„Teraz i na zawsze” — Mikki Daughtry, Rachel Lippincot
3 min readLubicie powieści młodzieżowe? Ja pomimo tego, że moje nastoletnie lata przeminęły (o zgrozo, ale staro się poczułam), wciąż bardzo lubię je czytać. Mają w sobie dużo uroku, takiego młodzieńczego, który z czasem gdzieś ulatuje. Poza tym często zaskakują swoją fabułą, a bardzo lubię elementy szokujące w literaturze. Wydawać się może, że wszystkie tematy zostały już wykorzystane i nie ma już niczego, co będzie oryginalne i interesujące. Tymczasem w młodzieżówkach zawsze odnajdziemy coś nowego i nietypowego. Nawet, jeśli chodzi o miłość.
Czułam, że autorki książki „Teraz i na zawsze” mnie nie zawiodą, głównie za sprawą filmu „Trzy kroki od siebie”, który powstał na podstawie ich książki. Zwalił mnie z nóg i niesamowicie wzruszył! W związku z tym musiałam przeczytać ich kolejną książkę. Myślicie, że się nie zawiodłam?
Może najpierw trochę o samej fabule. Już na samym początku nastrój jest przygnębiający i cały czas narasta. Nastoletni Kyle właśnie skończył szkołę i chce wręczyć Kimberly — miłości swojego życia — prezent, symbolizujący ich związek. Tymczasem młody mężczyzna dowiaduje się o czymś, co głęboko go rani. Następstwem tego jest wypadek, w którym oboje uczestniczyli. Kyle budzi się w szpitalu ze zmasakrowanym ciałem i dużymi urazami. Kim nie żyje. Świat chłopaka lega w gruzach. Następuje długi, wielomiesięczny proces gojenia się ran, zarówno tych fizycznych, jak i duchowych. Nie jest łatwo wrócić do pełnej sprawności, kiedy samemu nie chce się żyć. Gdy Kyle jest już gotowy odwiedzić grób ukochanej, poznaje Marley. Jest to dziewczyna nietypowa, zamknięta w sobie, ale… rozumie go. Jako jedyna wie, co on czuje. Może dlatego, że sama doświadczyła starty? Tak czy inaczej, oboje zaczynają się otwierać przed sobą, coraz mniej wstydzą się swoich uczuć i dojrzewają. Ta sielanka nie może jednak trwać zbyt długo. Wydarza się coś, czego nikt nie był w stanie przewidzieć.
Ostatnie zdanie drugiego akapitu nie jest tanim zabiegiem reklamowym. Naprawdę nie zdawałam sobie sprawy, że historia Marley i Kyla może się tak skomplikować. Nie myślcie, że sami zgadniecie! Dajcie się zaskoczyć i porwać tej oryginalnej i niesztampowej powieści. W trakcie lektury zaczęłam coraz bardziej wątpić w to, że cokolwiek wprawi mnie jeszcze w osłupienie. Powieść stawała się coraz bardziej monotonna i powoli się dłużyła. Do czasu. W końcu autorki zerwały mnie na równe nogi i nie pozwoliły oderwać się od czytania. W ten oto sposób pochłonęłam 400 stron w zaledwie kilka godzin.
Niezmiernie szybko czyta się tę książkę. Rozdziały nie są długie, a czcionka bardzo ułatwia lekturę ze względu na duże i wyraźne litery. Okładka również jest interesująca. Symbolizuje czas, który jest kluczowy w tej powieści. Poza tym kolorystyka bardzo do mnie przemawia i mnie ujmuje.
Dzieło Daughtry i Lippincott zasługuje na najwyższe noty. Najwyraźniej pozyskałam nowe, ulubione autorki!