Baśnie na ekranie, czyli „Pentameron”
3 min readZaskakujące, że w czasach, gdy niemal każdy film z elementami fantastycznymi kierowany jest do młodego widza, na ekranach kin pojawia się baśniowa opowieść dla dorosłych. Mroczny, brutalny, a zarazem piękny – taki jest „Pentameron”.
Włoski reżyser Matteo Garrone stworzył swój film na podstawie siedemnastowiecznych baśni Glambattisty Basilego. Obraz przeplata historie trzech władców królestw. Żona pierwszego króla pragnie dziecka ponad wszystko. Drugi monarcha jest rozpustny i pożąda pięknie śpiewającej kobiety, nie wiedząc jednak, że jest ona staruszką. Trzeci władca zajmuje się hodowlą ogromnej pchły – interesuje go to bardziej, niż los własnej córki.
Dla widzów przyzwyczajonych do mainstreamowej estetyki filmów fantasy, „Pentameron” może wydawać się trudny w odbiorze. Nie ma tu imponujących bitew armii elfów z krasnoludami, zawrotów akcji, ani słodkich księżniczek. Jednak są to przecież baśnie – coś co niemal instynktownie rozumiemy, przeczuwamy co się wydarzy, domyślamy się kto otrzyma karę, a kto nagrodę. Tymczasem, paradoksalnie, stare włoskie opowieści zaskakują świeżością na tle tego co znamy. Oglądaliśmy lub słuchaliśmy łagodzonych przez lata baśni, zapominając jakie potrafią być brutalne, mroczne i niepozbawione erotyki.
„Pentameron” przesycony jest naturalizmem – zakrwawione serce morskiego potwora, to tylko jeden przykład. Starość stawiana jest obok młodości. Brzydota miesza się z pięknem. Jeśli urodziwa niewiasta chodzi po lesie, to musi mieć brudne stopy. Filmowe zdjęcia, niekiedy przypominające barokowe obrazy, są wyważone i estetyczne – lecz nie dominują nad historią. Kontrastowe, przesycone kolorami ujęcia, nie tylko cieszą oko, lecz także nadają obrazom niezwykłości. Wrażenie robi również świat przedstawiony, stworzony za pomocą zarówno grafiki komputerowej, jak i prawdziwych krajobrazów oraz budowli (np. Castel del Monte). Jednocześnie wnętrza królewskich komnat są minimalistyczne, co można uznać za minus, jednakże w „Pentameronie” jest to plusem, bo pełne przepychu dekoracje odciągnęłyby uwagę widza. Dodatkowym atutem filmu jest muzyka, którą stworzył Alexandre Desplat, znany ze swojego charakterystycznego stylu, sprawdzającego się świetnie w niezwykłych fabułach (np. „Grand Budapest Hotel”).
Matteo Garrone zaprosił do współpracy aktorów znanych, między innymi Salmę Hayek, Vincenta Cassela, Toby’ego Jonesa, czy też Johna C. Reilly’ego. Ocenianie gry aktorskiej w „Pentameronie” wydaje się jednak nieadekwatne, ponieważ opowieść jest najważniejsza, więc w trakcie seansu możemy zapomnieć o Casselu lub Hayek, widząc tylko króla i królową. Natomiast warto zwrócić uwagę na to, że bohaterowie mówią językiem nam współczesnym, a nie staromodnym, którego moglibyśmy się po baśni spodziewać.
„Pentameron” jest obrazem niecodziennym, wyróżniającym się na tle współczesnych filmów. Można stwierdzić, że twórcy wykazali się odwagą, decydując się na przedstawienie baśni w ten naturalistyczny sposób. Równocześnie cieszy to, że obecnie jest jeszcze miejsce dla takich produkcji. Matteo Garrone przedstawia losy bohaterów, nie oceniając ich, interpretacje pozostawia widzom. Czy jest to opowieść dla opowieści, czy może historie mówią coś ważnego o człowieku, o jego pragnieniach i konsekwencjach podejmowanych decyzji? Przekonajcie się sami.