Co za czasy, nie do wiary – kościół bez tłumów
3 min readNa początku nowego roku ukazały się wyniki badań statystycznych, prowadzonych przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego SAC im. Witolda Zdaniewicza, z danymi podsumowującymi rok 2021 dla tej instytucji w Polsce. Jakie one są? Dla kościoła — nie za ciekawe.
Statystyki wiary
Co roku, wcześniej wspomniany instytut przeprowadza badanie statystyczne, mające między innymi ustalić liczbę osób, zaliczających się do grupy określanej mianem dominicantes, czyli odsetku ludzi uczęszczających na niedzielną Eucharystię, w odniesieniu do ogólnej liczby, jak się to określa, „zobowiązanych katolików”. W roku 2020 badanie, ze względu na warunki pandemiczne, nie zostało przeprowadzone. Wyniki, które ukazały się po tej rocznej przerwie, mogą być dla kościoła powodem do niepokoju. W roku 2019 procentowa liczebność tej grupy wynosiła 36,9% zaś w 2021 zaledwie 28,3%. Jest to największy odnotowany spadek od ponad 40 lat.
Pandemia woli?
Kościół na to odpowiada wymijająco — twierdzi, że przez termin, w jakim odbywało się rzeczone badanie (26 września 2021) i ograniczenia pandemiczne z tym związane, nie przyniosło ono miarodajnych wyników. Przeczyć zdaje się temu jednak parę faktów. Odnośnie samych wspominanych obostrzeń covidowych były one dość delikatne w porównaniu z tymi, na przykład, obowiązującymi w Niemczech. Ograniczenie liczby osób w kościołach do połowy, w porównaniu z wprowadzonym za naszą zachodnią granicą reżimem sanitarnym podczas nabożeństw, wydaje się żartem i stanowczym wyolbrzymieniem ze strony Kościoła mówiąc, że przez to nastąpił rekordowy spadek populacji uczęszczających na niedzielną mszę. Szczególnie, że nawet to, nie było przestrzegane. Minister Zdrowia w listopadzie 2021 sam stwierdził, że obostrzenia nie są przez Kościół respektowane. Słowa padły dwa miesiące po przeprowadzeniu badania. W tamtym czasie było znacząco więcej zachorowań na covid-19, w porównaniu do września. Tak wyglądało to między 26 września a 26 listopada – 643 do 26735 osób zakażonych. Jak widać, różnica jest kolosalna. Skoro kościół nie stosował się do ograniczeń państwowych w czasie takiego skoku, to jaka jest gwarancja tego, że wcześniej były przestrzegane?
Metody pomiaru
Same metody pomiaru mogą budzić kontrowersje — dominicantes powinni być liczeni spośród katolików, czyli tych, którzy mogą uczestniczyć w niedzielnej mszy świętej. Nie zaliczają się do tej grupy dzieci do lat siedmiu oraz osoby starsze i chore. Prawda odnośnie tego pomiaru jest jednak zgoła odmienna. Badanie odbywane jest jednego dnia we wszystkich parafiach, jednak każde zgrupowanie przeprowadza to na własną rękę, więc jego weryfikacja jest praktycznie niemożliwa. Na jakiej zasadzie można mieć pewność, że ksiądz odpowiedzialny za zliczenie parafian, nie pomyli się w przypadku dzieci, nie wiedząc, czy mają na przykład sześć, czy osiem lat i tym samym nie zwiększając omyłkowo „zaludnienia” swojego kościoła.
Religia czy tradycja?
Na podstawie tych badań jasno można stwierdzić, że liczba osób uczęszczająca na niedzielne nabożeństwa maleje. Taka różnica w przeciągu dwóch lat, wynosząca aż 8,6%, jest poważna, szczególnie w porównaniu z dotychczasową tendencją spadkową, która była o wiele niższa. Jeśli wytłumaczeniem ma być pandemia, to jaki to ma wpływ na wygląd wiary w kraju, skoro Polacy wytrąceni ze swojego nawyku, zdaje się, że po pewnym czasie o nim zupełnie zapomnieli. Co ciekawe, zarówno chrzty jak i śluby kościelne przeżywają za to procentowy wzrost, w stosunku do lat poprzednich. Myślę, że po porównaniu tych statystyk można zadać sobie pytanie — w jakim stopniu Polska jest krajem katolickim, a w jakim krajem z tradycją katolicką? Bo przecież „dziecko po prostu trzeba ochrzcić”, ale pójście do kościoła może już wymagać za wiele.