Britney Spears w książce „Kobieta, którą jestem”
5 min read„Kobieta, którą jestem”, czyli emocjonalna podróż przez świat Britney Spears. Bez owijania w bawełnę, bez niepotrzebnych ozdobników. Po prostu historia Britney, z wielkim naciskiem na okres, w którym funcjonowała pod prawną kontrolą rodzicielską własnego ojca. Czy warto pochylić się nad jej lekturą?
Pierwsze spojrzenie na książkę
Jeśli miałabym zachęcić kogokolwiek do przeczytania historii jednej z największych ikon muzyki pop, to na pewno nie na podstawie pierwszych 50-70 stron książki. Muszę wyznać, że początek wyjątkowo mnie rozczarował. Nie wiem, czy to przez samą formę, przeskakiwanie z wątku na wątek, czy może po prostu niedosyt obrazu dzieciństwa i dorastania wokalistki. Opisy pierwszych miłości, trudnych więzi rodzinnych, a przede wszystkim tych z ojcem – niektóre sytuacje były opowiedziane bardzo chaotycznie. Niektóre również pojawiały się w oderwaniu od wszystkiego, zwłaszcza fragmenty mówiące o relacji Britney Spears z muzyką czy tańcem.
Im dalej, tym lepiej
Książka wciągnęła mnie w momencie opisu burzliwej relacji z Justinem Timberlakiem. Wtedy pierwszy raz podczas czytania prawdziwie współczułam wokalistce. Tak mało mówiło się w tamtym okresie o przeżyciach samej Britney, a przecież działo się naprawdę wiele, jak np. jej poronienie. Jednak media wtedy postanowiły nie zostawić na niej suchej nitki. Britney publicznie oskarżano i piętnowano za zdradę. Justin był przecież mężczyzną, wschodzącą gwiazdą. Nie miało znaczenia dociekanie, czy to nie on zdradził pierwszy i ile razy. Z pewnością komentarze Britney w tej sprawie rzuciły nowe światło na różnice w postrzeganiu artystów i artystek przez prasę, czy telewizję. To artystkom zadaje się często krępujące i osobiste pytania na wizji. Ponadto, częściej spotykają się z oceną ich społeczenych roli – jakimi są matkami, córkami czy kochankami.
Jaka jest Britney Spears?
Britney w książce jest dla mnie naturalna, a jej opowieść i przemyślenia wydały mi się autentyczne. Kiedy wracała pamięcią do swoich występów, zwłaszcza tych, za które przecież była przed laty bardzo krytykowana i które były okrzykiwane jej najsłabszymi występami w karierze, po kolei odsłuchiwałam je na Youtubie. W tym miejscu warto wspomnieć np. o jej występie w 2007 na gali VMA. Występ skomentowały wszelkie media oraz tabloidy, wyśmiewając Britney nawet za przybranie na wadze, jakby nie była to kobieta reprezentująca sobą więcej niż to, że jej brzuch jest idealnie płaski. Pomijając już kwestię, że artystka urodziła dwójkę dzieci rok po roku, czy też to, że przechodziła najgorszy okres w swoich życiu uczuciowym. Tak, faktycznie na tym występie sprawia wrażenie mniej energicznej i nieszczęśliwej, co zgadzałoby się z tym przez co wtedy przechodziła. Nie widzę jednak sensu w hejcie, który w tym czasie na nią spadł. Nie pochwalam również tego, że każdy aspekt jej życia stał się wielką sensacją, a zdjęcia zrobione w początkowych latach dwutysięcznych przez paparazzi zyskiwały zawrotne ceny. Zastanawiam się jednak nad całą retoryką. Jak do tego doszło, że była tak jednostronnie wścibska i nieprzychylna? Jak można było się tak medialnie pastwić nad młodą dziewczyną, potem świeżą mamą?
Odebrana wolność
Trwająca 13 lat kuratela ojca Britney dobiegła końca w listopadzie 2021. Jeśli interesują Cię szczegóły tej sprawy, zachęcam do przeczytania tego artykułu. Opisy w książce zawierające zakazy i nakazy, których musiała przestrzegać piosenkarka w okresie częściowego ubezwłasnowolnienia były naprawdę szokujące. Britney miała założony w domu podsłuch. Dodatkowo, ochroniarze, zatrudnieni przez jej ojca, monitorowali jej telefony oraz prywatne wiadomości. Britney była pozbawiona prawa do założenia rodziny – nie mogła bez zgody swojego opiekuna wziąć ślubu. Jej opiekun zabraniał jej również zachodzić w ciążę. Ojciec restrykcyjnie pilnował również jej diety. Dorosła kobieta nie mogła zatem jeść tego, na co miała ochotę. W książce Britney wyznała, że tata nieustannie wytykał jej, że przytyła. Nalegał także na zrzucenie przez nią wagi i zmuszał do napiętego grafiku ćwiczeń w tygodniu. Britney nie mogła opuszczać rezydencji bez zgody opiekuna ani prowadzić auta. Wokalistka stała się mentalnie dzieckiem, dodatkowo uwięzionym w domu. Co tydzień otrzymywała też „kieszonkowe” – ok. 2 tyś. dolarów.
Zawiódł system?
Czytając o kolejnych regulacjach dotyczących życia Britney w latach 2008-2021, coraz bardziej wzbierała we mnie złość. Nie chcę sobie nawet wyobrażać, jakie miałabym w sobie uczucia, gdybym to ja była na miejscu Britney. Nie będzie wyolbrzymieniem proste stwierdzenie: piosenkarka swoją karierą zapewniła dostatnie życie przede wszystkim swojej mamie, siostrze i tacie. Jeszcze przed okresem kurateli wokalistka lubiła obdarowywać swoich bliskich nawet tak wielkimi prezentami, jakimi są nowe, luksusowe domy na własność. W zamian za to dostała od nich ograniczenie wolności, samotność. Staram się zrozumieć najbliższych Britney, ale nie mogę. To wszystko trwało tyle lat, a nikt nie zrobił niczego więcej, by coś się zmieniło. Tak było im wygodniej, takie rozwiązanie bardziej się opłacało.
Nierówność płci
Raperzy i wokaliści z całego świata mogą brać narkotyki, publicznie się upijać i chodzić codziennie do kasyna. Mogą do woli śpiewać na scenie o seksie i używkach albo o łamaniu prawa. Ich rodziny jednak nie przejmują kontroli nad ich funduszami. Nie wydzielają im kieszonkowego, nie każą podwiązywać sobie nasieniowodów. Nie faszerują ich również prozakiem albo litem, a potem wyjeżdżać w długie trasy koncertowe. Daleko mi do bycia obrończynią Britney. Nie wykluczam wręcz wcale, że zachowania gwiazdy w latach 2006-2008 wskazywały na jej tymczasową niestabilność emocjonalną. Britney potrzebowała pomocy. Jeśli jej stan był niezwykle ciężki to może kuratela i przymusowe leczenie były jedynymi metodami, by ją ocalić. Za to w 2008 roku Britney zdobyła 20 nagród za jej muzyczne osiągnięcia, okazała się największą zwyciężczynią gali VMA. Jej płyty sprzedawały się jak świeże bułeczki. Cytując Britney – „Czasem wydaje mi się to nawet całkiem zabawne, że osiągnęłam to wszystko albumem, który stworzyłam wtedy, gdy byłam ponoć tak zaburzona, że musiałam trafić pod kontrolę rodzicielską”.
Ogólna refleksja
W świecie, który karmi nas sensacją i tabloidami czasem trudno dostrzec człowieka w najpopularniejszych gwiazdach. Takiego normalnego człowieka, mającego rozterki, gorsze i lepsze dni, trądzik czy nieułożone włosy. Albo kogoś zagubionego lub szukającego wsparcia, które nie nadeszło na czas. W przypadku Britney Spears, uważam, że to za kulisami jej muzyki ukrywała się od zawsze najbardziej fascynująca historia. Myślę, że udzielenie jej głosu w tej sprawie w końcu nadeszło, w końcu poznaliśmy historię również z jej perspektywy. Najnowsza książka Britney, „Kobieta, którą jestem”, to nie tylko kolejna, bestsellerowa autobiografia. Moim zdaniem to autentyczna opowieść o blaskach i cieniach sławy i cenie, którą za wielki suckes trzeba zapłacić.