Dziewięć godzin najlepszego rapu w B90
3 min readWielkie oczekiwania, świetna frekwencja, największe gwiazdy polskiego rapu, stuprocentowe zaangażowanie organizatorów w promocję – to wszystko świadczy o tym, ze Hip Hop Festiwal nie mógł się nie udać. Jak jednak było w rzeczywistości?
Od kilku miesięcy, Hip Hop festiwal był promowany jako pierwszy od dłuższego czasu event tego typu w Trójmieście. Fani muzyki rap, na pewno pamiętają jednak letni festiwal Hip Hop Sopot w 2015 roku czy dwie edycje Fresh n’ dope, również zorganizowane przez Dada Event. Na tle tych wydarzeń, sobotni koncert w B90 wyróżniał się przede wszystkim oryginalnym line-upem i tym, że większość artystów wystąpiła z nowym materiałem. Tego wieczoru każdy mógł znaleźć coś dla siebie, ponieważ każdy z występujących zaprezentował nieco odmienny styl. Podczas koncertu mniej lubianego muzyka, można było odpocząć na drugiej sali, gdzie swój set zaproponował Tomasin.
Frekwencja na festiwalu była spora, a to za sprawą bardzo dobrej organizacji. Na długo przed wyczekiwanym piątkiem (2 grudnia), uczestnicy poznali dokładną godzinową rozpiskę, mogli dowiedzieć się gdzie bilety są jeszcze dostępne, a gdzie wyprzedane oraz mogli wziąć udział w wielu konkursach, w których do zgarnięcia były wejściówki i płyty. Liczba obecnych zaskoczyła przede wszystkim na pierwszych koncertach. Na początku zagrał Leh, który mimo wczesnej godziny zgromadził naprawdę sporą publiczność, grając kawałki z albumu „Podwórka pytają kiedy płyta” oraz nowego „Flow mixtape”. Występujący po nim Mielzky, zaprezentował kawałki z „Miejskiego patrolu”, ale także z wcześniejszej twórczości i późniejszych gościnek. Mimo, że na scenie był krótko, zdążył rozgrzać wszystkich przed kolejnymi artystami.
Timetable tego wieczoru był dobry, jednak minusem były zbyt krótkie przerwy między występami. Pomogło to uniknąć zamieszania, ale nie pozwalało również na oddalenie się od sceny na choćby kilka minut, by trochę odetchnąć. Na scenie, od razu po Mielzkym, pojawił się Sarius, który niewątpliwie przez wielu był najbardziej wyczekiwany. Zagrał bowiem swój pierwszy koncert w Trójmieście – charyzmą i żywotnością na scenie przypomina mi Machine Gun Kelly’ego – komentuje jeden z fanów rapera. Następni w kolejce byli członkowie ekipy SB Maffiji. Tym razem Solar musiał poradzić sobie bez Białasa, który zapowiedział swoją nieobecność ze względów zdrowotnych.
Na półmetku festiwalu wiele osób było już zmęczonych, a najlepsze było jeszcze przed nimi. O 21 na scenę wszedł VNM, grając kawałki z „Klaud n9jn”, ale także z najnowszej płyty oraz klasyki takie jak „Cytrynówka”, „Stu moich ludzi” Rasmentalismu, gdzie V użyczył zwrotki, czy energiczne „Tour of the year”. Kolejny był Kękę, który jak zwykle oczarował publiczność materiałem z „Trzecich rzeczy” oraz poprzednich albumów. Jako przedostatni zagrał Ten Typ Mes z zespołem. Niespodziewanie, podczas jego koncertu, nastąpiły problemy techniczne i raper przez chwilę był nieświadomy tego, że go nie słychać. Wszyscy tłumnie skandowali – nic nie słychać! – a w odpowiedzi, Piotrek, stworzył krótki numer w jazzowej aranżacji pt. „Nic nie słychać”, czym rozbawił publiczność. Po 15 minutach nagłośnienie zostało naprawione, a raper wrócił na scenę i zaprezentował się świetnie.
Jako ostatni tego wieczoru zagrał Paluch, który przedstawił między innymi utwory z najnowszej płyty „Ostatni krzyk osiedla”. Po 8 godzinach muzyki, Ci którzy nie uczestniczyli w wydarzeniu wyłącznie dla poznańskiego rapera, postanowili opuścić klub. Na szczęście nie była to znacząca część publiczności, więc koncert również się udał. B90 było idealnym miejscem na taki festiwal, a Dada Events najlepszym z możliwych organizatorów. Liczymy więc na kolejne wydarzenia tego typu!
fot. Mikołaj Bujak / instargam: mixone_