Postseason NBA: Ostatnie mecze Play-In i pierwsze pary Playoffów
9 min readPierwsze rozstrzygnięcia tegorocznego postseason w NBA są już znane. Los Angeles Lakers i Philadelphia 76ers zameldowali się w głównej części playoffowej drabinki. Ich rywale powalczą jeszcze o przedłużenie sezonu, a oprócz tego za chwilę rozpoczną się pierwsze serie do 4 zwycięstw. Po pierwszych bitwach przychodzi czas na kolejne, tym razem jeszcze większego kalibru.
Miami Heat – Chicago Bulls
Heat są w poważnych opałach. Przegrali 1 punktem z Philadelphią, a w dodatku kontuzji nabawił się Jimmy Butler. Skrzydłowy doznał urazu kolana już w 1. kwarcie spotkania z Sixers, przez co zdobył zaledwie 19 punktów. Jego potencjalną nieobecność mogą wykorzystać Bulls, którzy zakończyli sezon Atlanty. W dodatku uczynili to w całkiem dobrym stylu, więc niespodziewanie to oni stoją na lepszej pozycji w walce o główną drabinkę i pojedynek z Celtics.
Najlepszy zawodnik: DeMar DeRozan (21.8 PPG, 4.7 RPG, 3.7 APG)
Absencja największej gwiazdy Miami sprawia, że to Chicago ma na pokładzie najlepszego zawodnika w tym starciu. DeRozan co prawda jest już po drugiej stronie rzeki, ale wciąż skutecznie skupia na sobie uwagę obrońców przeciwnych ekip. W meczu z Hawks pozwolił błyszczeć Coby’emu White’owi (42 punkty), co nie przeszkodziło mu zanotować 22 oczek i 9 asyst. Teraz, kiedy nadarza się okazja do wyeliminowania osłabionych rywali, powinien z powrotem przejąć pałeczkę lidera.
Skillset DeMara może okazać się bardzo przydatny przeciwko Heat. Specjalista od półdystansu, który poprawił się w ostatnich latach na rozegraniu, będzie kluczową postacią spotkania. Przy wolniejszym tempie gry z pewnością weźmie na siebie ciężar zdobywania punktów po izolacjach, a także nie omieszka dokarmiać kolegów podaniami. To jedna z ostatnich okazji dla niego, by w wiodącej roli pokazać się w postseason. 15 lat doświadczenia w NBA z pewnością przyda się, by zabrać Byki do Playoffów.
Klucze do zwycięstwa
Erik Spoelstra ma twardy orzech do zgryzienia. Musi szybko wymyślić, jak poukładać swoją drużynę bez głównego bohatera. Większość rzutów Butlera przypadnie Tylerowi Herro. Obwodowy już przeciwko Philadelphii był najlepszym strzelcem Miami (25 punktów). Teraz jednak przyjdzie mu grać bez Butlera, który skupiał na sobie uwagę obrońców. O zapewnienie przestrzeni do pracy dla innych musi zatem zadbać Bam Adebayo. Wysoki nie błyszczał na tle Joela Embiida, ale potrafił go spowolnić. Pora więc na to, by teraz pokazał się również ofensywnie, bo bez punktów spod kosza nie ma szans na walkę z Bulls.
Ekipa z Wietrznego Miasta zdominowała Atlantę, a spory w tym udział mieli właśnie podkoszowi. Z Nikolą Vuceviciem i Andre Drummondem na boisku, Byki były lepsze o 15 punktów od Jastrzębi. Świetną pracę w obronie wykonał też Alex Caruso (+10). Kolektyw, jakim stała się ta drużyna, potrafi sprawiać niespodzianki. Od czasu wypadnięcia z gry Zacha LaVine’a udowodnili swoją wartość i zasłużyli, by znaleźć się w Playoffach. Są nieznacznym faworytem do zameldowania się w 1. rundzie przeciwko Bostonowi.
Typ: Chicago Bulls
New Orleans Pelicans – Sacramento Kings
Podobnie jak w pierwszej parze, tak i tutaj mamy do czynienia z dwoma zespołami w zupełnie różnych nastrojach. Pelicans zawiedli fanów i ulegli Lakers, podczas gdy Kings wysłali Warriors na przedwczesne wakacje. Bez względu na to, kto wyjdzie zwycięsko z tego pojedynku, będzie to zasłużony sukces, bo obie drużyny zagrały przyzwoicie w tej kampanii. Wynik powinien ważyć się na ostrzu noża, bo jedni i drudzy mają wiele argumentów, które mogą uchronić ich od wyjazdu na ryby.
Najlepszy zawodnik: De’Aaron Fox (27.4 PPG, 7.7 APG, 5.4 RPG)
Fox ma coś do udowodnienia całej NBA. Mimo rozegrania najlepszego sezonu w karierze, został pominięty przy wyborach do Meczu Gwiazd. Ponadto Sacramento wylądowało na 10. miejscu Zachodu, chociaż wygrało tylko 2 mecze mniej niż przed rokiem. Rozgrywający chce się pokazać, tym bardziej, że Playoffy to prawdziwe święto w stolicy Californii. Dopiero w zeszłym roku Kings wrócili do postseason. Musieli czekać na to całe 16 lat, a ich gwiazda była w dużej mierze odpowiedzialna za ten sukces.
Teraz podopieczni Mike’a Browna starają się potwierdzić, że to nie był jednorazowy strzał. Aby mieć szansę z Pelicans, potrzebują świetnego występu swojego lidera. Fox nie zaliczył jakiegoś oszałamiającego meczu z Warriors, ale tam przytrafił się wystrzał Keegana Murraya (32 punkty). W Nowym Orleanie rozgrywający będzie już musiał wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności za wynik i zniwelować przewagę, wynikającą z szerokiej kadry gospodarzy. Stać go na to, podobnie jak Kings na sprawienie niespodzianki.
Klucze do zwycięstwa
Mimo faktu, że to goście z Sacramento będą posiadać najlepszego zawodnika na placu gry, to Pelicans przystępują do meczu w roli faworytów. 40 punktów przeciwko Jeziorowcom zdobył rozpędzony Zion Williamson, ale wciąż można oczekiwać wiele od innych. Brandon Ingram raczej nie zaliczy drugiego cichego występu (11 oczek), a CJ McCollum też ma spore rezerwy (zaledwie 9). W dodatku New Orleans mają obrońców na De’Aarona Foxa w postaci Jose Alvarado i Dysona Danielsa. W przegranym spotkaniu zawiodła głównie ofensywa, więc kluczem do zwycięstwa będzie odbudowanie pewności w ataku.
Swojej szansy, po raz drugi w Play-In Tournament, Kings poszukają w obronie. Zatrzymali na zaledwie 94 punktach Golden State, przy czym Klay Thompson zaliczył 0-10 z gry. Tutaj zadanie jest zgoła inne, bo rywale nie bazują tak mocno na rzutach trzypunktowych. Powstrzymanie fizyczności New Orleans stanowi klucz do przejścia dalej. Domantas Sabonis i Harrison Barnes muszą zniwelować przewagę na tym polu Ziona i Jonasa Valanciunasa. Kto w tym starciu lepiej zniweluje atuty przeciwnika, spotka się z OKC Thunder.
Typ: New Orleans Pelicans
Cleveland Cavaliers – Orlando Magic
Bilans w sezonie regularnym: 2-2
Na pierwszy ogień w Playoffach na Wschodzie idą dwie młode drużyny. Różnica doświadczenia, która je dzieli, jest jednak ogromna. Cavs mają za sobą 2 wizyty w postseason z rzędu, podczas gdy Magic wracają po 4 latach przerwy. Nic dziwnego, że to ekipa z Ohio jest stawiana w roli wyraźnego faworyta. Mimo wszystko lekceważenie pracy, jaką wykonano w Orlando, byłoby śmiertelną pomyłką. Zespół z Florydy ani na moment nie spuszczał nogi z gazu w sezonie regularnym, więc nie zrobi tego również na tym etapie.
Najlepszy zawodnik: Donovan Mitchell (27.8 PPG, 5.0 RPG, 5.0 APG)
W ostatnich latach stał się synonimem pracy nad własnymi słabościami. W końcu obudził w sobie żyłkę do znajdowania kolegów na wolnych pozycjach. Wynikiem tego jest 6.1 asysty na przestrzeni bieżącej kampanii. To świetny wynik, jeśli weźmie się pod uwagę, że Mitchell nigdy wcześniej nie przebił pułapu 5.3. Nie przestał także stanowić zagrożenia rzutem, co potwierdza jego średnia punktowa – 26.6. Poza tym ma też osobistą motywację w postaci zeszłorocznego blamażu z Knicks.
Cavaliers sięgali po Donovana po to, by ten wciągnął ich na wyższy poziom. Przed jego transferem z Utah zameldowali się w postseason, ale odpadli w Play-In. Nowa gwiazda poprawiła ten wynik, ale nieznacznie, bo przygoda Cleveland z Playoffami zakończyła się już na 1. rundzie. Ostatnio pojawiło się wiele zawirowań wokół jego kontraktu, który wygasa już za rok. Wiele w tej kwestii zależy od wyniku, jaki uda się osiągnąć. Pierwszą przeszkodę stanowią Magic, a potem będzie już tylko ciężej.
Klucze do zwycięstwa
Na Florydzie przystępują do postseason z czystą kartą. Kilku graczy, takich jak Paolo Banchero, Franz Wagner czy Jalen Suggs, nie poznało jeszcze smaku playoffowej rywalizacji. To samo tyczy się też ich trenera – Jamahla Mosleya, który z tą fazą sezonu miał styczność tylko jako asystent. Z tego powodu można spodziewać się, że postawią na sprawdzone numery, które dały im 5. miejsce. Skupią się przede wszystkim na obronie i spowalnianiu tempa gry. Wiele będzie zależało od tego, jak poradzą sobie na obwodzie, gdzie są mocniejsi. Pod koszem jedyne, co mogą zrobić, to ograniczać dominację Cavs.
Cleveland może pochwalić się o wiele lepszym balansem. Mają gwiazdy zarówno na obwodzie (Mitchell, Darius Garland), jak i pod koszem (Evan Mobley, Jarrett Allen). Nie oznacza to, że łatwo przejdą przez Orlando. Podobnie jak rywale, nie grają szybkiej koszykówki, więc trudno im będzie wywołać zamieszanie w ich szeregach obronnych. Muszą zatem liczyć na doświadczenie i wykorzystywać przewagi w poszczególnych matchupach. Języczkiem uwagi powinno być to, czy Mobley poradzi sobie z ograniczeniem talentu ofensywnego Banachero. Na takie momenty był szykowany, a to jeden z pierwszych poważnych testów.
Przewidywane pierwsze piątki
Cleveland:
PG:Darius Garland
SG: Donovan Mitchell
SF: Max Strus
PF: Evan Mobley
C: Jarrett Allen
Orlando:
PG: Jalen Suggs
SG: Gary Harris
SF: Franz Wagner
PF: Paolo Banchero
C: Wendell Carter Jr.
Typ: 4-2 dla Cleveland Cavaliers
Minnesota Timberwolves – Phoenix Suns
Bilans w sezonie regularnym: 3-0 dla Phoenix Suns
Ta seria jest najmocniejszym kandydatem ze wszystkich w 1. rundzie do zakończenia się w 7 meczach. Wyniki sezonu regularnego mogą mylić, bo tylko w pierwszym starciu Wolves mieli do dyspozycji pełną kadrę, a poza tym okazali się jedną z największych rewelacji tej kampanii. Suns z kolei długo rozczarowywali, by przed samą metą złapać wiatr w żagle i wyrwać się ze strefy Play-In. Świetna defensywa spotka się z równie mocnym atakiem, co zwiastuje wielkie emocje na samym starcie postseason.
Najlepszy zawodnik: Kevin Durant (29.PPG, 7.8 RPG, 4.2 APG)
Chociaż nie jest to takie pewne, najlepszym graczem serii powinien być Kevin Durant. To, co odróżnia go od Anthony’ego Edwardsa czy Devina Bookera, to dorobek i pokłady doświadczenia. Slim Reaper powoli zjeżdża do bazy, ale wciąż punktuje, jak na zawołanie. Udało mu się wykręcić średnią 27.1 oczek na mecz. Jak na zawodnika w wieku 35 lat to wynik bardzo dobry, a nawet fenomenalny. Jeszcze większy podziw musi budzić fakt, że rozegrał aż 75 meczów. W końcu jest zdrowy i to on ma zadbać o korzystny rezultat tegorocznej kampanii.
Ostatnie lata nie były łaskawe dla Duranta, bo wciąż zawodzili go koledzy. Kyrie Irving, James Harden i Ben Simmons uprzykrzyli mu pobyt na Brooklynie, więc wylądował w Phoenix. Tutaj może nie ma toksycznej atmosfery, ale liczba opuszczonych przez Bradleya Beala spotkań musi mocno niepokoić. KD ucieka przed kalendarzem, ale czas jest nieubłagany. Samodzielne dźwiganie postseason to zabawa ponad jego siły. Zrobi wszystko, by wygrywać, ale inni muszą mu w tym pomóc, bo inaczej Suns skończą jak Warriors.
Klucze do zwycięstwa
Nie da się ukryć, że w 1. rundzie Minnesota nie mogła trafić gorzej. Jako najlepiej broniący zespół, muszą powstrzymać rywala, który uwielbia atakować. Zadanie polega więc na tym, by jak najbardziej ograniczyć ofensywne poczynania oponentów. O ile pod koszem zadba o to Rudy Gobert, tak na obwodzie sprawy mają się gorzej. Anthony Edwards z pewnością będzie musiał wesprzeć starutkiego Mike’a Conleya i Jadena McDanielsa w walce z trójką gwiazd Suns. Żeby zostały mu siły na grę pod koszem Phoenix, koledzy powinni zadbać o to, by wykonywał jak najmniej brudnej roboty.
Żeby jeszcze bardziej utrudnić życie gwiazdy Wolves, zespół z Arizony zapewne rzuci na Edwardsa Graysona Allena. Ten rzucający obrońca jest znany z prowokowania i nieczystych zagrań. Wszystko po to, by zepsuć flow ofensywny Minnesoty, co zapewni przewagę Suns. Frank Vogel potrafi zresztą wymyślać ciekawe rozwiązania defensywne, co odczuje cała przeciwna drużyna. Niezwykle ważny w tym wszystkim będzie Jusuf Nurkić, bo po obu stronach boiska będzie niezbędną kotwicą dla budowania bądź rozbijania akcji. Na ten moment wygląda na to, że to niżej notowana ekipa ma minimalnie większe szanse na awans do Półfinału Konferencji. Ale w postseason wszystko jest możliwe.
Przewidywane pierwsze piątki
Minnesota:
PG: Mike Conley
SG: Anthony Edwards
SF: Jaden McDaniels
PF: Karl-Anthony Towns
C: Rudy Gobert
Phoenix:
PG: Devin Booker
SG: Grayson Allen
SF: Bradley Beal
PF: Kevin Durant
C: Jusuf Nurkić