03/03/2025

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

Puchar Króla: Szalony mecz w Barcelonie i skromne zwycięstwo Królewskich

3 min read

grafika: własna, źródło obrazów: pixabay

Puchar Króla to ważne i prestiżowe rozgrywki dla hiszpańskich zespołów. Wkraczają w decydującą fazę, ponieważ w grze pozostały już tylko 4 drużyny: FC Barcelona, Atletico Madryt, Real Madryt i Real Sociedad. Pierwsze mecze półfinałowe przyniosły wielkie emocje i zwroty akcji. 

Thriller na Montjuïc

Ci, którzy nie zdążyli o czasie wejść na stadion lub włączyć telewizora, mogą z pewnością żałować, ponieważ to spotkanie stało na wysokim poziomie już od pierwszego gwizdka. Worek z bramkami rozwiązał Julian Alvarez, już w 47. sekundzie spotkania. Argentyńczyk uciekł spod krycia Daniego Olmo i z najbliższej odległości pokonał Wojciecha Szczęsnego. Drużyna z Madrytu postanowiła iść za ciosem, stwarzając sobie kolejne sytuacje. W 6. minucie znów pokazał się Alvarez, tym razem podał on do lepiej ustawionego Antoine’a Griezmanna. Francuz oddał mocny strzał, z którym nie poradził sobie polski bramkarz.

Po tragicznym początku do odrabia strat ruszyli Katalończycy. W 19. minucie fantastyczną akcję prawą stroną przeprowadził duet Kounde-Yamal. Francuz zagrał świetne podanie do nadbiegającego Pedriego, a 21-latek nie pozostawił bramkarzowi żadnych szans. Nie minęło nawet 60 sekund, a Barcelona zdobyła drugą bramkę. Po dośrodkowaniu Raphinhii z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył Pau Cubarsi i skierował piłkę do siatki. Dla 17-latka była to pierwsza bramka w seniorskiej karierze. Barcelona jak nakręcona tworzyła sobie kolejne sytuacje, ale problemy ze skutecznością tego wieczoru miał Ferran Torres. Zastępca Roberta Lewandowskiego dochodził w tym spotkaniu do wielu sytuacji, ale nie potrafił ich wykończyć. W końcówce pierwszej części meczu Duma Katalonii wyszła na prowadzenie. Ponownie kluczowe okazało się dośrodkowanie Raphinhii z rzutu rożnego. Tym razem zdobywcą bramki został drugi ze stoperów, Inigo Martinez.

Większość drugiej połowy upływała pod znakiem przewagi zespołu Hansiego Flicka. W 75. minucie czwartą bramkę dla Katalończyków zdobył wprowadzony z ławki Robert Lewandowski. Wszystko zapowiadało zwycięstwo Barcelony. Stało się jednak inaczej, ponieważ Atletico przebudziło się w końcówce. Najpierw fantastyczną bramkę z dystansu zdobył Marcos Llorente, a kilka minut później wynik na 4:4 ustalił rezerwowy, Alexander Sorloth. Spotkanie trzymające w napięciu i pełne zwrotów akcji, zakończyło się remisem, co oznacza, że wszystko rozstrzygnie się w meczu rewanżowym.

Gol Endricka daje zwycięstwo

Do tego meczu drużyna „Królewskich” podeszła w nieco rezerwowym składzie. Szansę na występ od pierwszej minuty dostali m.in Arda Guler i Endrick, poza kadrą znalazł się z kolei Kylian Mbappe. Pierwsze groźne sytuacje stworzyli sobie zawodnicy Imanola Alguacila, a szczególnie aktywny był Takefusa Kubo. Prowadzenie w tym meczu objęli jednak goście z Madrytu, fantastyczną asystą popisał się Jude Bellingham. Anglik zagrał fantastyczną górną piłkę do Endricka, a młody Brazylijczyk pewnym strzałem zewnętrzną częścią stopy umieścił piłkę w siatce.

Po zdobytej bramce drużyna ze stolicy Hiszpanii korzystała ze swojej najgroźniejszej broni, jaką są szybkie kontry. Baskowie nie pozostawali dłużni. W 43. minucie kapitalnie uderzył Barrenetxea, jednak świetna interwencja Lunina uchroniła drużynę Carlo Ancelottiego od straty bramki. Również w drugiej połowie ukraiński bramkarz pokazywał swoją znakomitą dyspozycję broniąc raz po raz uderzenia zawodników w biało-niebieskich strojach.

W drugiej części meczu piłkarze Realu Madryt stworzyli sobie jeszcze dwie niezwykle groźne sytuacje, jednak zarówno Endrick, jak i Bellingham nie potrafili znaleźć drogi do bramki strzeżonej przez Alexa Remiro. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 1:0, co daje przewagę mistrzom Hiszpanii przed starciem rewanżowym, do którego będą podchodzić w roli gospodarza.