Nie wszystko złoto, co się świeci – czasem to tylko folia. Recenzja filmu ,,Wujek foliarz”
5 min read
Tytułowy wujek foliarz (Adam Woronowicz) wraz z burmistrzem Malinowskim (Piotr Adamczyk)/fot. Mówi Serwis
Ile czarnych owiec może liczyć rodzina? Przeważnie mówi się o jednej. Inaczej jednak sprawa ma się, gdy jest się Jakubem Gałeckim. Wówczas nie dość, że ma się starego, który jest fanatykiem wędkarstwa, to jeszcze wujka foliarza. Historię tego drugiego w swoim debiutanckim pełnym metrażu ukazuje krakowski reżyser Michał Tylka w filmie Wujek foliarz.
Osiem lat wcześniej widzowie mieli możliwość obejrzeć krótkometrażowy film tego twórcy, bazujący na internetowej paście (czyli internetowej opowiastce, kopiowanej i rozpowszechnianej przez użytkowników sieci) autorstwa Malcolma XD o nazwie Fanatyk. Film przyjął się pozytywnie wśród widzów, dzięki czemu powstała jego pewnego rodzaju kontynuacja. Postacią łączącą te obydwie historie jest syn fanatyka, czyli Jakub (grany przez Mikołaja Kubackiego, znanego chociażby z Apokawixy), którego losy można obecnie śledzić na dużym ekranie.
Powrót do przeszłości. Jakub na życiowym zakręcie
Bohatera poznajemy, gdy bierze udział w grupowej sesji terapeutycznej w ośrodku terapii uzależnień. Ze swojej rodzinnej miejscowości, Prądnika, dwudziestoparolatek wyjechał już jakiś czas temu. Prawdopodobnie, by zapomnieć o swojej przeszłości (komu bowiem nie wryłby się w pamięć dom zawalony wędkami i ojciec, mówiący o karasiach, szczupakach i innych mieszkańcach wód?). Nawiązuje tam relację z jedną z pacjentek. Wspólnie snują wizję wyjazdu do Włoch, pod Portofino. Plaża, słońce, pizza prosto z pieca, popijana cappuccino… kto by się nie skusił?
Na drodze do spełnienia tego marzenia staje tytułowy wujek (w tej roli Adam Woronowicz). Porywa on młodego chłopaka do swojego schronu. Ma mu pomóc w zdobyciu kompromitujących materiałów, by pozbawić władzy burmistrza Malinowskiego. Walczyć z lokalnymi hegemonami nie będą jednak sami. Towarzyszami staną się mieszkańcy schronu, współtwórcy internetowej telewizji, o wielce wymownej nazwie, Prawda TV: Barbara (Katarzyna Figura), Szybki (Michał Sikorski) oraz zwolennik komunizmu, grający niegdyś w koszykówkę z Fidelem Castro, każący się tytułować pułkownikiem (Andrzej Grabowski).
Spisek, schron i 5G, czyli wujek wie lepiej
Bo kim tak właściwie jest foliarz? Jeżeli kiedykolwiek usłyszeliście (nieważne czy przy rodzinnym stole, czy też gdzieś w odmętach sieci), że szczepionki nie działają, Bill Gates chce zachipować całą ludzkość, a 5G jest szkodliwe dla funkcjonowania mózgu, to z całą pewnością mieliście z nim do czynienia. Wizerunek takiej osoby w głowie buduje się sam i obrósł w liczne stereotypy.

Pewnego rodzaju pokusę mogło stanowić pójście w tę jasno wyklarowaną wizję. Tu jednak pojawia się pierwsze zaskoczenie: wizerunek typowego foliarza zostaje przełamany. Im dłużej oglądamy tego bohatera na ekranie, tym bardziej na pierwszy plan wychodzą jego pozytywne cechy. W niektórych scenach jawi się on jako osoba empatyczna, serdeczna i, pomimo swoich dziwactw, życząca dobrze swoim najbliższym. W niektórych scenach możemy się z niego śmiać, ale jednocześnie da się darzyć go sympatią. Stanowi to o niesamowitym wyczuciu, łatwo było przecież stworzyć karykaturę, rodem z żartów i internetowych memów. Ta nieoczywistość leżąca w postaci wujka, nie jest jedynym pozytywnym aspektem produkcji.
Aktorska mieszanka pokoleniowa
Kolejnym mocnym punktem jest obsada. Pomimo że Fanatyk i Wujek foliarz mogą na pierwszy rzut oka sprawiać wrażenie produkcji bardziej dla młodzieży oraz młodych dorosłych, aniżeli starszej generacji, nie do końca tak jest. W filmie występują aktorzy znani dobrze i starszym pokoleniom, i tym młodszym. Dodatkowo zostali świetnie dobrani, jeżeli chodzi o zdolności do odgrywania ról humorystycznych.

Adam Woronowicz zaliczył bowiem genialny komediowy występ w Teściach, Michał Sikorski występował przecież w serialu 1670, gdzie grał ojca Jakuba i dał się szerzej poznać. Nie wspominając już o samej Katarzynie Figurze (która nie tak dawno temu zagrała główną rolę w komedii Chrzciny, gdzie wcieliła się w gorliwą katoliczkę z lat 80.) i Andrzeju Grabowskim. Prócz nich na ekranie pojawiają się inne znane twarze: Kamili Urzędowskiej (Chłopi i Przepiękne), Piotra Adamczyka (niezapomnianego w roli Jana Pawła II) i pojawiającego się na parę sekund Mariana Dziędziela.
Pod folią skrywa się coś więcej
Sama historia została również ujęta w oryginalny sposób, a dodatkowo okraszona licznymi elementami humorystycznymi. Co prawda niektóre żarty mogą się podobać bardziej, niektóre mniej, jak to się zdarza przy każdej produkcji. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to bez wątpienia coś świeżego, jeżeli chodzi o polskie komedie.
Bo to nie tylko losy wujka foliarza, żyjącego w swoim własnym świecie, widz ogląda w kinie. To też ukazanie powrotu głównego bohatera do miejsca, gdzie dorastał i pozostawił swoją pierwszą miłość. Te pełne sentymentu przebitki, momenty wspomnień również mają swój urok oraz pozwalają na chwilę odsapnąć od gęstej akcji. To też historia dająca pretekst do ukazania życia w małej miejscowości (każdy zna każdego), zaczątek dyskusji o ochronie środowiska, czy też – w końcu – pokazanie znaczenia prawdziwej przyjaźni i relacji rodzinnych (nie zawsze łatwych, co wiadomo od czasów ukazania się Fanatyka).
Debiut, który warto zobaczyć
To film, który zaskakuje świeżością w polskim kinie: łączy absurdalne wątki z poważniejszymi tematami. Pokazuje przy tym, że nawet najbardziej kontrowersyjne archetypy postaci mogą skrywać coś więcej niż same stereotypy. Zdecydowanie jest to ciekawy, wyróżniający się debiut, zwłaszcza że polskie komedie, szczególnie te sygnowane twarzą Tomasza Karolaka, nie mają łatwego życia.
Produkcję warto jednak ocenić samemu. Wybrać się na nią można bez znajomości internetowych past lub poprzedniego, krótkometrażowego filmu reżysera. Chociaż zapoznanie się z nimi przed projekcją na pewno wzbogaci seans, dodając mu dodatkowego kontekstu.