Niemożliwe nie istnieje? – Dania i EURO 92
3 min readJedną z cech piłki nożnej, która przyciąga miliony kibiców, jest jej nieprzewidywalność. Wszyscy uwielbiamy oglądać mecze, w których kopciuszek skazywany na pożarcie sprawia sensację. Jednak co można powiedzieć o sytuacji, gdy zwycięstwo odnosi drużyna bez nawet matematycznych szans?
Wszystko zaczęło się podczas eliminacji. W tamtych czasach Mistrzostwa Europy były elitarnym turniejem. Prawo udziału miało jedynie osiem reprezentacji, w tym gospodarz. W związku z tym pozostałe siedem miejsc zajmowali zwycięscy grup eliminacyjnych. Duńczycy w swojej grupie mierzyli się z silną wówczas reprezentacją Jugosławii. Ostatecznie wylądowali tuż za nimi, na drugim miejscu. Nie zakwalifikowali się do prestiżowego turnieju w Szwecji.
Uśmiech historii
Wojna w Jugosławii, która wybuchła na początku lat 90., zmieniła jednak wszystko. Chwilę przed EURO, na 9 dni przed pierwszym meczem, FIFA zawiesiła Jugosławię w prawach członka. Stało się wtedy jasne, że Duńczycy nieoczekiwanie zagrają na mistrzostwach.
Zmagania grupowe
Duńczycy wylądowali w grupie z Francuzami, Anglikami oraz będącymi gospodarzami całego turnieju – Szwedami. Kibice od początku upatrywali Danię jako łatwego dostarczyciela punktów. Pierwszy mecz podopiecznych Richarda Møllera Nielsena przypadł na starcie z Anglikami. Spotkanie nie należało do szczególnie widowiskowych i zakończyło się bezbramkowym remisem. Następni na drodze Danii stanęli Szwedzi. Po raz kolejny ofensywa Duńczyków zawiodła, a defensywie nie udało się powstrzymać Brolina w 58 minucie, który zdobył jedyną w tym meczu bramkę.
Po dwóch z trzech grupowych spotkań zawodnicy z Półwyspu Jutlandzkiego mieli 1 punkt, zero goli strzelonych i jedną bramkę straconą. Te nie najlepsze liczby nie rokowały dobrze na mecz z silną Francją. Jednak niespodziewanie Duńczycy ograli Francuzów 2:1, po golach Henrika Larsena i Larsa Dahl Elstrupa. Bramkę dla Francuzów zdobył natomiast Papin. W ten sposób Duńczycy z drugiego miejsca w grupie awansowali do fazy pucharowej EURO 92.
Piekielnie trudny półfinał…
W półfinale na Danię czekał obrońca tytułu sprzed 4 lat, niezwykle mocna reprezentacja Holandii z van Bastenem, Gullitem, Rijkaardem i Bergkampem na czele. Mecz był niezwykle zacięty, ale to Duńczycy za sprawą Nielsena już w 5. minucie meczu objęli prowadzenie. Po 18 minutach odpowiedział Bergkamp, wyrównując stan meczu. Jeszcze w pierwszej połowie Duńczycy ponownie objęli prowadzenie, znów za sprawą Nielsena.
Holendrzy całą drugą połowę wytrwale atakowali bramkę Petera Schmeichela, który wyczyniał prawdziwe cuda na linii. Ostatecznie skapitulował po raz drugi dopiero w 86. minucie, po strzale Franka Rijkaarda. Doszło do dogrywki, która nie przyniosła rozstrzygnięcia. Drużyny zmierzyły się w konkursie rzutów karnych. Wszyscy zawodnicy byli niezwykle zdeterminowani, nikt się nie mylił. Oprócz tego, który nie mylił się nigdy – napastnika Holedrów, Marco van Bastena. Jego strzał z 11 metrów obronił fenomenalny w tym meczu Peter Schmeichel, wprowadzając sensacyjnie swój kraj do finału Mistrzostw Europy.
Wielki finał
Po wielkim boju z Holendrami w finale na Duńczyków trafili reprezentanci Niemiec, tym razem mistrzowie świata sprzed dwóch lat. Zgodnie z przewidywaniami, Niemcy całkowicie zdominowali pole gry, raz po raz oddając niebezpieczne strzały na bramkę Petera Schmeichela. Na ich nieszczęście, bramkarz rozgrywał swój mecz życia, broniąc w nieprawdopodobnych sytuacjach. Mimo dominacji Niemców, to Duńczycy objęli prowadzenie po jednej z nielicznych akcji meczu w 18. minucie, za sprawą Johna Jensena.
Kwadrans przed końcowym gwizdkiem, gdy faworyci ruszyli do rozpaczliwego szturmu po gola na wagę remisu, bramkę na 2:0 ustrzelił Kim Vilfort. Drużyna Richarda Møllera Nielsena dowiozła ten sensacyjny wynik do końca. Zapisała się wielkimi literami w historii futbolu. Za olbrzymi wkład w ten sukces Peter Schmeichel został wybrany najlepszym graczem całego turnieju.
W ten sposób Duńczycy, którzy jeszcze dwa tygodnie przed pierwszym meczem nie mieli nawet matematycznych szans na mistrzostwo Europy, sprawili jedną z największych niespodzianek w piłkarskiej historii Starego Kontynentu.