Max Verstappen triumfuje w Arabii Saudyjskiej!
4 min readZa nami weekend z Grand Prix Arabii Saudyjskiej. Na Jeddah Corniche Circuit po raz kolejny dominowali kierowcy Red Bulla. Jednak pod gwiazdami saudyjskiej nocy show skradł kto inny.
Błyskawiczne zastępstwo
Treningi w barwach Ferrari standardowo rozpoczął Carlos Sainz. Jednak w piątek został hospitalizowany ze względu na operację wyrostka. W trybie nagłym zastąpił go Oliver Bearman, junior Ferrari. Brytyjczyk jeździł w ten weekend na tym torze w F2 i nawet zdobył pole position. Nie spodziewał się jednak, że dostanie taką szansę. Wskoczył on już na trzeci trening, który na jego nieszczęście był skrócony. Guanyu Zhou uderzył w barierę i spowodował czerwoną flagę. Młody Brytyjczyk wskoczył od razu na głęboką wodę.
Został trzecim najmłodszym zawodnikiem w historii F1 i najmłodszym kiedykolwiek w Ferrari. Nikt nie stawiał przed nim wielkich oczekiwań, a w kwalifikacjach pokazał się z dobrej strony. Był o włos od Q3 (zabrakło mu 0,036 sekundy). Jego partner z drużyny, Charles Leclerc również błysnął. Osiągnął drugi czas. Trzeci był Sergio Perez, a triumfował niezmiennie Max Verstappen. Holender zdobył 34. pole position w karierze. Potrzebował na to zaledwie jednego okrążenia. Można powiedzieć, że teraz dokończył kółko, którego nie zrobił w 2021 roku. Jechał wtedy jak w transie po pewne pole position, ale rozbił się w ostatnim zakręcie. Teraz Max w kwalifikacjach pobił rekord toru.
Zmiana strategii na początku
Jeszcze przed startem wyścigu Pierre Gasly z Alpine zgłosił problem ze skrzynią biegów. Wycofał się na 1. okrążeniu. Wówczas Verstappen odjechał rywalom, a Sergio Perez próbował od razu po starcie wyprzedzić Charlesa Leclerca. Nie dokonał tego aż tak szybko, ale na 4. okrążeniu zostawił już Ferrari w lusterkach wstecznych. Na zmianę planów kierowców wpłynął wypadek Lance’a Strolla na 7. okrążeniu. Wyjechał Safety Car, a większość zjechała wtedy po nowe opony. Jednak Lando Norris i Lewis Hamilton zostali na torze. Ten pierwszy objął prowadzenie, ale nie na długo. Wkrótce odzyskał je Max Verstappen. Tymczasem Sergio Perez dostał 5 sekund kary za niebezpieczny wyjazd z pit-stopu.
Ollie Bearman dzielnie walczył o 11. miejsce z Yukim Tsunodą i wkrótce ładnym manewrem wyprzedził Japończyka. Niewiele potem starł się z Nico Hulkenbegiem i też go pokonał. Młody Brytyjczyk dobrze czuł się w bolidzie Ferrari. Na czele stawki Sergio Perez wyprzedził Lando Norrisa i odzyskał 2. miejsce. Z kierowcą McLarena dłużej męczył się Charles Leclerc, który do połowy wyścigu nie mógł uporać się z Brytyjczykiem. Z kolei Oscar Piastri jeszcze dłużej walczył o 4. miejsce z Lewisem Hamiltonem. Australijczyk go ścigał i ścigał, ale wyprzedzić nie mógł. Jak już tego dokonał, to wyjechał poza tor i musiał oddać pozycję.
Najciekawiej na końcu stawki
Co dla jednych jest podłogą, dla innych jest sufitem. Gdy na czele Piastri walczył z Hamiltonem, poniżej 10. miejsca rozgorzała najciekawsza walka w Grand Prix Arabii Saudyjskiej. Miejsce to okupował Nico Hulkenberg. Wszystko zaczęło się, gdy jego partner z Haasa, Kevin Magnussen, zbyt odważnie zaatakował Yukiego Tsunodę. Wyjechał poza tor i dostał 10 sekund kary (potem dostał kolejne 10). Magnussen i tak będąc ukaranym postanowił utrudniać życie pozostałym kierowcom. Był on 12. i celowo wstrzymywał resztę stawki, by Hulkenberg mógł odjechać. Utworzył się „pociąg”, gdzie za Magnussenem byli Yuki Tsunoda, Alex Albon, Esteban Ocon i Logan Sargeant.
Wszyscy kierowcy przez wiele okrążeń walczyli ze sobą. Podczas gdy Tsunoda próbował wyprzedzić Magnussena i wskoczyć na 12. miejsce… spadł na 14., bo szybszy był Ocon. I tak w kółko. Pięciu kierowców zagwarantowało najbardziej emocjonujący pojedynek podczas Grand Prix Arabii Saudyjskiej. Magnussen i Haas dopięli jednak swego. Hulkenberg dojechał na 10. miejscu i zdobył punkt. Tymczasem po pit-stopach Lewisa Hamiltona i Lando Norrisa, Ollie Bearman awansował na 7. miejsce. Pomimo presji ze strony obu doświadczonych kierowców, debiutant jechał bardzo dobrze i utrzymał wywalczoną pozycję. Zdominował też głosowanie na kierowcę dnia. Wszystkiemu w garażu Ferrari przyglądał się dumny tata wraz z samym szefem marki, Johnem Elkannem.
Kolejny rekord Maxa
Po raz kolejny triumfował Max Verstappen. To było już 55. zwycięstwo Holendra w karierze. Pobił też rekord najmłodszego kierowcy, który osiągnął 100 podiów w F1. Za nim wyścig ukończył Sergio Perez, a trzeci był Charles Leclerc. Meksykanin przez cały wyścig prezentował bardzo dobre tempo. Nawet kara 5. sekund nie przeszkodziła mu zbytnio w osiągnięciu 2. podium z rzędu. Za to dla kierowcy Ferrari było to pierwsze podium w sezonie. Wyścig na 4. miejscu ukończył Oscar Piastri, a na 5. Fernando Alonso.
Na ostatnim okrążeniu najlepszy czas wykręcił Charles Leclerc. W Grand Prix Arabii Saudyjskiej gwiazdą był jednak Ollie Bearman. 18-latek podołał trudnemu zadaniu i godnie zastąpił Carlosa Sainza. Po wyścigu gratulowali mu Lewis Hamilton i George Russell. Charles Leclerc powiedział nawet, że kwestią czasu jest, kiedy zobaczymy go w F1 na stałe. Po dwóch wyścigach można już stwierdzić, iż dominacja Red Bulla jest ogromna. W Arabii Saudyjskiej byli bezkonkurencyjni i niewiele wskazuje na to, żeby coś się zmieniło. Następny wyścig odbędzie się za dwa tygodnie na Albert Park w Australii.