Balladyna. Ponowne spojrzenie na lektury szkolne
2 min read
W wojnie o to, czyjego autorstwa lektury szkolne są lepsze, Juliusza Słowackiego czy Adama Mickiewicza, można trzymać wybraną stronę. O popularności sporu świadczy chociażby rzesza memów, nawiązujących do słynnego konfliktu dwóch wieszczy. Czy zawsze jednak trzeba obierać którąś ze stron? Przecież można czerpać z obu światów, a czerpać jest z czego! Tym razem zdecydowałem się więc na powtórne spojrzenie na dramat Balladyna Słowackiego.
Utwór napisany został w szwajcarskiej Genewie w 1834 roku. Sam jego tytuł sugeruje, że będziemy mieli tu do czynienia z czymś czarodziejskim i tajemniczym. Tak też jest w istocie: wszystko okraszone zostało solidną dawką motywów fantastycznych. Bez nich nie byłoby romantyzmu w takiej formie, w jakiej go znamy.
Ale może konkretniej o fabule. Tytułowa bohaterka mieszka wraz ze swoją siostrą Aliną i owdowiałą matką w leśnej chacie. Pewnego dnia odwiedza je hrabia Kirkor, który pod wpływem uroku Skierki – sługusa królowej Goplany – zakochuje się w obu siostrach naraz. Między Alinę i Balladynę wkrada się zazdrość, zwieńczona zamordowaniem pierwszej przez drugą.

Balladyna u podstaw jest historią, nie zdradzając zbyt wiele tym, którzy treści dramatu nie poznali lub nie pamiętają, traktującą o żądzy władzy oraz tym, jak potrafi ona skorumpować człowieka. Pomimo tego, że tekst przesiąknięty jest fantastyką i folklorem, treść, którą przedstawia Słowacki, jest uniwersalna. W 2017 roku uczestniczyłem w spektaklu uwspółcześniającym tę opowieść. Okazało się wówczas, że nie tylko zabieg ten jest możliwy, ale ani trochę nie ujmuje przekazowi i wydźwiękowi dramatu. Ba – być może dostosowanie go do czasów bieżących było o tyle mądrym posunięciem, że jedynie udowodniło jego ponadczasowość, czyniąc go jednocześnie bardziej przystępnym dla współczesnego odbiorcy.
Balladyna. Rozważania o władzy
Z racji tego, że Balladyna jest dramatem, zawiera o wiele mniej tekstu, niż miałaby w formie na przykład powieści. Co za tym idzie, czytanie jej jest bardzo proste, a wziąwszy pod uwagę to, jak ciekawa jest akcja, o tyle milej śledzi się jej rozwój.
Niektóre lektury szkolne okazały się dla mnie zbyt trudne do przyswojenia na wybranym etapie edukacji szkolnej. Zdecydowałem się jednak nadgonić je wiele lat post factum. Jedną z nich była właśnie Balladyna. Teraz, gdy o tym piszę, zastanawiam się, czy nie wyszło mi to na dobre. W końcu mając nieco szerszą perspektywę z racji wieku i większej liczby przeczytanych książek, byłem w stanie docenić Balladynę za to, czym ona jest. A w gruncie rzeczy jest to historia pełna zwrotów akcji, fantastycznych wydarzeń, magii i dowodów na ponadczasową mądrość – ciężka jest głowa, co nosi koronę.