Thriller w Gdańsku. Lech ze zwycięstwem, a Bobcek z hat trickiem
5 min read
Fot. Marek Suchwałko
26 lipca Biało-Zieloni po raz pierwszy w sezonie 2025/26 wystąpili na własnym stadionie. Na podopiecznych Johna Carvera czekało trudne wyzwanie, ponieważ ich przeciwnikiem był Mistrz Polski: Lech Poznań. To spotkanie okazało się być prawdziwym rollercoasterem emocji. Pierwsza połowa należała do gospodarzy, z kolei druga część meczu to istny koncert w wykonaniu podopiecznych Nilsa Frederiksena, którzy ostatecznie wywożą z Gdańska 3 punkty.
Nowe twarze w Biało-Zielonych barwach
Szkoleniowcy obu zespołów postawili na dosyć silne jedenastki, w zespole Lechii niespodzianką był występ Kacpra Sezonienko. Wychowanek Lechii zastąpił w wyjściowym składzie Tomasza Wójtowicza. John Carver został również niejako zmuszony do wystawienia Szymona Weiraucha między słupkami. Rywal 20-latka – Bogdan Sarnavskyi na jednym z ostatnich treningów doznał kontuzji łąkotki. Kibice zgromadzeni na Polsat Plus Arenie mieli również okazję po raz pierwszy zobaczyć na żywo występy nowych zawodników: Matusa Vojtko, Alvisa Jaunzemsa, a także Maksyma Diachuka. W zespole Lecha również nie obyło się bez kontuzji. Nils Frederiksen nie mógł skorzystać bowiem z jednej z gwiazd swojego zespołu — Afonso Sousy. W składzie Kolejorza pojawił się za to Kenijczyk, Timothy Ouma.
Dublet Bobcka daje prowadzenie Lechii
W 6. minucie gdańszczanie mieli okazję na otwarcie wyniku meczu, ale Kacper Sezonienko nie zdołał dobiec do piłki zagranej przez Bogdana Wjunnyka. Byłaby to znakomita okazja dla gospodarzy, ponieważ „Sezon” wychodził na pozycję sam na sam. Kilka chwil później do głosu doszli goście z Poznania, Antonio Milić zdołał nawet umieścić piłkę w bramce. Potem nastąpiła wideoweryfikacja VAR, po której sędzia odgwizdał rzut karny. Okazało się, że we wcześniejszej fazie tej akcji Iwan Żelizko ciągnął za koszulkę jednego z zawodników Lecha. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł snajper Lecha Mikael Ishak, ale z tego starcia obronną ręką wyszedł Szymon Weirauch, który wyczuł intencje Szweda i odbił jego strzał. Ataki Lecha nie ustawały, a szczególnie aktywny było lewoskrzydłowy Leo Bengtsson.
Lechiści także potrafili zagrozić, szybką kontrę wyprowadził Tomas Bobcek, zagrał do Wjunnyka. Ukrainiec uderzył jednak wprost w bramkarza rywali. W 22. minucie Lechiści objęli prowadzenie. Po rozegraniu rzutu rożnego piłka dość szczęśliwie wylądowała pod nogami Tomasa Bobcka, a ten jak przystało na rasowego napastnika, pewnie wykończył sytuację. Parę minut później miał okazję na powiększenie swojego dorobku, ale piłka po jego uderzeniu trafiła w poprzeczkę. Co się odwlecze, to nie uciecze. Po pół godziny gry Słowak miał na koncie już dwa trafienia. Całą akcję rozpoczął Kacper Sezonienko, który obsłużył snajpera Lechii cudownym podaniem. Nieoczekiwanie podopieczni Johna Carvera wyszli na dwubramkowe prowadzenie.
Poznaniacy próbowali stwarzać zagrożenie po stałych fragmentach gry, ale nawet znakomite uderzenie Bengtssona było niewystarczające, by pokonać golkipera gdańszczan. Do tej pory tempo było mordercze, gra toczyła się od jednego do drugiego pola karnego. W doliczonym czasie świetną szansę na bramkę miał Ishak, ale szwedzki snajper nie zdołał skierować piłki w światło bramki. Na przerwę Lechiści schodzili z dwubramkowym prowadzeniem. Szkoleniowiec gości musiał więc zmotywować swoich zawodników do lepszej postawy w drugiej połowie spotkania.

Remontada Lecha
Od samego początku drugiej połowy do ataku ruszyli piłkarze Lecha, mocny strzał po ziemi oddał Szymczak, piłka minęła jednak bramkę strzeżoną przez Szymona Weiraucha. Chwilę później Poznaniacy zdobyli bramkę kontaktową. Strzałem z woleja popisał się Gisli Thordarson i pokonał golkipera Lechii. Kilka chwil później polu karnym Kolejorza przewrócił się Camilo Mena domagając się rzutu karnego. Arbiter tego spotkania, Bartosz Frankowski miał jednak odmienne zdanie i ukarał Kolumbijczyka żółtą kartką za próbę wymuszenia jedenastki.
W 56. minucie podopieczni Nilsa Frederiksena doprowadzili do wyrównania. Strzał z ostrego kąta oddał Filip Szymczak, próbował interweniować Weirauch, ale piłka odbiła się od jego ręki i wpadła do bramki. Ostatecznie to trafienie zostało zapisane jako gol samobójczy bramkarza Lechii. Ataki Kolejorza nie ustawały. Tym razem z zamieszania w polu karnym skorzystał były zawodnik Genoi, Filip Jagiełło. Poznańska lokomotywa się nie zatrzymywała, ponieważ w 70. minucie podopieczni Nilsa Frederiksena podwyższyli prowadzenie, tym razem na listę strzelców wpisał się Mikael Ishak.
Na nic zdał się Hat trick Bobcka
John Carver postanowił zareagować zmianami. Na boisku pojawili się Dawid Kurminowski oraz Mohamed Awad Allah. Anglik postawił wszystko na jedną kartę zdejmując z boiska jednego ze stoperów – Bujara Pllanę. Biało-Zieloni próbowali prostopadłych podań w kierunku swoich napastników, ale nie przynosiły one zamierzonych efektów. W ostatnich minutach meczu gdańszczanie mieli kilka rzutów różnych z rzędu. Ponownie nie potrafili z nich skorzystać i realnie zagrozić bramce Kolejorza.
W 86. minucie ciekawym uderzeniem popisał się Camilo Mena. Uderzenie Kolumbijczyka odbił jednak Bartosz Mrozek. Chwilę później Lechia złapała kontakt, a hat tricka w tym spotkaniu skompletował Tomas Bobcek. Słowak wykorzystał centrę Iwana Żelizki pewnym strzałem głową trafił do siatki. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 3:4. Zawodnicy z Gdańska nie zdołali zdobyć choćby jednego punktu, mimo że do przerwy mogli cieszyć się z dwubramkowego prowadzenia. W drugiej połowie widoczny był zarówno spadek jakości w poczynaniach Lechii, jak i zdecydowanie lepsza postawa Poznaniaków. To wszystko przełożyło się na ostateczne rozstrzygnięcie niekorzystne z perspektywy gdańszczan, którzy nadal mają na koncie 5 ujemnych punktów.

Składy obu zespołów:
Lechia: Szymon Weirauch – Alvis Jaunzems, Bujar Pllana (73′ Mohamed Awad Allah), Maksym Diaczuk, Matus Vojtko – Camilo Mena, Rifet Kapić, Iwan Żelizko, Bohdan Wjunnyk (73′ Dawid Kurminowski), Kacper Sezonienko (56′ Tomasz Neugebauer) – Tomas Bobcek.
Lech: Bartosz Mrozek – Joel Pereira, Mateusz Skrzypczak, Antonio Milić, Michał Gurgul (46′ Joao Moutinho) – Filip Szymczak (68′ Ali Gholizadeh), Antoni Kozubal, Timothy Ouma (31′ Gisli Thordarson), Filip Jagiełło, Leo Bengtsson (67′ Luis Palma) – Mikael Ishak (86′ Bryan Fiabema).