Dr Misio zacumował w gdyńskim Atlanticu!
2 min readPogo, hipsterzy i mentolowe papierosy – tak w skrócie można opisać piątkowy koncert zespołu Dr Misio. Grupa założona przez aktora Arkadiusza Jakubika, po raz kolejny udowodniła, że są w czołówce polskiej sceny rockowej, jeżeli chodzi o występy na żywo. Tym razem ich kolejnym punktem na klubowej mapie Polski okazał się gdyński Atlantic, w którym zagrali swoje najpopularniejsze kawałki.
O godzinie 20:00 klub był już niemal wypełniony fanami zespołu. Niewielkie opóźnienie zostało im wynagrodzone świetnym wejściem w postaci numeru „Metro”. Frontman już od pierwszych minut nawiązał świetny kontakt z publicznością, przekonując, że „nie jest metroseksualny, tylko po prostu jeździ metrem”. Później rozpoczęła się seria utworów z najnowszego albumu grupy. Po traktującym o śmierci i przemijaniu numerze „Zmartwychwstaniemy” Dr Misio zaprosił uczestników na wycieczkę do siedziby samego Saurona, wyśmiewając realia polskich korporacji w utworze „Mordor”. Nie zabrakło również gorzkiej prawdy o płytkich internetowych relacjach w piosence „Bądź moim Googlem”.
Reszta koncertu stała pod znakiem dobrze znanych publiczności przebojów z pierwszych dwóch albumów. Fani najbardziej żywiołowo zareagowali na kawałki „Pogo” oraz „Hipster”, udowadniając, że nawet jeśli „są za grubi na hipstera”, to na pewno nie „są zbyt starzy, żeby tańczyć pogo”. To właśnie przy tytułowym kawałku z drugiej płyty, pod sceną rozpoczęło się prawdziwe piekło, w postaci ostro pogującej publiki. Las zapalniczek i kłęby dymu przewinęły się podczas numeru „Mentolowe papierosy”. W trakcie występu pojawiła się również antywojenna i refleksyjna „Pedagogika”. Zwieńczeniem koncertu okazał się najpopularniejszy kawałek z nowej płyty „Pismo”, który został chętnie i żywiołowo wyśpiewany przez zebranych fanów.
Zespołowi nie można odmówić energii i dobrego kontaktu z publicznością. Arkadiusz Jakubik należy do tych bardziej gadatliwych frontmanów, którzy lubią opowiedzieć o każdym zagranym utworze, a także zwrócić się do konkretnych osób z publiki. Sam artysta starał się jak najbardziej skrócić dystans z widzami, krzycząc często ze sceny „Chodźcie do nas!” Energiczne zachowanie wokalisty na scenie odbiło się pozytywnym echem wśród fanów, którzy żywiołowo reagowali na większość utworów. Dało się zauważyć, że ta reakcja cieszyła wokalistę, który jeszcze bardziej nakręcał się na robienie dobrego show. Dr Misio to jeden z tych zespołów, które potrafią połączyć granie gorzkich i zmuszających do refleksji kawałków, ze sporą dawką dystansu i humoru. Warto zobaczyć ich na żywo, ponieważ dopiero wtedy można poczuć prawdziwy klimat tego, co panowie przekazują na swoich albumach.