kylian Mbappe, uderzenia Francuza były jednak nieskuteczne. W 89. minucie prawdziwą piłkę meczową mieli Katalończycy. Świetną wrzutką popisał się kompletnie niewidoczny w tym meczu Lamine Yamal, ale znajdujący się w polu karnym Jules Kounde nie zdołał sięgnąć piłki.
W doliczonym czasie gry Wojciech Szczęsny musiał ratować swój zespół. Gdyby nie świetne interwencje Polaka, to „Królewscy” szybciej zamknęliby to spotkanie. Ostatnim ważnym wydarzeniem w tym meczu była czerwona kartka, jaką obejrzał Pedri. Kanaryjczyk jeszcze w trakcie pierwszej połowy zobaczył pierwszą żółtą kartkę. Drugie upomnienie przypadło na ostatnią akcję meczu, kiedy to po błędzie technicznym zahaczył Aureliena Tchouameni’ego.
Mistrzostwo się oddala?
Ten mecz pokazał, jak wiele dzieli obecnie te dwa wielkie zespoły. Real prezentuje dobrą, równą formę, a z kolei Barcelona wpadła w kryzys, z którego nie może się wydostać. Nie można też zapominać o długiej liście kontuzjowanych w „Dumie Katalonii”, na której znajdują się, chociażby Robert Lewandowski, Raphinha, Joan Garcia, czy Gavi. Obecnie Real ma pięć punktów przewagi nad Blaugraną, to już dość spory bufor bezpieczeństwa, który pozwala ze spokojem patrzeć w przyszłość. Barcelona z kolei musi odzyskać swój dawny rytm, a nie pomagają w tym ciągłe kontuzje kluczowych zawodników.
Składy obu zespołów:
Real Madryt: Thibaut Courtois, Fede Valverde (Dani Carvajal 72′), Eder Militão, Dean Huijsen, Álvaro Carreras, Aurelien Tchouaméni, Eduardo Camavinga, Jude Bellingham (Gonzalo García 90′), Arda Güler (Brahim Díaz 66′), Vinícius (Rodrygo 72′), Kylian Mbappé (Dani Ceballos 90′).
Barcelona: Wojciech Szczęsny, Jules Koundé, Pau Cubarsí (Roony Bardghji 84′), Eric García (Ronald Araujo 74′), Alejandro Balde, Frenkie de Jong, Pedri, Fermín López, Lamine Yamal, Marcus Rashford, Ferran Torres (Marc Casadó 74′).
