Czy w Gdańsku coś przerywa?
2 min readDwa Sławy to gwarancja dobrej muzyki. Ich kawałki bawią i jednocześnie zmuszają do refleksji. Jednak czy to wystarczy, aby koncert można było zaliczyć do udanych?
Czwartkowy (05.04) koncert Dwóch Sławów w gdańskiej Protokulturze był pierwszym przystankiem na trasie promującej najnowszy album „Coś przerywa”. Od jego premiery minęło zaledwie kilkanaście dni, ale patrząc na publikę pod sceną, to wydawało się zupełnie nieistotne. Uczestnicy koncertu bardzo dobrze znali teksty kawałków, ponieważ Rado i Astek promowali album już od września zeszłego roku. W tym czasie wpadające w ucho rymy zdążyły na dobre zadomowić się w pamięci fanów.
Na „Coś przerywa” pojawiły się numery w różnym klimacie. Dla przykładu „Buty do wódy”, „Zdejm czapkę” czy „To brzmi jak” to zupełnie inna bajka niż „Jestem” nagrane z Jareckim. Jednak podczas koncertu każdy z tych numerów wywołał podobną reakcję – szał. Zarówno te bardziej taneczne, jak i spokojniejsze utwory nie pozostały bez odzewu spod sceny. W niektórych momentach nawet bardziej słychać było głosy z publiki, aniżeli te, które wspierane były mikrofonami. Fani doskonale odnajdywali się w każdym klimacie, jaki zaserwowali im Astek i Rado Radosny. Zresztą widać, że oni sami też świetnie bawią się tym, co robią. Tańce, które wywoływały salwy śmiechu, były stałym elementem tego wieczoru.
Jednak poza numerami z najnowszego albumu, na koncercie można było usłyszeć kawałki nieco starsze – te, które niejako stały się już znakami rozpoznawczymi chłopaków. Najgorętszy odbiór wywołało oczywiście „Do ryma”. Mocno imprezowy kawałek rozbujał ludzi jak żaden inny. Podobnie było z „Ciężkim zawodem”, „Cateringiem”, „1000 m” i „Daj Alkohol”. Równie dobrze przyjęto historię „O sportowcu, któremu nie wyszło”. Tutaj nie widziałam już nikogo, kto nie nawijałbym na równi ze Sławami.
Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że koncerty Dwóch Sławów to nie tylko muzyka. Ich sposób bycia, przyjaźń i luz na scenie, a tym samym żarty i anegdoty zawsze wywołują salwy śmiechu. Opowiadane sekwencje to już stały element ich występów. Pomiędzy numerami słychać było śmiech, kiedy chłopaki opowiadali co im się ostatnio przydarzyło. Wieczorowi towarzyszyły problemy techniczne, które panowie w znamienny dla siebie sposób obrócili w żart.
Czy warto było pójść na koncert? Zdecydowanie tak! Ale, będąc zupełnie szczerą, nie spodziewałam się niczego innego. Wiedziałam, że będzie dobrze, bo każdy występ Dwóch Sławów właśnie taki jest.