Leżakowanie z muzyką – Kortez w B90
4 min readKortez w B90 20 i 21 lutego zaczarował publiczność. Koncert zorganizowany był w ramach cyklu spotkań „Stoczniuj, leżakuj, dokuj”. Stąd nietypowy format koncertu – leżaki, mała scena, dwuosobowy zespół i delikatne oświetlenia. Taka sceneria oddała w pełni charakter utworów artysty.
Kortez, a właściwie Łukasz Federkiewicz, to pochodzący z Krosna muzyk. Debiutował w programie „Must Be The Music”, jednak nie przeszedł do kolejnego odcinka. Ale ten etap w jego życiu i tak okazał się przełomowy. Podczas castingu zauważył go szef Jazzboya. W krótkim czasie Kortez wydał EPkę, a już we wrześniu 2015 roku ukazała się jego debiutancka płyta „Bumerang”. Dla słuchaczy przez długi czas był tajemniczy, nie znano jego imienia i nazwiska, tylko pseudonim. Mimo tego od razu podbił serca publiczności. Dlaczego? Sukces tkwi w utworach, które jak sam artysta przyznał, bardzo łatwo mu się tworzy. Proste melodie cechuje gitarowe brzmienie uzupełnione niekiedy dźwiękami pianina i instrumentów dętych. Teksty zawierają w sobie ciekawy przekaz. Są często o miłości, tej niespełnionej, ale bardzo głębokiej, ale też o życiu, takim codziennym. Wykonawca ten bardzo otwiera się przed widzem, wpuszcza go do swojego świata, pozwala przeżywać razem z nim magię tych utworów. Mocno się angażuje w to, co robi. Na koncertach mówi, że uwielbia grać te kawałki, choć robił to już wiele razy. I to przeżywanie na nowo widać i czuć. Nic więcej nie jest potrzebne.
Był to koncert nietypowy. W ogromnym pomieszczeniu stała mała kwadratowa scena, na której znajdowało się pianino, krzesełko i gitara. Wokół sceny ustawione były leżaki. Od samego początku pewne było to, że koncert będzie bardzo kameralny. W przypadku Korteza wydaje się to idealnym pomysłem. Proste do zapamiętania utwory, z przesłaniem i skromny człowiek na scenie nie potrzebują jupiterów i wielkiego szumu. Pomysł sprawdził się. Publiczność po każdym utworze nagradzała artystę gromkimi brawami, mimo że sam wydawał się zatopiony we własnej twórczości, z zamkniętymi oczami i momentami nieobecny. Ta cała otoczka pasuje do stylu, w jakim tworzy Kortez. To chłopak z sąsiedztwa, skromny człowiek, a nie gwiazda. Niepotrzebny mu jest zespół i skaczący pod sceną ludzie. Same utwory brzmiały akustycznie, zaaranżowane jedynie na gitarę i pianino. W efekcie do widza docierał głównie głos wokalisty, który momentami załamywał się raczej ze wzruszenie, niż z braku umiejętności wokalnych. Jedyny ruch sceniczny zauważyć można było, kiedy Kortez zamienił się ze swoim kolegą, który grał na pianinie. Podczas piosenki „Z imbirem” artysta najpierw grał na gitarze, a potem przeszedł do klawiszy, gdzie w ciekawy sposób instrumentalista pokazał mu jak grać ten utwór, trochę tak jakby go dopiero uczył. Nieco zwolnione tempo tego utworu nadało mu bardziej intymny charakter.
Kortez zagrał właściwie wszystkie piosenki ze swojej debiutanckiej płyty. Publiczność żywo zareagowała na utwory: „Zostań”, „Wracaj do domu” i „Bumerang”. Większość widzów znała teksty i śpiewała razem z wykonawcą. Artysta wyszedł także na bis po długim oklaskiwaniu jego występu. Podczas samego koncertu niewiele mówił. Jednak widać było, że niesamowicie cieszył się z tego, że może być na scenie i na nowo przeżywać utwory, które sam stworzył. Wystąpił na gdańskiej scenie w klubie B90 dwukrotnie 20 i 21 lutego. Powód był jeden – wyprzedane bilety w ciągu jednego dnia, a właściwie to kilku godzin. Klub zaproponował artyście ponowny występ, a ten od razu się zgodził. Na drugim koncercie w dalszym ciągu cała sala była zapełniona. Już po występie Kortez był pod wielkim wrażeniem oklasków, które dostał. W zamian za to zaprosił publiczność do zrobienia wspólnych zdjęć, podpisania płyt i porozmawiania o jego twórczości. Wydaję się, że w tym momencie wyszedł ze swojego świata i przybliżył się do tych, którzy razem z nim w tym świecie chcą się znaleźć. Jedna z uczestniczek koncertu tuż po mówiła: „Minimalizm Korteza od początku mnie urzekał i taki też był jego koncert. Wystarczy gitara, pianino i cudowny, nieco zachrypnięty głos (nie zapominając o wspaniałych, życiowych tekstach), by urzec i oczarować publiczność. Doskonały koncert!”
Aura prostoty i czystego brzmienia zadowoliła uczestników niedzielnego koncertu Korteza w ramach cyklu „Stoczniuj, leżakuj, dokuj”. Jest jedna piosenka tego artysty, która dobrze opisuję ten występ: „Niby nic takiego, jedna noc. Niby nic wielkiego, jedna noc. Niby nic ważnego, jedna nic. Niby nic, a jednak.”. Zapraszamy też do obejrzenia zdjęć z koncertu!
fot. Marta Krzemińska