„Nie chodził na kompromisy i świadomie stawiał na jedną kartę, jaką była sztuka”. W tym roku mija 20. rocznica śmierci Zdzisława Beksińskiego
5 min read![](https://cdn.ug.edu.pl/wp-content/uploads/2025/02/prac-warszawa.jpg)
Artysta w warszawskiej pracowni, 2002 r./Muzeum Historyczne w Sanoku
Zdzisław Beksiński bez wątpienia należy do grona najbardziej znanych artystów współczesnych, a jego dzieła cieszą się niesłabnącą popularnością. Od jego tragicznej śmierci, 21 lutego 2005 roku, mija właśnie dwadzieścia lat. Jego postać i twórczość przybliża obecny dyrektor Muzeum Historycznego w Sanoku Jarosław Serafin.
Ma Pan swój ulubiony obraz Beksińskiego?
Największą sympatią darzę prace z okresu fantastycznego artysty, zwłaszcza z lat 70. Powstał wtedy cały cykl, najczęściej kojarzony z jego twórczością. Jeżeli miałbym wybrać jeden, to z pewnością byłby to „Nevermore”. Tak się go kolokwialnie nazywa, sam Beksiński nie miał w zwyczaju tytułować tego, co namalował. Przeważnie korzystał z kombinacji dwóch liter oraz cyfr: w tym przypadku jest to AB79.
Nim został Pan dyrektorem Muzeum Historycznego w Sanoku, oprowadzał Pan zwiedzających. Miał Pan idealną szansę, by obserwować reakcje na twórczość artysty.
Ich rozpiętość jest ogromna: od euforycznych zachwytów aż po przejawy przerażenia, ostentacyjnego odrzucenia. To jest sztuka niekoniecznie najłatwiejsza w odbiorze, zwłaszcza w kontekście emocjonalnym, więc potrafi niekiedy wywołać negatywne reakcje.
![](https://cdn.ug.edu.pl/wp-content/uploads/2025/02/prac-warszawa-440x287.jpg)
Miłośnicy Beksińskiego traktują ją jednak jako obiekt niewyczerpanych inspiracji, coś wciąż aktualnego. Ich uwagę przykuwa zarówno warstwa techniczna tej twórczości, jak i przede wszystkim bogactwo świata wyobrażeniowego, zdające się być wręcz niewyczerpane. Pomimo że niektóre motywy się powtarzają – chociażby głowa, katedra czy postać – to każdy z tych obrazów stanowi odrębną opowieść.
Zmieniają się one w zależności od miejsca, gdzie prace Beksińskiego są wystawiane? Pomijając miasta w Polsce, jego prace pojawiły się chociażby w Phantastenmuseum w Wiedniu, w Muzeum Polskim w Chicago oraz w Galerii KONSTART w Sztokholmie…
Pochodzenie, wiek, pozycja społeczna zupełnie nie grają roli. To, co w jego sztuce ma wywołać emocje, dotyczy w równym stopniu Polaka, Japończyka, Amerykanina, czy Szweda. Wychodzi to naprzeciw oczekiwaniom samego artysty, który pragnął we własnym malarstwie zakląć potencjał do poruszania.
Natomiast trzeba przyznać, że na wystawach zagranicznych pojawiały się też rzesze ludzi, którzy doskonale znają sylwetkę i biografię twórczą Beksińskiego. Można więc pokusić się o stwierdzenie, że mamy do czynienia z artystą o popularności i renomie międzynarodowej.
Jednak to w Sanoku znajdują się najliczniejsze zbiory artysty.
Tak, mamy tę przyjemność, że możemy poszczycić się nie tylko najliczniejszymi zbiorami, ale i możliwością ukazania tej twórczości w sposób możliwie najbardziej przekrojowy. Mamy w nich najwcześniejsze próby artystyczne niespełna dwuletniego Beksińskiego, jak i ostatnie z prac, należące do kanonu najwybitniejszych dzieł malarskich. Całą ekspozycję zamyka ostatni obraz ukończony w ostatnich godzinach życia, zresztą bardzo nurtujący, przejmujący swoją treścią oraz atmosferą.
![](https://cdn.ug.edu.pl/wp-content/uploads/2025/02/ostatni-440x433.jpg)
Warto nadmienić, że sporo osób kojarzy go przede wszystkim jako malarza, ale był to artysta eksperymentujący z różnymi dziedzinami sztuki. W latach 50. z powodzeniem zajmował się fotografią artystyczną, a pod koniec życia eksperymentował z grafiką komputerową. Prócz tego są oczywiście liczne rysunki, monotypia oraz heliotypia, a nawet rzeźby. To gigantyczne spektrum twórcze.
Ile z tych prac można obejrzeć w Sanoku?
Sama ekspozycja liczy ich 600, przy czym zbiory zgromadzone w muzeum obejmują ponad 5000 prac artysty. W nich znajdują się obrazy, rysunki, fotografie, które nie są udostępniane zwiedzającym. Sektor magazynowy zasilają również potężne ilości szkiców, przygotowywane na potrzeby prac malarskich.
Natomiast część tych kolekcji jest prezentowana publicznie w różnych miejscach w Polsce. Chociażby dwa lata temu pojawiła się w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim wystawa obejmująca prace malarskie właśnie z magazynów Muzeum Historycznego w Sanoku.
A gdzie jeszcze można się natknąć na „ślady” artysty?
Losy całej rodziny Beksińskich, aż pięć pokoleń wstecz, łączyły się z Sanokiem. Dziadek artysty, Władysław Beksiński, pełnił rolę naczelnego architekta naszego miasta i realizował różne projekty. Do nich zaliczają się chociażby: Willa Zaleskich, cmentarz komunalny, gdzie znajduje się kaplica pogrzebowa wybudowana wedle jego planu oraz kamienice.
Takim miejscem jest również fabryka Autosan, która w dużej mierze powstała w związku z działalnością przemysłową rodziny Beksińskich jeszcze w XIX wieku oraz rodziny Lipińskich. Przez kilka lat pracował tam również Zdzisław Beksiński, pełniąc funkcję inżyniera oraz designera.
Sam modrzewiowy dom, w którym mieszkało owe pięć pokoleń, został, niestety, zburzony w 1977 roku. Łatwo jest jednak odnaleźć miejsce, gdzie się znajdował, bo widnieją tam tablice informacyjne. Najpopularniejszą atrakcją pozostaje jednak pomnik artysty na rynku. Okulary tak często z niego znikały, że finalnie trzeba było je przymocować do konstrukcji [śmiech].
![](https://cdn.ug.edu.pl/wp-content/uploads/2025/02/1739395521280-330x440.jpg)
Beksiński w tym mieście spędził ogromną część swojego życia, nim przeniósł się do stolicy w latach 70. Są w mieście osoby pamietające Beksińskiego?
Część sanoczan tej starszej daty wciąż pamięta malarza. To są ludzie, którzy pracowali z nim zawodowo, kolegowali się, albo dzielili zainteresowania artystyczne. Natomiast szczególną rolę w tym gronie odgrywa były dyrektor Muzeum Wiesław Banach, znakomity historyk sztuki.
Od 1977 roku, kiedy podjął pracę w instytucji, utrzymywał regularne kontakty z artystą. Ma on również szczególne zasługi w dziele promocji twórczości Beksińskiego. Stworzył kilkanaście różnych albumów o charakterze biograficznym oraz popularyzatorskim.
Jaka to była współpraca?
Oparta przede wszystkim na głębokim zaufaniu, czego efektem było przekazanie prac na mocy testamentu do Muzeum w Sanoku. Natomiast wspominał go jako człowieka niezwykle ciepłego, skromnego, obdarzonego wyjątkowym poczuciem humoru, człowieka również empatycznego i życzliwego innym, nieśmiałego, zawstydzonego trochę swoją popularnością. Taki obraz przekazywał nam, pracownikom.
Stoi on w kontraście do stereotypowych wyobrażeń niektórych ludzi, zbudowanych w oparciu o sztukę malarza, niepozbawioną pewnych mrocznych wątków. Pojawia się przez to skłonność do projektowania przez pryzmat twórczości wizji Beksińskiego, jako outsidera, postaci wampirycznej czy demonicznej, co nie ma wiele wspólnego z prawdą.
Jest w postaci Beksińskiego coś, co Pana inspiruje?
Jego wierność sobie i jasne ukierunkowanie. Nie chodził na kompromisy i już w późnych latach 50. oraz 60. świadomie stawiał na jedną kartę, jaką była sztuka. Wypływało to z jego wnętrza, z potrzeby twórczej, a nie chęci zysku. To doskonale wyczuwają również odbiorcy.
![](https://cdn.ug.edu.pl/wp-content/uploads/2025/02/wystawa_turkowskiego-440x330.jpg)
I z biegiem czasu nie zatracił tej cechy: nie poddawał się presji krytyków i ciągle tworzył w zgodzie z własnymi wizjami. W efekcie można dziś powiedzieć, iż jest to artysta nieprawdopodobnie autentyczny, oryginalny.