Odpadające lusterka, pękające opony i mnóstwo emocji w GP Kataru!
6 min readMax Verstappen zwycięża w GP Kataru! Nic wcześniej tego nie zwiastowało, ale Red Bull w wyścigu miał najlepsze tempo. Pod gwiazdami na Lusail International Circuit obejrzeliśmy sporo dobrego ścigania, bo przedostatnia runda sezonu obfitowała również w emocjonujący sprint.
Papaya rules, ale odwrotnie
W piątkowy wieczór, jak to przy sprincie bywa, odbyła się pierwsza czasówka w GP Kataru. Na początku obyło się bez większych niespodzianek, bo w SQ1 odpadli Perez, Zhou, Ocon, Tsunoda i Colapinto. Meksykanin z Red Bulla znów się skompromitował, ale wszyscy się już do tego przyzwyczaili. Najszybsi wówczas byli kierowcy McLarena, bo Lando Norris otwierał tabelę czasów w SQ1. Do następnej rundy przeszedł za to Valtteri Bottas. Sauber w GP Kataru był aż nadspodziewanie szybki. Fin odpadł jednak w SQ2, a dołączyli do niego Alonso, Albon, Stroll i Magnussen. Natomiast w decydującej sesji tempo dyktowali Brytyjczycy. Kwalifikacje sprinterskie wygrał Lando Norris, ale za nim ustawił się George Russell. Przedzielił on McLareny, bo Oscar Piastri zajął 3. miejsce. Za nim ustawili się Sainz i Leclerc. Max Verstappen był zaledwie 6.
Na starcie sprintu stała się rzecz niespodziewana, bo Norris utrzymał prowadzenie. Z kolei Russell stracił pozycję na rzecz Piastriego i spadł na 3. lokatę. Fatalny start zanotował Verstappen. Holender zupełnie nie miał kontroli nad swoim Red Bullem i zleciał na 9. pozycję. Jeszcze gorzej było u jego partnera. Perez i Colapinto startowali z alei serwisowej, ale gdy zapaliło się zielone światło, Meksykanin stał, a Franco go wyminął. Była to doprawdy kuriozalna sytuacja. Na przedzie Russell ostro walczył z Piastrim, próbując go atakować do 1. zakrętu, jednak bezskutecznie. Natomiast na 13. okrążeniu ciekawy pojedynek zapewnili nam Leclerc z Hamiltonem, którzy przez kilka zakrętów jechali bok w bok. Ostatecznie to Monakijczyk wygrał tę walkę. Gdy wydawało się, że Norris wygra, nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji. Brytyjczyk dosłownie tuż przed linią mety zwolnił i oddał zwycięstwo Piastriemu. Zrewanżował mu się za przysługę z GP Sao Paulo. Manewr dość ryzykowny, lecz udany.
Zmartwychwstanie Red Bulla
Po sprinicie to kierowcy McLarena byli murowanymi faworytami w kwalifikacjach do wyścigu głównego. Z kolei Nico Hulkenberg, który wcześniej był 7. teraz osiągnął dopiero 17. czas i odpadł już w Q1. Razem z nim na początku czasówki pożegnali się Albon, Lawson, Colapinto i Ocon. Awansowali za to obaj kierowcy Saubera, co było zwiastunem ich poźniejszego sukcesu.Widzieliśmy również, że zmiany po sprincie wprowadził Red Bull. Zarówno Verstappen, jak i Perez notowali dobre czasy. Holender otwierał tabelę wyników w Q2, a Meksykanin był na 5. miejscu. Przebrnął w końcu Q1, a nawet Q2. Do decydującej sesji nie przeszli Gasly, Zhou, Bottas, Tsunoda oraz Stroll.
W Q3 już nie tak łatwo było wytypować faworyta. Verstappen po fatalnym sprincie wrócił do gry, a szybki był też przecież Russell. Początkowo to właśnie Brytyjczyk był najszybszy. Przebił on czas Holendra o 0,045 sekundy i po pierwszym przejeździe był liderem. Jako że inni nie poprawiali potem swoich czasów to kwestia pole position miała się rozstrzygnąć między Maxem i George’m. To mistrz świata okazał się szybszy na Lusail i pokonał Russella o 0,055 sekundy. Holender był pewien, że zdobył pierwsze pole positon od GP Austrii, jednak sędziowie mieli inne zdanie. Dopatrzyli się, że Max jechał zbyt wolno na okrążeniu zjazdowym i rzekomo blokował Russella. Mistrz świata spadł 1. pozycję w dół, zatem stawkę po zamieszaniu otwierał George Russell.
Max spełnia obietnicę
Verstappen zapowiedział przed wyścigiem, że odbierze Russellowi prowadzenie już w 1. zakręcie. Jak powiedział, tak zrobił. Gdy światła zgasły, Holender i Brytyjczyk ruszyli dobrze, jednak mistrz świata zaatakował od wewnętrznej i objął prowadzenie. Musiał jeszcze się bronić przed Norrisem, który awansował z 3. na 2. miejsce, ale Max nie dał się wyprzedzić. Już na początku GP Kataru odpadli Colapinto i Ocon. We Francuza wjechał Hulkenberg, który sam kontynuował wyścig, ale Argentyńczyk i Francuz już nie. Na tor wyjechał Safety Car, który zjechał na 5. okrążęniu. Niezły start zanotował Perez, który awansował z 9. na 7. miejsce. Gdy wyścig znów ruszył, obrócił się Liam Lawson, który zleciał na ostatnią pozycję. Stawce przewodził Verstappen, przed Norrisem i Russellem. Wyprzedzanie w Lusail wcale nie było takie łatwe.
Trzeba przyznać, że do połowy GP Kataru przypominało „film o facecie w łódce”, bo czekaliśmy aż się rozkręci. Za prowadzącą trójką byli Piastri, Leclerc i Sainz, a jeszcze dalej Perez z Hamiltonem. Brytyjczyk ciągle był blisko Meksykanina, ale nie miał ani jednej okazji na wyprzedzanie. Dla Lewisa wyścig przybrał zły obrót, bo dostał 5 sekund kary za falstart. To wcale nie był dla niego koniec beznadziei w GP Kataru. Sędziowie mieli sporo roboty, bo po 10 sekund dostali Stroll i Lawson. Wyścig zbliżał się do połowy, a prowadzący Verstappen wydawał się niezagrożony. Utrzymywał przewagę 2 sekund nad Norrisem, a podium dopełniał wówczas Russell. Brytyjczyk wkrótce zjechał na pit-stop, ale okazało się to nietrafioną decyzją. Po wyjeździe wylądował za Fernando Alonso, z którym pomimo przewagi osiągów i opon nie mógł sobie poradzić.
Lusterko Albona
Przełomem było z pozoru prozaiczne zdarzenie. Z Williamsa Alexa Albona na prostej startowej odpadło prawe lusterko. Wywieszono podwójne żólte flagi, jednak nie zwolnił na nich Norris, co okazało się później kosztowne. Wkrótce po feralnej części przejechał Bottas i lusterko rozpadło się na wiele kawałków. Najechali na nie Hamilton i Sainz, przez co przebili swoje opony. Długie zwlekanie FIA z Safety Carem w tej sytuacji było bardzo dziwne. Jednak gdy wyjechał, reszta stawki zjechała na „darmowy” pit-stop. Sporo zyskał na tym Perez, który awansował na 5. lokatę. GP Kataru dla Meksykanina skończyło się natomiast fatalnie. Gdy miał w końcu szansę na dobry wynik, bo prezentował niezłe tempo, jego Red Bull się zepsuł i Perez odpadł z wyścigu.
Gdy Safety Car zjechał, Norris od razu próbował zaatakować Maxa. Podjął próbę manewru w 1. zakręcie, ale mistrz świata nie dał się zaskoczyć. Kierowcy jechali przez zaledwie 30 sekund, bo tym razem z toru wyleciał Nico Hulkenberg. Safety Car wyjechał po raz 3. Tym razem Norris nie mógł myśleć o ataku na Verstappena, a musiał bronić się przed Leclerkiem, bo ten chciał odebrać mu 2. miejsce. Jednak wkrótce wyścig dla kierowcy McLarena de facto się skończył. Dostał on 10 sekund kary „stop-go”, więc w rzeczywistości stracił 30 sekund i spadł na ostatnie miejsce. Zatem Max był już niezagrożony na prowadzeniu, a za nim byli Leclerc i Piastri. Świetny restart zanotował Pierre Gasly, który po walce z Sainzem awansował na 5. miejsce.
Pierwsze punkty Saubera
W pogoń za jakimikolwiek punktami ruszył Norris i ostatecznie udało mu się wyrwać 10 miejsce. Jednak w GP Kataru kto inny był gwiazdą. Swoje pierwsze punkty zdobyła ekipa Saubera, bo Guanyu Zhou dojechał na 8. miejscu i zdobył 4 oczka. Ekipa z Hinwil cały rok zamyka stawkę, ale w Lusail miała bardzo dobre tempo. Chińczyk został kierowcą dnia. Z przewagą 6 sekund wyścig spokojnie wygrał Max Verstappen, a Red Bull znów prezentował się świetnie. To było 9. zwycięstwo Holendra w sezonie. Podium dopełnili Leclerc i Piastri. Znakomity rezultat zanotował również Gasly, który za 5. miejsce zdobył dla Alpine 10 punktów. Fatalny wyścig zanotował Lewis Hamilton, który dojechał dopiero 12.
Przed nami już tylko GP Abu Dhabi w niedzielę. Dla wielu kierowców będzie to ostatni wyścig w swoich zespołach, a nawet karierach. Dziwną decyzję podjęło Alpine, które ogłosiło, że pojedzie tam Jack Doohan, a nie Esteban Ocon, który odchodzi do Haasa. W ostatnim wyścigu rozstrzygnie się również walka o mistrzostwo konstruktorów i 2. miejsce wśród kierowców. McLaren po GP Kataru ma 21 punktów więcej od Ferrari, a Norris jest 8 oczek przed Leclerkiem. Wyścig zamykający tegoroczny sezon F1 już w tą niedzielę na Yas Marina Circuit.