Remake lepszy od oryginału. Recenzja serialu „Mr. & Mrs. Smith”
4 min readNiemal dwadzieścia lat temu na ekrany trafił kultowy film Pan i Pani Smith. Za sprawą Prime Video historia miłości dwóch szpiegów ponownie trafiła na ekrany. Remaki rzadko kiedy dorównują pierwszym wersjom, ale Amazon dokonał niemożliwego. Mr. & Mrs. Smith bije oryginał na głowę.
W Hollywood panuje epidemia remake’ów i sequeli. Można odnieść wrażenie, iż twórcy alergicznie podchodzą do jakichkolwiek oryginalnych pomysłów. Odgrzewane kotlety często nie powalają jakością, zwłaszcza jeśli odwołują się do kultowych tytułów. Wystarczy spojrzeć na recenzje Ghosbusters z 2016 roku czy reboot Plotkary z 2021 roku. Usłyszawszy, że Amazon postanowił stworzyć nową wersję Pana i Pani Smith byłam do tego pomysłu raczej sceptycznie nastawiona. Moje obawy uleciały jednak w powietrze, kiedy dowiedziałam się, iż w produkcję Mr. & Mrs. Smith zaangażowany jest Donald Glover (Community, Han Solo: Gwiezdne Wojny – historie). Jako że jego serial Atlanta to jedna z moich ulubionych produkcji ostatnich lat, postanowiłam dać szansę remake’owi. Pomógł fakt, że Glover nie tylko współtworzył scenariusz, ale także wcielił się w rolę tytułowego Pana Smitha. Na szczęście się nie zawiodłam.
Ten sam tytuł, różne historie
Serial Mr. & Mrs. Smith opowiada historię Johna i Jane, którzy zgłosili się do tajemniczej agencji szpiegowskiej i zostali ze sobą sparowani. W przeciwieństwie do filmu z 2005 roku obydwoje świadomi są tego, że ich małżeństwo jest przykrywką mającą ułatwić wykonywanie misji. Dosyć szybko jednak ich fikcyjny związek zaczyna przeradzać się w prawdziwe uczucie. Oryginał z Brangeliną w rolach głównych to niewymagająca myślenia komedia akcji. W filmie próżno szukać głębi czy ukrytego przesłania. Serial Amazona, owszem zapewnia widzom rozrywkę w postaci wybuchów i pościgów, ale szpiegowska gra stanowi jedynie tło dla rozprawy nad trudami małżeństwa. Pomimo szalonej fabuły, serial jest zaskakująco autentyczny. John i Jane są międzynarodowymi szpiegami, ale przede wszystkim są ludźmi z krwi i kości.
Prawdziwości Mr. & Mrs. Smith nadają również doskonałe kreacje aktorskie. Donald Glover i Maya Erskine (PEN15, Sparowani) potrafią rozbawić do łez, ale też głęboko poruszyć. Miałam okazję oglądać Glovera w innych projektach, był to natomiast pierwszy raz kiedy widziałam Erskine na ekranie. Aktorka urzekła mnie w roli Jane Smith. Udało jej się pokazać, iż pod maską pragmatycznej i nieco oschłej kobiety kryje się duża doza wrażliwości. Do gustu przypadła mi też dynamika małżeństwa Smithów, która zaprzecza wielu stereotypom płciowym. To John jest bardziej uczuciowy, marzy o założeniu rodziny, podczas gdy Jane skupia się głównie na rozwoju zawodowym. Co ważne, między odtwórcami głównych ról da się odczuć dużo „chemii”. W każdym, nawet najmniejszym ich geście czy spojrzeniu można dostrzec między nimi dużo ciepła i bliskości. Po obejrzeniu kilku wywiadów z Gloverem i Erskine stwierdzam, iż wynika to z tego, że prywatnie bardzo dobrze się dogadują. Produkcja dużo zyskała na tej przyjaźni.
Szalone pościgi w pięknym krajobrazie
Mr. & Mrs. Smith to przyjemność nie tylko dla ducha, ale również dla oka. Szpiegowskie misje zaprowadziły małżeństwo do różnych regionów Włoch: od jeziora Como, przez miasteczko Colfosco w Dolomitach, aż po malownicze Veneto położone nieopodal Wenecji. Wykonane tam zdjęcia zapierają dech w piersiach i sprawiają, że widz sam ma ochotę kupić bilet na szybki wypad do tego pięknego kraju. Kiedy Smithowie odpoczywali od międzynarodowych eskapad, robili to w swoim domu, który spokojnie mógłby znaleźć się na rozkładówce czasopisma Architectural Digest. Również kostiumograf wykonał kawał dobrej roboty, przygotowując bohaterom, zwłaszcza Johnowi, szykowne stylizacje.
Oczywiście, serial nie jest idealny. Mr. & Mrs. Smith ma jedynie osiem odcinków, co przełożyło się na dosyć specyficzne tempo rozwoju akcji. W pierwszych odcinkach historia pędzi do przodu, nie dając widzom nawet chwili wytchnienia. Można odnieść wrażenie, że relacja między głównymi bohaterami nawiązuje się niemalże w mgnieniu oka. W połowie sezonu, natomiast, zaczęłam odnosić wrażenie, że akcja wcale nie posuwa się do przodu. Momentami serial przekraczał także granicę absurdu. Ciężko było mi uwierzyć, że główni bohaterowie uszli z życiem z kolejnej już sytuacji bez wyjścia. Wydaje mi się jednak, że jest to nieodłączny element wszelkich szpiegowskich opowieści. Absurdalny bywał również humor, chociaż akurat ten aspekt mi nie przeszkadzał. Wręcz przeciwnie. Natomiast jeśli wizja dwóch dorosłych ludzi udających, że są psami nie wydaje Ci się zabawna, serial może okazać się dla Ciebie zbyt ekscentryczny.
Pomimo kilku wad uważam, Mr. & Mrs. Smith za produkcję udaną. Historia nie tylko trzyma nas w napięciu, ale też porusza i skłania do przemyśleń. Serial doskonale ukazuje również trudy nawiązywania i utrzymywania relacji międzyludzkich. W erze nieudanych sequeli i kiepskich remake’ów Mr. & Mrs. Smith to perełka, którą z czystym sumieniem mogę polecić na weekendowy seans.