24/12/2024

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

Wieści z Igrzysk #3 – podsumowanie czempionatu olimpijskiego

7 min read

Fot. Davide Sieńko

Fot. Davide Sieńko

Sportowe współzawodnictwo w Paryżu przeszło do historii. Podczas trzecich Igrzysk Olimpijskich zorganizowanych we francuskiej stolicy padło wiele rekordów. Nadzieje Biało-Czerwonych nie znalazły odzwierciedlenia w rzeczywistości. Polscy zawodnicy zwieńczyli udział w prestiżowym turnieju z dorobkiem zaledwie dziesięciu wywalczonych medali.

W klasyfikacji generalnej reprezentacji zwyciężyły Stany Zjednoczone przed Chinami. Olimpijska kadra USA zgarnęła aż 125 krążków, z czego 40 złotych. Podium domknęli sportowcy Japonii. Tuż za czołowymi zespołami uplasowali się Australijczycy i pełniący rolę gospodarza Francuzi. Polacy zameldowali się na 42. pozycji.

Laureaci wiecznej chwały

Podczas olimpijskich rozgrywek można było spodziewać się zaciętej rywalizacji, okraszonej wieloma nowymi rekordami. Igrzyska zwyczajowo są docelowym punktem kariery dla znacznej większości uczestników, których forma ma osiągnąć szczyt na czas trwania imprezy. Nie inaczej było w Paryżu, gdzie na kartach światowego sportu zapisały się warte uwagi osiągnięcia.

Młodość ma to do siebie, że często idzie w parze z odwagą czy brawurą. Wystarczy dodać talent i umiejętności oraz szczyptę odpowiedniej mentalności – to recepta na sportowca gotowego osiągnąć niepodważalny sukces. Zaledwie 14-letnia Australijka z walijsko-japońskimi korzeniami, Arisa Threw, została najmłodszą zdobywczynią złotego medalu olimpijskiego dla swojego państwa. Zwyciężyła konkurs w skateboardingu kobiet.

Trudno przeoczyć również kapitalne występy wyróżniających się, bardziej doświadczonych zawodników. Novak Djoković, wieloletni i utytułowany tenisista, przystąpił do paryskich Igrzysk jako triumfator wszystkich czterech turniejów wielkoszlemowych. Perłą w koronie serbskiego sportowca okazał się być upragniony złoty krążek olimpijski. Nieuchronnie zbliżający się do końca swojej kariery 37-latek wygrał mecz finałowy z perspektywicznym Carlosem Alcarazem.

Fenomenalne występy we Francji odnotowała także Simone Biles, amerykańska gimnastyczka. Wielokrotna mistrzyni świata i medalistka olimpijska z Rio de Janeiro oraz Tokio zdobyła w Paryżu trzy złote medale oraz jeden srebrny. Łącznie siedmiokrotnie ozłocona podczas igrzysk została drugą najbardziej utytułowaną zawodniczką wszechczasów olimpijskiej gimnastykiex aequo z Verą Caslavską. Wielu zaś okrzyknęło Biles najlepszą jak dotąd sportowczynią uprawiającą tę dyscyplinę. Warto przy tym nadmienić, że swój godny uznania dorobek medalowy skompletowała w wieku 27 lat.

Nie sposób zliczyć wszystkich przełomowych wyczynów z Paryża na palcach obu rąk, aczkolwiek jeden z nich wydaje się kluczowy. Armand Duplantis, dosłownie i w przenośni „latający Szwed”, wywindował rekord świata w skoku o tyczce do niewyobrażalnej wartości 6,25 metra. Jak dotąd nikt tak wysoko nie skakał, a niemalże 25-letni sportowiec ustala własne reguły gry. W teorii sport bywa nieprzewidywalny – w praktyce powszechnie mówi się, że skandynawskiego tyczkarza nikt długo nie przebije. Szwed jest w stanie pokonać wysokość 6,40 metra, a być może i większą.

Regres polskich olimpijczyków

Najgorzej w obecnym wieku – tak można spuentować występ polskiej reprezentacji olimpijskiej we Francji. Bolesna teza, ale trafna i pokrywająca się z prawdą. Ostatni raz Polacy przywieźli z igrzysk dziesięć medali przed dwudziestoma laty, kiedy święto sportu odbywało się w Atenach. Wówczas jednak aż trzy z nich były złote, w porównaniu do jednego złotego krążka wywalczonego w Paryżu przez Aleksandrę Mirosław. Zawodniczka specjalizująca się we wspinaczce na czas pobiła zresztą własny rekord świata (6,06 sekundy), za co należą jej się słowa uznania. Czy kłopot w istocie leży w nieudolności sportowców?

Zdania w mediach, zarówno tradycyjnych jak i społecznościowych, są podzielone. Znaczna większość zauważa jednak problem w postaci decyzji i działań Polskiego Komitetu Olimpijskiego i poszczególnych związków sportowych. Trudno wytłumaczyć, że na paryskich Igrzyskach znalazły się osoby ściśle niezwiązane z zawodnikami, a raczej z działaczami wymienionych struktur. Zwraca się również uwagę na niesymetryczne finansowanie danych dyscyplin w zestawieniu do ich rzeczywistego potencjału. Sportowcy, niezależnie od formy i wyników, mieli na pewnych płaszczyznach pod górkę.

Za idealny przykład może posłużyć przypadek walecznej i nieustępliwej Adrianny Sułek-Schubert. Siedmioboistka pół roku temu urodziła dziecko, przez co miała zostać skreślona z występu na Igrzyskach Olimpijskich – także pod względem dofinansowania. Ostatecznie, bazując na własnej determinacji, wystartowała w Paryżu. W rywalizacji skoku w dal odnotowała swój najlepszy wynik w sezonie. Osiągnęła odległość 6,22 metra. Z jednej strony warto marzyć i pomimo przeciwności losu marzenia spełniać. Z drugiej jednak lekkoatletka była zdana tylko i wyłącznie na siebie. Idąc racjonalnym tokiem myślenia – tak być nie powinno.

Więcej niż wolontariat – ostatnia relacja z Paryża

Podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu jako wolontariusz przebywał nasz korespondent oraz fotograf, Davide Sieńko. Zapraszamy do przeczytania ostatniej relacji jego autorstwa!

Podsumowując – szkoda, że nie odegrano Mazurka Dąbrowskiego na Stade de France. Nie ukrywam, że okazje na to były, więc trochę się zawiodłem. Polacy w Paryżu nie zaprezentowali wybitnie wysokiego poziomu, przy czym nadmienię, że nie wiem i nie chcę przesądzać co za tym stało. Dobrze za to smakował brąz wywalczony przez Natalię Kaczmarek w biegu na 400 metrów, gdzie „rzutem na taśmę” pokonała Rhasidat Adeleke. Z Irlandką miałem zresztą przyjemność porozmawiać dwa dni wcześniej, podszedłem do niej za moją namową wraz z innymi wolontariuszami. Pośmialiśmy się, zrobiliśmy wspólne zdjęcie, przy czym przypomniałem, że już raz z Natalią przegrała i tym razem także będę trzymał kciuki za swoją rodaczkę! Oczywiście, wszystko odbyło się w przyjemnej atmosferze.

Pewnego razu doszło do zabawnej sytuacji poza stadionem. Jako wolontariusz ponownie pomagałem przechadzającym się kibicom. Podszedł do mnie chłopak z dziewczyną. Potrzebowali pomocy z biletami, od razu wyciągnąłem pomocną dłoń. Od słowa do słowa, po około dziesięciu minutach, chłopak zaproponował mi wspólne zdjęcie. Zapytałem jaki uprawiają sport, bo zauważyłem ich akredytacje oraz sporo przypiętych okolicznościowych „pinów”. Okazało się, że właśnie zrobiłem sobie zdjęcie ze szwajcarską mistrzynią olimpijską w strzelectwie na 50 metrów… To było niesamowite, takie wspomnienia zostaną w głowie.

Chętnie nawiązuję nowe znajomości i z takim przeświadczeniem pojechałem na minione Igrzyska. Złapałem kontakt z ludźmi ze Stanów Zjednoczonych, Japonii, Szwecji, Korei – długo by wymieniać. To, co przeżyłem jako wolontariusz wraz z innymi kolegami i koleżankami po fachu, zostanie ze mną na zawsze. Tworzyliśmy świetną społeczność, każdy sobie pomagał, od wszystkich buzowała chęć wzajemnej integracji. Nawet nie znając języka francuskiego dało się odczuć, że coś nas ze sobą łączy. Pasja, życzliwość i wspólna misja. Nikt się nie wywyższał, kreowaliśmy jedną, zgraną drużynę. Pozwolę sobie osobiście podziękować za współpracę tym, z którymi połączyła mnie szczególna więź – Amy, Kate, Beth, Carmen, Aily, Kadir, Sephora, Tara, Maren, Xavier, Daniel, Richard, Bryan, Ioannis, Mateo, Timothee, Lea i Nick – jesteście wspaniali!

Najlepsze wspomnienia dotyczą jednak moich relacji z kibicami. Wśród nich było czuć niepowtarzalny klimat – wystarczyło zagadać, a oni od razu się pozytywnie nakręcali! Pewnego razu jechałem pociągiem z Carmen, moją hiszpańską przyjaciółką i zaproponowałem jej — „zacznijmy śpiewać, jestem przekonany, że reszta pasażerów się do nas dołączy”. Nie myliłem się. W Polsce wzięliby cię za wariata, a w Paryżu? Skądże. Fani ukształtowali niezapomniany „vibe”. Do tego wspólne wymienianie się wspomnianymi „pinami” czy szalikami reprezentacji – udało mi się zdobyć szalik Jamajki, na który polowałem. To mój powód do dumy! (śmiech)

Wieńcząc, każdego serdecznie zachęcam do wzięcia udziału w jakimkolwiek wolontariacie sportowym. Po pierwsze, dla spełnienia swoich dziecięcych marzeń, kiedy to samemu chciało się zawodowo uprawiać sport, a nie pozwoliły na to obowiązki, zdrowie albo możliwości finansowe. Po drugie, dla widowiska, bo zdecydowanie jest co oglądać. Po trzecie – dla ludzi, których priorytetem jest jedność i tolerancja. Każdy z uczestników kończy wolontariat z ogromnym bagażem nowych doświadczeń i wieloma znajomościami. Drogi Czytelniku, zgłoś we wrześniu swoją chęć do udziału w wolontariacie przy okazji Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Mediolanie! Można to zrobić poprzez formularz. Uwierz mi, że się nie zawiedziesz. Ja nie żałuje niczego i gdybym tylko mógł, zostałbym we Francji dłużej. Teraz uważam się za spełnionego człowieka, który „nie mając nic, zgarnął wszystko”. Merci!

Fotorelacja – tydzień trzeci

Następny przystanek: Los Angeles

Podobnie jak Paryż, amerykańskie miasto już dwukrotnie w przeszłości zorganizowało letnie igrzyska. Konkretnie w 1932 i 1984 roku. Warto wspomnieć, że z puli oficjalnych dyscyplin olimpijskich wykreślono boks, którego w USA kibice nie uświadczą. W jego miejsce mogą wstąpić zaś inne: softball/baseball, krykiet, lacrosse, wioślarstwo morskie, futbol flagowy bądź squash. Dwie ostatnie debiutowałyby na igrzyskach. Na ten moment serdecznie dziękujemy za śledzenie i lekturę naszych relacji. Zachęcamy do zapoznania się z pozostałymi artykułami dostępnymi na stronie internetowej redakcji!

***

Autor zdjęć i korespondent: Davide Sieńko

Tekst i redakcja: Mikołaj Grabowski