Małoletni kochankowie
2 min read„Kochankowie z Księżyca” to film, który z całą pewnością potrafi poprawić humor. Twórca „Fantastycznego Pana Lisa” serwuje widzowi kolejną dawkę oryginalności. Ironicznie i z nostalgią – u Wesa Andersona nie może być nudno.
Reżyser swoją opowieść osadza w idyllicznych plenerach Nowej Anglii, gdzie życie płynie uporządkowanym torem, każdy ma swoje zajęcie, a wszystko przybrane jest urokiem lat 60. Sam Shakusky, typowy outsider, sierota oraz harcerz, postanawia opuścić obóz, by móc spotkać się ze swoją ukochaną i razem udać się jak najdalej od rodziny i znajomych. Tobołki pod pachy i wyprawę czas zacząć. Para biwakuje w lesie, słucha muzyki z winyli i tańczy na plaży o zachodzie słońca – czyli staroświecko i z klasą.
W filmie Andersona nic nie jest banalne, choć wszystko wydaje się nie na swoim miejscu. Aktorzy są niczym lalki albo kukiełki, kierowane sprawną ręką reżysera. Pojawiają się przedmioty jakby wyjęte z innego planu, przykładem może być megafon, przez który pani Bishop – matka Suzy, woła rodzinę na obiad, czy też odtwarzacz, który dziewczynka zabiera na ucieczkę przez las.
Główni bohaterowie to dwie różne postaci, którzy w swojej inności odnajdują od razu nić porozumienia. Docierają na drugi koniec wyspy, gdzie mogą czuć się swobodnie, bo po co żyć gdzieś, gdzie nikt cię nie rozumie i nie zawraca sobie tobą głowy.
Co intryguje w filmie, to połączenie różnych elementów rodem z komedii, dramatu, a nawet z fantastyki. Taki miszmasz sprawia miejscami wrażenie przerysowanego, gdzie forma góruje nad treścią. Jednak mistrzowskie dobranie aktorów zgrabnie to ukrywa. Bez wątpienia obsada nie mogłaby być lepsza. Aktorzy są idealnie dopasowani, a co najważniejsze niesamowicie wiarygodni. Tilda Swinton pojawia się w zaledwie kilku scenach. Ubrana w granatowy kostium gra Opiekę Społeczną, prawdziwie czarny charakter. Bruce Willis, aktor o typowej twarzy nieustępliwego twardziela, tu gra miejscowego szeryfa – opuszczonego, samotnego faceta, który potrzebuje towarzystwa. Rodziców Suzy grają Bill Murray i Frances McDormand. Oboje są zblazowanymi prawnikami, których łączy urzędowy język i kilkoro dzieci. On ścina po nocy drzewa, by rozładować frustrację, ona – zdradza męża z szeryfem. Znany z takich filmów jak „Fight Club” czy „Lęk pierwotny” Edward Norton to zdyscyplinowany Harcmistrz Ward, po godzinach nauczyciel matematyki. Idealny przykład typowego „harcerzyka”.
„Kochankowie z Księżyca. Moonrise Kingdom” to kawał dobrego kina. Gdyby tylko film został dostrzeżony przez większą publiczność, wypowiedzi tam padające mogłyby stać się kultowe. „Kochankowie” na ekranach kin od 23 listopada.