Nie taka straszna ta matura – pomaturalna spowiedź
4 min read
Zakończenie roku 2024/2025 /fot. Eden Krol
Matury, matury… i po maturach. Alicja Król jest jedną z 284 540 osób, które w tym roku przystąpiły do egzaminu dojrzałości. Poza maturami podstawowymi zdawała także język polski i angielski na poziomie rozszerzonym. Postanowiłam zapytać ją, jak w tym roku wyglądały egzaminy.
Na początek, czy uważasz, że tegoroczne matury były dla Ciebie w jakiś sposób zaskoczeniem?
Wydaje mi się, że w tym roku nie było jakiś „pewniaków maturalnych”. Nie przypominam sobie, żeby były typowane konkretne lektury do języka polskiego. Nikt nam również nie dał wskazówek, co może pojawić się na matematyce czy języku angielskim. Może to przez to, że straszono nas podwyższeniem poziomu trudności względem tej eksperymentalnej matury z 2023 r. Schemat zadań pozostał jednak taki sam, więc jeśli chodzi o formułę zadań, tu nie było żadnego zaskoczenia. Trochę jakby robili to na „jedno kopyto”. Z tego co wiem, to tylko moja koleżanka, która rozszerzała biologię i chemię, zauważyła jakieś drobne zmiany w jej maturze.
A czy czułaś się dobrze przygotowana? Czy byłaś zestresowana?
Myślę, że nie byłam szczególnie zestresowana. Uczucie takiej presji pojawiało się głównie wtedy, gdy zaczęłam myśleć, że matura może mieć wpływ na moją rekrutację na studiach. Tak to nie czułam się jakoś sparaliżowana, starałam się do tego podejść na spokojnie. Najmniej pewna byłam na języku polskim rozszerzonym, nie czułam się dobrze przygotowana przez moją nauczycielkę. Pamiętam, że na próbnym rozszerzeniu prawie cała moja klasa, która do niego przystępuje, nie zdała. Jeśli chodzi o matematykę to pełen luz, pół roku przed egzaminami przerobiliśmy cały materiał i rozwiązywaliśmy już tylko arkusze. Językiem angielskim się nie przejmowałam, wiedziałam, że go zdam.
Skoro sama nie czułaś aż takiej presji, to czy były jakieś naciski z zewnątrz?
Pamiętam, że pani od matematyki podkreślała wagę egzaminów, ale specjalnie się tym nie przejęłam. Największy nacisk na wyniki kładła natomiast mama. Potrafiła mi czasem robić wyrzuty, że za mało się uczę, szczególnie jak nie robiłam tego przy niej. Bałam się też trochę, że jak czegoś zapomnę, to powie mi, że niedostatecznie się przygotowałam. Wiem jednak, że zachowywała się tak, bo po prostu przejmowała się moim egzaminem, czasem nawet bardziej niż ja sama.
Była ulga, jak wyszłaś z sali egzaminacyjnej?
Uważam, że matura to zwykły test. Wiem, że są osoby, które rozpaczliwie szukają przecieków. Ja do tego postanowiłam podejść z rezerwą. Nie wiem oczywiście, czy wszystko dobrze napisałam, ale nie uważam, że ten egzamin był nie do zdania. Oczywiście to też zależy, kto do jakich rozszerzeń przystępuje. Trzeba było się po prostu przygotować, po to się głównie chodzi do liceum, żeby mieć tą wiedzę potrzebną do zdania egzaminu.
A jak Twoi rówieśnicy ocenili egzamin?
Mieli podobne odczucia do moich. Było fajne zadanie z plakatem przedstawiającym 1984 Orwella. Tematy rozprawek były przyjemne, głównie skupiały się na mitach albo na czasach współczesnych. Tak jak mówiłam, pełno zadań powtórzyło się z poprzednich matur czy arkuszy próbnych. Jak już coś sprawiło im trudność, to słuchanie na angielskim rozszerzonym. Jeśli chodzi o rozszerzenie z polskiego, to tu też się mile zaskoczyliśmy, bo był temat o konwencji onirycznej. Myślę, że jakby dali jakiś temat o konstrukcji czy funkcji narratora w tekstach to gorzej wspominalibyśmy ten egzamin.
Czy jak robiłaś poprzednie arkusze to odniosłaś może wrażenie, że poziom matur się jakoś szczególnie zmienia?
Na polskim zbytnio nie rozwiązywaliśmy arkuszy. Jeśli chodzi o matematykę, to tutaj zależało to od wydawnictwa. Wydaje mi się, że mimo tych drobnych zmian wprowadzanych i wycofywanych przez CKE, matematyka jest na podobnym poziomie. Podobnie jest z językiem angielskim, na obu poziomach. Myślę, że jak już to tematy z polskiego rozszerzonego były dużo łatwiejsze, ale to może dlatego, że mi podpasowały. Nie widzę diametralnych zmian. W ostatniej chwili komisja egzaminacyjna zniosła też wymóg, że trzeba zdać jedno rozszerzenie na co najmniej 30%, więc w ogóle nie było czym się martwić. Wydaje mi się, że ten strach jest sztucznie kreowany w Internecie.
W takim razie, jak sądzisz, czy matura ma jeszcze sens?
Jest to pewien wyznacznik tego, co umiesz. Kiedyś może był większy prestiż tego egzaminu, bo mniej osób do niego podchodziło i mniej go zdawało. Dużo ludzi żyje bez matury, niektórzy uważają, że to nie jest potrzebne do życia, bo mają inny plan na siebie. Ja uważam, że jak jakaś osoba nie jest pewna czego chce, to matura może pokazać, czy się do czegoś nadajemy, czy niekoniecznie. Trudno mi tak jednoznacznie to określić.
Jakie masz w takim razie plany na przyszłość?
Chciałabym się dalej kształcić i rozwijać. Na ten moment planuję pójść na studia. Na razie nie mam konkretnego pomysłu, ale wierzę, że z wynikami może dostanę jakiejś inspiracji. Nie chcę jednak wybierać na siłę i dopuszczam do siebie tę myśl, że jak nie zdecyduję się na studia, to rozważę na przykład jakąś szkołę policealną.
Trzymamy w takim razie kciuki za Alicję, a jeśli nasz wywiad czyta jakiś przyszły maturzysta, to pamiętajcie, matura nie jest taka straszna, jak ją malują!