Podsumowanie 13. kolejki Premier League: Liverpool umacnia się na miejscu lidera
5 min read13. kolejka Premier League już za nami. Wiele emocji, wiele ciekawych spotkań oraz pięknych goli. Jak co tydzień nie zabrakło również przetasowań w tabeli. W tej serii gier miał także miejsce hit sezonu, czyli spotkanie Liverpool – Manchester City.
7. goli w pierwszej połowie derbów Londynu
Ostatnim z sobotnich meczów w Premier League było spotkanie między West Hamem i Arsenalem. Pomimo tego, że goście byli tutaj ewidentnymi faworytami, to w ostatnich 4 spotkaniach tych drużyn Kanonierzy wygrali tylko raz. Nie była to jednak byle jaka wygrana, bo wyjazdowy mecz z poprzedniego sezonu, gdzie zwyciężyli nad Młotami 6:0. Dla Arsenalu było to ważne starcie. Aby mieć szansę wyprzedzić Manchester City oraz liczyć się w walce z Liverpoolem, musieli wygrać. Z drugiej strony West Ham liczył na trzeci ligowy mecz bez porażki w tym sezonie.
Pierwsza połowa to dominacja Arsenalu. Goście długo nie pozwolili Młotom stworzyć żadnej groźnej sytuacji pod własną bramką. Sami strzelanie zaczęli już w 10. minucie, w typowym dla siebie stylu. Bukayo Saka wrzucił piłkę w pole karne z rzutu rożnego, po czym Gabriel Magalhães pokonał głową Łukasza Fabiańskiego. Przy drugiej bramce napad Kanonierów zagrał jak na treningu i na koniec wystarczyło, żeby Leandro Trossard dobił piłkę do niebronionej bramki. Asystę po raz drugi zaliczył przy okazji Anglik. Na tym popisy Saki się nie skończyły, ponieważ już chwilę później wywalczył rzut karny, który wykorzystał kapitan drużyny – Martin Odegaard. Na 4:0 wynik podwyższył Kai Havertz.
Zaledwie 120 sekund po bramce Niemca swoją pierwszą okazję stworzyły Młoty. Ładnym podaniem przecinającym obronę popisał się Carlos Soler, a wybiegający sam na sam Aaron Wan-Bissaka zamienił je na gola w drugim spotkaniu z rzędu. Na tym zawodnicy Lopeteguiego jednak nie poprzestali i po kolejnych 2 minutach spektakularne trafienie z rzutu wolnego zaliczył Emerson. Brazylijczyk ustawił sobie piłkę tuż przed polem karnym i znalazł drogę do bramki Davida Rayi. Na sam koniec pierwszej połowy swoim zachowaniem nie popisał się Łukasz Fabiański. Były reprezentant Polski zamiast trafić w piłkę, uderzył w twarz Gabriela, za co Anthony Taylor podyktował kolejną jedenastkę. Tym razem do piłki podszedł Bukayo Saka i do 2 asyst dołożył bramkę.
Inny trener, inny Manchester?
Ruben Amorim oficjalnym trenerem Manchesteru United został jeszcze przed 12. kolejką Premier League. Miał ciężki start, ponieważ jego drużyna zremisowała z Ipswich Town, znajdującym się na samym dole tabeli. Portugalczyk mógł jednak liczyć na swoje pierwsze ligowe zwycięstwo na własnym terenie przeciwko Evertonowi. The Toffees zaliczyli w tym sezonie tylko jedno zwycięstwo i również liczyli, że zgarną dla siebie komplet punktów. Old Trafford z pewnością nie sprzyjało gościom, ponieważ nie wygrali oni tutaj meczu od ponad dziesięciu lat.
Spotkanie od samego początku toczyło się tak, jak chciały tego Czerwone Diabły. Piłkarze wypełniali swoje zadania, co doprowadziło do pierwszego gola w 34. minucie. Marcus Rashford wywalczył rzut rożny, z którego z powrotem dostał piłkę od Bruno Fernandesa. Anglik uderzył mocno, a po rykoszecie od nogi Jarrada Branthwaite’a, futbolówka znalazła się w bramce. Na następny cios nie trzeba było czekać długo. Świetnym odbiorem piłki na połowie przeciwnika popisał się Amad Diallo. Za chwilę piłkę przejął kapitan United, wystawiając na puste pole do Joshua’y Zirkzee. Holendrowi zostało tylko dobicie z bliskiej odległości. Swoje zadanie wykonał bez zarzutu, podwyższając wynik na 2:0.
Druga połowa była kontynuacją dominacji gospodarzy, co udowodnili już po minucie. Diallo kolejny raz zabłysnął, tym razem długim sprintem i podaniem, wymijającym obronę Evertonu. Tam piłkę otrzymał Rashford i przecisnął ją między nogami Jordana Pickforda, zapisując na swoim koncie dublet. Ostatnia w tym meczu bramka padła ponownie po podaniu Iworyjczyka. Udało mu się w łatwy sposób odebrać futbolówkę obrońcy gości. Z drugiej strony na podanie już oczekiwał Zirkzee, kończąc akcję i także notując dublet. Było to jedno z lepszych spotkań Czerwonych Diabłów. Dobrze radziły sobie zarówno obrona, jak i atak. Nagrodę zawodnika meczu w pełni zasłużenie dostał Amad Diallo. Może to zwiastować nową, lepszą przyszłość dla fanów Manchesteru United pod skrzydłami Rubena Amorima. I to zarówno w Premier League, jak i w pucharach.
Bezproblemowe zwycięstwo The Reds
Ostatnim spotkaniem 13. kolejki Premier League był jeden z najważniejszych meczów młodego jeszcze sezonu. W niedzielny wieczór Liverpool zmierzył się u siebie z Manchesterem City. Był to pojedynek dwóch głównych faworytów do wygrania ligi. Jednakże te drużyny znajdują się w całkowicie innych miejscach. The Reds we wszystkich rozgrywkach w tym sezonie tylko dwukrotnie schodzili z boiska bez zwycięstwa. Z kolei Obywatele do tego starcia podchodzili z passą 6 meczów bez zwycięstwa. Co ciekawe, Pepowi Guardioli w profesjonalnej karierze trenerskiej się to jeszcze nigdy nie zdarzyło.
Faworyci tego meczu byli znani z góry i to właśnie Liverpool od początku przejął inicjatywę. Już w 12. minucie meczu idealnym podaniem popisał się Mohamed Salah. Piłka najpierw minęła wszystkich obrońców Manchesteru, a następnie Cody Gakpo przepchał ją kolanem do bramki Stefana Ortegi. Po pierwszym golu The Reds starali się uspokoić grę i utrzymać prowadzenie, co bardzo dobrze im wychodziło. Parę dobrych okazji na strzelenie z główki miał Virgil Van Dijk, jednak w większości przypadków zabrakło szczęścia. Po stronie Manchesteru należy pochwalić Nathana Ake, który kilkukrotnie uratował swoją drużynę przed utratą goli. Z kolei drużyna Arne Slota szczelnie broniła swojej bramki, nie pozwalając na wyrównanie.
W drugiej połowie gościom zaczynało się śpieszyć, dlatego coraz częściej wystawiali się na niebezpieczne kontry. Po jednej z nich stuprocentową sytuację zmarnował Mohamed Salah, bowiem nie trafił w sytuacji 1 na 1. Po zmianie stron goście spędzili przy piłce 66% czasu i oddali 7 strzałów. Nie potrafili jednakże stworzyć sobie chociaż jednej realnej szansy na wyrównanie. Dużą różnice zrobił Darwin Nunez, wchodzący na końcówkę meczu. Stale pressował przeciwników, co w 78. minucie doprowadziło do straty Obywateli pod własną szesnastką. Luis Diaz wybiegł sam na sam z Ortegą. Ten nie trafił w piłkę, a w nogi Kolumbijczyka, za co arbiter podyktował jedenastkę. Mohamed Salah tym razem się już nie pomylił i ustanowił wynik meczu na 2-0. Tym samym odebrał gościom resztki nadziei na zwycięstwo.
Podsumowanie kolejki
Po 13. kolejce Premier League liderem niezmiennie pozostaje Liverpool z aż dziewięciopunktową przewagą. Manchester City spada aż na piąte miejsce w tabeli za to do czołowej czwórki niespodziewanie dołączył Brighton.