06/05/2025

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

#GłosMłodych: Wybory to stres społeczny

5 min read
głosowanie

autor: storyset/źródło: freepik

Wybory prezydenckie to moment, w którym możemy realnie wpłynąć na przyszłość kraju. A jednak około 30 proc. Polaków przeważnie rezygnuje z tej możliwości. Skąd bierze się to zjawisko? Czy to efekt zmęczenia polityką, czy może głębszy problem psychologiczny? Na te pytania odpowiada psychoterapeutka – Justyna Falko.

Pola Dziuba: W wyborach prezydenckich w 2020 r. frekwencja wyniosła ponad 68 proc. To wysoki wynik (jak na Polskę), ale to oznacza, że wciąż prawie jedna trzecia obywateli nie wzięła udziału w głosowaniu. Jakie mechanizmy psychologiczne mogą tłumaczyć niechęć do głosowania?

Justyna Falko: Powodów może być wiele. Ludzie nie biorą udziału w wyborach, ponieważ nie wierzą w zmiany, które obiecują im politycy. Nie wierzą, że ich głos coś zmieni. Nie zauważają realnych zmian w swoim życiu. Z czasem pojawia się coś, co w psychologii nazywamy wyuczoną bezradnością: skoro moje działania nie przynoszą skutku, to czy warto się starać? Wraz z nadchodzącymi wyborami Polacy są coraz bardziej zestresowani polityką. Frustruje ich sprawa aborcji, imigracji czy wysokie koszty życia…

Nie wierzą w poprawę jakości życia w kraju?

Dokładnie. Co ciekawe, my nie jesteśmy apolitycznym narodem! Śledzimy wiadomości i żyjemy nimi. Ale czym innym jest zainteresowanie, a czym innym wiara w sprawczość. Jeśli przez lata słyszymy, że „wszyscy politycy są tacy sami” to nasza motywacja do głosowania spada. Jeśli nie widzimy skutków naszych działań, często rezygnujemy z danych czynności. Tak też się dzieje w przypadku wyborów.

Czy Polacy nie głosując w pewnym sensie unikają stresu?

To mechanizm obronny: jeśli coś mnie stresuje i czuję, że nie mam na to wpływu, to lepiej tego unikać. Kampania wyborcza to czas ogromnych emocji. Oglądając telewizję ludzie widzą przekrzykujących się polityków i chcą się od nich odciąć. W chwilach wolnych od obowiązków potrzebują odpocząć, zrelaksować się, nie śledzić sondaży. Wybory to stres społeczny. Z własnego doświadczenia wiem, że sprawa polityki i wyborów oraz związanych z tym relacji międzyludzkich to temat coraz częściej pojawiający się na sesjach terapeutycznych. Terapia daje przestrzeń na emocje i pytania. Nie chodzi o ocenę poglądów politycznych, ale o zrozumienie, dlaczego to, co dzieje się na zewnątrz, wywołuje takie, a nie inne reakcje wewnątrz. To pozwala odzyskać poczucie sprawczości, a czasem też spokój – nawet jeśli rzeczywistość dookoła wciąż jest pełna napięć.

A zatem niepójście na wybory to sposób na zachowanie spokoju psychicznego?

I tak i nie. Paradoksalnie to często prowadzi do jeszcze większego napięcia. Ludzie, którzy nie głosują często czują się wykluczeni z życia politycznego, ale… to wykluczenie jest ich własnym wyborem. Niegłosującym często później towarzyszą wyrzuty sumienia, świadomość, że mogli coś zmienić, a tego nie zrobili. Dla niektórych głosowanie może wiązać się z napięciem emocjonalnym, niezdecydowaniem lub poczuciem presji społecznej.

Wiele osób mówi, że pójdą na wybory tylko wtedy, gdy pojawi odpowiedni kandydat. Czy to dobry plan?

To naturalne, że chcemy głosować na kogoś, z kim się zgadzamy i popieramy. Jednakże w demokracji głosowanie to nie tylko wybór „najlepszego”, ale też zapobieganie scenariuszom, których chcemy uniknąć. Czasem głosujemy nie „za”, ale „przeciw” – i to też jest w porządku. Ludzie często popełniają błąd i czekają na tego „idealnego” kandydata, który nigdy nie przyjdzie. Czekają na osobę, która najlepiej reprezentuje ich wartości, nie chcą głosować na kogoś, kto nie spełnia tych standardów. To czekanie często też jest formą obrony przed możliwością czy obawą popełnienia błędu.

W 2020 r. 33 proc. osób młodych ludzi (18–29 lat) nie wzięło udziału w wyborach… Czy to głównie oni obniżają frekwencję?

To prawda, że dużo mniej interesuje ich polityka. Jeśli już to przenoszą oni dyskusję na jej temat do Internetu a uczestnictwo w wyborach traktują jako mniej istotne. Jednakże problem niskiej frekwencji dotyczy całego społeczeństwa – osób starszych, które czują się zmęczone polityką, mieszkańców mniejszych miejscowości, którzy nie wierzą, że ich głos ma znaczenie, czy ludzi zapracowanych, dla których wybory to po prostu kolejna rzecz do zrobienia. Nie wystarczy mówić „Idź na wybory” – trzeba pokazać, dlaczego warto to zrobić.

Niektórzy sugerują, że Polska powinna wprowadzić obowiązkowe głosowanie jak m.in. Australia czy Belgia. Czy Pani zdaniem to mogłoby rozwiązać problem niskiej frekwencji?

Z punktu widzenia psychologii przymus wywołuje uczucie napięcia, prowadząc do wzrostu poziomu kortyzolu i adrenaliny. Ludzie często reagują oporem wobec takich sytuacji. Prawdą jest, że w krajach, gdzie głosowanie jest obowiązkowe, frekwencja jest znacznie wyższa. Z jednej strony zmuszenie obywateli do udziału w wyborach mogłoby sprawić, że więcej osób zainteresowałoby się polityką, ale z drugiej ludzie, którzy głosują pod presją, mogą czuć mniejsze przywiązanie do swojego wyboru i być bardziej skłonni do niezadowolenia z wyników. Najlepszy byłby model, w którym ludzie głosują, bo chcą, a nie – muszą. Motywacja do udziału w wyborach sprawia, że ludzie częściej szukają informacji i dokonują bardziej przemyślanych wyborów, przez co są spokojniejsi.

Warto też zauważyć, że niski udział Polaków w wyborach to problem, który nie dotyczy tylko polityki, ale także naszej codzienności i emocji. Często wynika to nie tylko z braku zaufania do polityków, poczucia, że nic od nas nie zależy, ale też z trudności w radzeniu sobie z emocjami w tak skomplikowanej rzeczywistości. Aby zwiększyć zaangażowanie obywatelskie, trzeba nie tylko edukować, ale również pracować nad poczuciem własnej wartości i kontroli nad życiem. Dopiero wtedy społeczeństwo będzie w stanie wpłynąć na wyższą frekwencję w wyborach i lepszą jakość naszego życia politycznego.

 

Justyna Falko – doradca rodzinny i małżeński, specjalista ds. seksuologii i przeciwdziałania przemocy. Do rozmowy o emocjonalnym tle kampanii wyborczej została zaproszona ze względu na doświadczenie w pracy z mechanizmami lękowymi i społecznymi reakcjami na kryzys.

 

Autor autorstwa Poli Dziuby